W rosyjskim Komsomolsku nad Amurem trzymany w mieszkaniu koczkodan napił się alkoholu i wydostał na ulicę. Zanim zwierzę udało się złapać, pogryzło kilka osób.
Właściciele trzymanego w mieszkaniu koczkodana zapragnęli w ubiegłą sobotę pochwalić się swoim pupilem o imieniu Garik przed gośćmi podczas zakrapianej imprezy i wypuścili go z klatki. Sytuacja wymknęła się spod kontroli - właściciele nie zdołali zapanować nad zwierzęciem, które chwyciło butelkę whisky stojącą na stole i wypiło kilka łyków. Po tym wybiegło na ulicę. Najpierw rozrabiało, skacząc po dachach budynków i chwytając rośliny doniczkowe przez otwarte okna, a potem zaczęło atakować ludzi, którzy się do niego zbliżyli.
Zwierzę pogryzło kilka osób
Koczkodan pogryzł pięć osób, w tym kobietę w ciąży i mężczyznę. Małpa rzuciła się na niego i ugryzła w głowę. Garik po pewnym czasie został schwytany przez funkcjonariuszy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych i umieszczony w schronisku dla zwierząt. Badania wykazały, że oprócz zatrucia alkoholem nie cierpi na żadną chorobę, jednak pokąsane osoby na wszelki wypadek dostały zastrzyk przeciwko wściekliźnie.
Dotychczasowa właścicielka Garika, Anna, odmówiła zabrania zwierzaka z powrotem do domu. Twierdzi, że od czasu, jak wyszła za mąż, nie mogła sobie z nim poradzić - koczkodan stał się o nią zazdrosny i często bywał agresywny.
Media nie informują, czy na właścicieli została nałożona jakakolwiek kara administracyjna za nieupilnowanie zwierzaka.
Źródło: PAP, Russian Traveler, fontanka.ru
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock - zdjęcie ilustracyjne