Na Antarktydzie doszło do erupcji lodowego wulkanu Big Ben. Zdarzenie prawdopodobnie zostałoby niezauważone, gdyby nie przepływająca w jego pobliżu naukowa ekspedycja.
Do erupcji wulkanu doszło w sobotę 30 stycznia. Masyw znajduje się na na wyspie Heard w australijskim terytorium zależnym Wysp Heard i McDonalda w północnej Antarktydzie.
Wybuch zarejestrowała załoga statku badawczego SIRO obsługiwanego przez australijskich i międzynarodowych naukowców, która akurat odbywała 58-dniową misję w okolicy.
Uczta dla oka
- To była nieoczekiwana uczta dla załogi. Widzieliśmy parę wydobywającą się z wierzchołka i spływającą flankę lawy. To bardzo ekscytująca obserwacja, dlatego że bardzo mało statków dociera w tą część świata. Ostatnia geologiczna wyprawa pojawiła się tu prawie 30 lat temu, w 1987 r. - opowiada prof. Mike Coffin, szef wyprawy badawczej.
Jego ekspedycja bada związek między aktywnymi wulkanami na dnie morskim a wydobywaniem się żelaza, które wspiera życie w Oceanie Południowym.
Wulkan o nazwie Big Ben jest najwyższym szczytem na australijskim terytorium zamorskim. Wiadomo jedynie, że wybuchł przynajmniej trzy razy od 2000 roku, donosi Instytut Badań Morskich i Antarktyki (IMAS).
Autor: mar/map / Źródło: Reuters TV