Rzeki deszczówki płynące ulicami, kierowcy uwięzieni w autach na autostradzie, podtopienia - to efekt zaledwie jednej popołudniowej burzy, jaka przeszła przez amerykańskie Houston. Chociaż nie brakowało silnych wyładowań i mocno wiało, najwięcej problemów sprawił ulewny deszcz. Miejscami spadło go nawet 180 l/mkw.
Silne ulewy przeszły w sobotę po południu i wieczorem przez hrabstwo Harris w południowym Teksasie. Szczególnie dały się we znaki w największym mieście stanu - Houston.
W ciągu zaledwie kilku godzin miejscami spadło tam nawet 180 l deszczu na metr kwadratowy. Do tego mocno wiało, grzmiało i błyskało.
Utknęli na zalanej autostradzie
Przy takiej pogodzie warunki drogowe szybko stały się fatalne. System odwadniający nie nadążał z odprowadzaniem ogromnych ilości wody, więc część ulic została mocno zalana. Setki aut trzeba było na holu wyciągać z wody. Miejscami, również na niektórych odcinkach autostrady, nagłe podtopienia zaskoczyły kierowców podczas jazdy. Uwięzieni, musieli czekać na pomoc nawet po kilka godzin.
Miejscowa straż pożarna podała, że przyjęła kilkadziesiąt wezwań o pomoc w związku z burzą. Nikt jednak nie został poważnie ranny.
Autor: js//kdj / Źródło: Reuters TV