Naukowcy od pewnego czasu obserwują szybko poszerzające się pęknięcie na lodowcu szelfowym Larsen C. Z powodu trwającej na Antarktydzie przez pół roku nocy polarnej badania pękniecia były niemożliwe. Teraz jednak uczeni mają nowe dane na temat lodowca. Może ocielić się szybciej, niż zakładano.
Według brytyjskiej rządowej organizacji naukowej odpowiadającej za badania Antarktydy - British Antarctic Survey (BAS) Larsen C jest nieco mniejszy od Szkocji, co oznacza, że jest mniej więcej takiej wielkości, jak jedna czwarta Polski. Jest on nazywany lodowcem szelfowym, bo cała jego lodowa powierzchnia unosi się na wodach oceanu. Jest najbardziej wysuniętym na północ lodowcem szelfowym, znajdującym się na Półwyspie Antarktycznym i czwartym największym na Antarktydzie.
Rosnąca szczelina
Pęknięcie na Larsenie C od 2011 do 2015 roku powiększyło się o około 30 km, a jego szerokość wynosiła 200 metrów. Od tej pory pęknięcie cały czas rosło. Przez ostatnie pół roku na Antarktydzie panowała noc polarna, więc trudno było prowadzić obserwacje, jednak teraz, gdy południowy kontynent stał się znów widoczny, naukowcy mogli przyjrzeć się temu, co się na nim wydarzyło. A wyniki były zdumiewające.
22 km w pół roku
Od czasu ostatnich obserwacji z marca 2016 roku pęknięcie powiększyło się o kolejne 22 km i poszerzyło do 350 m, o czym poinformowali naukowcy z projektu badawczego MIDAS, który wraz z British Antarctic Survey tworzą naukowcy z walijskich Uniwersytetów Aberystwyth i Swansea oraz innych jednostek. Obecnie pęknięcie na lodowcu szelfowym Larsen C ma 130 km długości.
Oznacza to, że cielenie się lodowca (proces odłamywania jego fragmentów - przyp. red.) Antarktydy jest jedynie kwestią czasu. Będzie to kolejna część Larsena, która oddzieli się od kontynentu, po tym jak w 1995 stało się to z Larsenem A oraz w 2002 - z Larsenem B. Gdy doszło do ostatniego cielenia, naukowcy z amerykańskiego Narodowego Centrum Danych Lodu i Śniegu (NSIDC) stwierdzili, że Ziemia straciła ważny obiekt, który "najprawdopodobniej istniał od końca ostatniego zlodowacenia 12 tys. lat temu".
Powstanie góra lodowa
Według Martina O’Leary, jednego z naukowców projektu MIDAS i glacjologa z Uniwersytetu Swansea, gdy lodowiec się ocieli, fragment lodu, który odpadnie, będzie miał około 6. tys. kmkw. To wielkość porównywalna do połowy województwa śląskiego. Gdy tak duży fragment lodu wpadnie do oceanu, stanie się dryfującą górą lodową.
- Trudno powiedzieć, jak szybko może się przełamać. Procesy, które kontrolują rozprzestrzenianie się pęknięć, nie są dobrze zbadane - powiedział O'Leary. - To tak, jak z przewidywaniem trzęsień ziemi: trudno określić dokładny czas ich wystąpienia. Prawdopodobnie nie będzie to jutro, ale też nie stanie się to za więcej niż kilka lat - dodał.
Cofnie się najdalej
- Jeśli lodowiec ocieli się za dwa-trzy lata, jego czoło znacznie się cofnie i będzie najdalej od czasu, gdy rozpoczęły się obserwacje - powiedziała Daniela Jansen z Instytutu Alfred Wegener Institute Helmholtz.
Naukowcy obawiają się, że gdy dojdzie do odłamania się Larsena C, czoło lodowca stanie się niestabilne i zacznie się kruszyć. Wtedy może stać się to samo, co z poprzednim fragmentem lodowca - Larsenem B, który cielił się tak długo, aż cała półka lodowa zniknęła.
Samo oddzielenie się lodowca od Antarktydy nie spowoduje wzrostu poziomu oceanu, ponieważ lodowce szelfowe już znajdują się na wodzie. Jednak oderwanie się Larsena C może przyspieszyć ruch znacznie większych lodowców, które znajdują się za nim i spowodować, że lód będzie się szybciej przemieszczał w stronę wody. To może spowodować wzrost poziomu oceanu nawet o 10 cm.
Zobacz, jak topi się pokrywa lodowa w Antarktyce.
Autor: zupi / Źródło: IFL Science