Pewien ogrodnik z Nowego Jorku w trakcie porządkowania szkód wywołanych przez superburzę Sandy znalazł los wart milion dolarów. Niestety nagroda nie mogła zostać mu przyznana od razu. Mężczyzna zdążył już o niej zapomnieć, aż nagle trzy tygodnie temu przedstawiciele loterii poinformowali go, że może ją odebrać. - Wygrana nie zmieni mojego życia - oznajmił.
Szczęśliwy ogrodnik w październiku ubiegłego roku, w trakcie grabienia liści, znalazł los loteryjny ze zdrapką. Kartonik był mokry i pognieciony. - Była tak mokry, że mogłem ledwo co na nim odczytać - wyjaśnił.
27-latek zabrał go do domu i osuszył pod lampą. Jak się później okazało, opłaciło się, bo los wart był milion dolarów.
Czekał rok na milion dolarów
Zgodnie z regulaminem loterii, aby odebrać wygraną mężczyzna musiał udowodnić, że jest prawowitym właścicielem losu. Jednak ogrodnik takiego dowodu nie posiadał, dlatego przeprowadzono niezbędne procedury, które dowiodły m.in. tego, że kartonik nie został skradziony. 27-latek zdążył już zapomnieć o wygranej, kiedy to trzy tygodnie temu dostał zaproszenie na spotkanie z przedstawicielami loterii. Nagroda została mu przyznana, a w piątek 28 grudnia razem z czwórką innych szczęśliwców odebrał czek.
Część dla rodziny, część na budowę domu
Podczas odbioru wygranej mężczyzna zaznaczył, że jej część chce podarować swojej rodzinie mieszkającej w Salwadorze. Pewną kwotę przeznaczy na naprawienie szkód, które huragan Sandy wywołał w domu jego matki, a resztę zainwestuje m.in. w budowę domu dla siebie i swojej żony.
Mężczyzna rozważa również zmianę pracy, zamierza zostać kierowcą ciężarówki, jednak jak twierdzi, pieniądze nie zmienią jego życia. - Wygrana nie zmieni mojego życia. Nadal będę pracować sześć dni w tygodniu.
Autor: kt/map / Źródło: x-news/CNN, nypost.com
Źródło zdjęcia głównego: x-news/CNN