W sylwestrową noc w zoo w niemieckim Krefeld spłonęło 30 zwierząt, między innymi szympansy i orangutany. Na obiekt spadło pięć lampionów, jeden z nich doprowadził do zaprószenia ognia. Lokalna policja podejrzewa, że lampion odpowiedzialny za pożar został wypuszczony przez trzyosobową rodzinę.
Źródło ognia, jak na czwartkowej konferencji prasowej podała policja, znajdowało się na północno-wschodnim krańcu dachu małpiarni. Na teren zoo spadło łącznie pięć lampionów, ale to właśnie ten, który wylądował na dachu, spowodował pożar.
Około 70 osób, które tej feralnej nocy wypuszczało lampiony, zgłosiło się na policję. Na posterunek w mieście Krefeld schodziły zgłoszenia nawet z miast oddalonych od Krefeld o nieco ponad 20 kilometrów, takich jak Dusseldorf i Neuss. Prokuratura wszczęła dochodzenie dotyczące trzech kobiet w wieku od 30 do 60 lat - matki i jej dwóch córek. Lampion przypisano podejrzanym dzięki porównaniu ich charakteru pisma z tym, które znajdowało się na dołączonych do lampionu życzeniach. Może zostać postawiony im zarzut nieumyślnego spowodowania pożaru. Kara to pięć lat pozbawienia wolności lub grzywna. Puszczanie latających lampionów zakazane jest w Niemczech od 2009 roku.
Symboliczny pogrzeb dla zwierząt
W czwartek zoo pozostaje zamknięte. W najbliższym czasie pracownicy zorganizują symboliczny pogrzeb dla zwierząt. Nie można ich tradycyjnie pochować, ponieważ są egzotyczne i prawo tego zabrania.
Autor: map / Źródło: t-online.de, zeit.de