Brytyjski turysta, który spędzał miesiąc miodowy nurkując na Seszelach, zmarł we wtorek w wyniku obrażeń spowodowanych przez atak rekina - podały lokalne władze. Tragedia rozegrała się na oczach żony turysty, która była w tym czasie na plaży.
- Brytyjczyk doznał ciężkich obrażeń rąk i bioder. Udzielono mu pomocy medycznej, ale niestety bezskutecznie. Nie uzyskaliśmy jeszcze wyników sekcji zwłok, ale z pewnością stracił dużo krwi - powiedział rzecznik lokalnej policji. 30-letni Ian Redmond z Lancashire i jego żona w niedzielę mieli wracać do domu. Rekin zaatakował we wtorek u wybrzeży wyspy Praslin, kiedy Redmond nurkował niedaleko plaży. Rannego wyłowili rybacy i przypłynęli z nim na brzeg.
Rekin ludobójca
- Widziałam jego żonę mówiącą pięciu osobom, że do samego końca miała nadzieję, że jej mąż przeżyje atak rekina. Wszyscy próbowali mu pomóc, ale nikomu się nie udało - relacjonuje właścicielka restauracji na plaży. Ponad dwa tygodnie temu na tej samej plaży rekin zabił 36-letniego francuskiego turystę. Podejrzewa się, że mogła to być ta sama ryba. Władze Seszeli wprowadziły w środę zakaz kąpieli i zamknęły plaże w zagrożonym rejonie. - Musimy znaleźć tę bestię i usunąć ją z naszych wód. Poprosiliśmy już o pomoc władze RPA i dwóch specjalistów przybędzie tu w czwartek - powiedział dyrektor urzędu turystycznego.
Autor: mm/ms / Źródło: PAP