Trzy domy zostały zniszczone przez duży pożar buszu, który wybuchł w Parku Narodowym Grampians w australijskim stanie Wiktoria. Wyczekiwana poprawa pogody pozwoliła jednak strażakom powstrzymać rozprzestrzenianie się płomieni. Władze poinformowały, że w piątek większość ewakuowanych mieszkańców wróciła do swoich miejscowości.
Szalejący od ponad tygodnia ogień objął 75 tysięcy hektarów w Parku Narodowym Grampians na zachód od Melbourne, czyli niemal jedną trzecią jego powierzchni. Pożar rozprzestrzenił się na położone wokół parku miejscowości.
Straż pożarna poinformowała w piątek, że w niewielkim mieście Moyston spłonęły trzy domy. Nie ma informacji o ofiarach.
Ludzie wracają do domów
Tego dnia wieczorem lokalnego czasu większość z ewakuowanych mogli wrócić do domów, w tym między innymi mieszkańcy miasta Halls Gap. Wstępu do tej malowniczej miejscowości nie mają jednak na razie turyści.
- Modliłem się przez ostatnie dni, żebyśmy mogli wrócić do domu - powiedział w rozmowie z miejscowymi mediami mieszkaniec miejscowości Mafeking, leżącej na południowy wschód od parku. Dodał, że wszystkie owce, które hodował jego sąsiad, zginęły.
Nadzieja w pogodzie
Do tej pory trudne warunki pogodowe, w tym silny wiatr, burze i duży upał, komplikowały akcję gaśniczą. Poprawa pogody, jaka przyszła pod koniec tygodnia, pomogła strażakom w opanowaniu rozprzestrzenianiu się ognia. Na sobotę prognozowano słabe opady deszczu i spadek temperatury.
Jak podkreślił Oliver Sim ze stanowych służb leśnych, choć prognozy zakładają łagodniejsze warunki w ciągu najbliższego tygodnia, to minie jeszcze dużo czasu, zanim pożar uda się ugasić.
Źródło: ABC, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: DIEGO FEDELE/PAP