Profesor James Franson z Uniwersytetu w Maryland w USA poruszył świat fizyki, zamieszczając artykuł w czasopiśmie "New Journal of Physics", w którym twierdzi, że prędkość światła w próżni jest mniejsza niż powszechnie się uważa. Naukowiec podważa tym samym ogólną teorię względności, którą stworzył Albert Einstein.
Ogólna teoria względności mówi, że prędkość światła jest stałą, która wynosi 299 792 458 m/s. Ta stała jest bardzo ważna, opiera się na niej bowiem właściwie cała astrofizyka. Jeśli okaże się, że jest błędna, to wiele teorii i wyliczeń może okazać się błędnych.
Wybuch supernowej 1987A
Argumenty Fransona oparte są na obserwacjach supernowej 1987A, która wybuchła w lutym 1897 roku. Według pomiarów prowadzonych na Ziemi, światło z wybuchu przybyło o ponad cztery godziny za późno. Naukowcy zaczęli podejrzewać, że fotony dotarły do nas z zupełnie innego źródła.
Zwalniające światło
Franson zaczął się zastanawiać nad spowolnieniem światła. Według teorii względności, w warunkach próżniowych nie jest to możliwe. Ale amerykański naukowiec uważa, że opóźnienie takie może wystąpić i że odpowiedzialne za to może być zjawisko polaryzacji próżni, w której na chwilę foton rozdziela się na pozyton i elektron, po czym wraca do pierwotnego stanu, co powoduje, że światło zaczyna spowalniać. Może to trwać tysięczne ułamki sekund, ale w przypadku dużego oddalenia mogłoby to mieć znaczący wpływ na opóźnienie. Światło z obiektów oddalonych o 2 miliony lat świetlnych może do nas dotrzeć nawet dwa tygodnie później.
Pole grawitacyjne
Franson uważa, że opóźnienia nie są przypadkowe i że ma na nie wpływ pole grawitacyjne.
- Ogólnie rzecz biorąc, potencjał grawitacyjny zmienia energię pary elektron-pozyton, co z kolei może wywołać małą zmianę w energii fotonów i tym samym w ich prędkości - dodaje.
Autor: mab/mj / Źródło: IFL Science
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock