Służba Parku Narodowego w Yosemite w Kalifornii poinformowała o spadających z góry głazach. Lokalne władze zamknęły drogi dojazdowe. Zginęła jedna osoba, dwie zostały ranne.
Ostatnie oberwanie się skały odnotowano około 3.20 czasu miejscowego.
Żona jednego z poszkodowanych, Rachel Evans, która była z mężem na miejscu zdarzenia, poinformowała, że mężczyzna jechał samochodem przez dolinę w Parku Yosemite. Kobieta zobaczyła chmurę pyłu, duże odłamki skalne przebiły się przez szyberdach i wpadły do środka. Mężczyzna doznał poważnego urazu głowy, a rany obficie krwawiły.
- Usłyszeliśmy huk, przypominał burzę - dodała żona.
Ranny został przetransportowany śmigłowcem ratunkowym do pobliskiego szpitala. Jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Śmierć na szlaku
W środę oberwało się około siedmiu ogromnych głazów. Na jednym popularnym szlaku turystycznym zginął Brytyjczyk, natomiast jego żona została ranna przez odłamki skalne.
Jeden ze świadków zdarzenia stał na szczycie góry. Nakręcił film telefonem.
- Czułem, jak ziemi drży - dodał.
Autor: wd/aw / Źródło: ENEX