Zagraniczna prasa chwali Sikorskiego. "Podwoił szanse na zastąpienie Ashton"


Polski minister spraw zagranicznych przyczynił się do uniknięcia wojny domowej na Ukrainie, co podwaja jego szanse zastąpienia Catherine Ashton na stanowisku szefa unijnej dyplomacji - pisze w sobotnim wydaniu belgijski dziennik "Le Soir". Zagraniczna prasa chwali Radosława Sikorskiego, ale jednocześnie krytykuje UE za zwlekanie z reakcją na kryzys w Kijowie.

W piątek prezydent Wiktor Janukowycz podpisał porozumienie z liderami ukraińskiej opozycji w obecności szefów dyplomacji Polski i Niemiec, Radosława Sikorskiego i Franka-Waltera Steinmeiera. Nocne rozmowy ministrów z Janukowyczem i opozycją trwały ponad dziewięć godzin.

- Sikorski przyczynił się do uniknięcia scenariusza, w którym Ukraina popadłaby w wojnę domową, "to niewątpliwie podwaja jego szanse zastąpienia pod koniec tego roku Catherine Ashton na stanowisku szefa unijnej dyplomacji" - pisze dziennikarz "Le Soir" Jurek Kuczkiewicz. Przypomina, że Sikorski już po pierwszych doniesieniach o przemocy w Kijowie dał znać Ashton, że jest do dyspozycji, i że polski minister był także pierwszym szefem dyplomacji, który odwiedził Libię po upadku Muammara Kadafiego. Belgijski dziennik wskazuje, że Polska od dawna postrzegana jest przez partnerów jako ekspert od Ukrainy i Rosji i w związku z tym Ashton "nie wahała się ani sekundy" i poprosiła Sikorskiego o wyjazd do Kijowa. Do Sikorskiego dołączyli ministrowie spraw zagranicznych Niemiec - Frank-Walter Steinmeier i Francji - Francois Laurent Fabius. "Le Soir" wskazuje też, że jako "człowieka akcji" pokazuje Sikorskiego sekwencja z filmu brytyjskiego kanału ITV. Sikorski mówi tam po angielsku do przedstawicieli opozycji wychodząc ze spotkania, że "jeśli nie poprą porozumienia z władzami, to będą mieli stan wojenny, wojsko, wszyscy będą martwi".

W belgijskim "Le Soir" możemy też znaleźć wywiad z Adamem Danielem Rotfeldem, byłym polskim ministrem spraw zagranicznych, ekspertem w sprawach międzynarodowych. Prof. Rotfeld wskazuje, że Ukraina jest dla UE tematem "niepokojącym", ale marginalnym, podczas gdy dla Rosji to "priorytet priorytetów". Dodaje, że nawet ważniejszym niż dla Francji było utrzymanie Algierii.

"Rzucili na szalę swój prestiż i wizerunek"

Niemiecka prasa także wyraża w opublikowanych w sobotę komentarzach uznanie dla Polski, Niemiec i Francji za podjęcie się misji rozjemczej na Ukrainie. Jednocześnie komentatorzy krytykują UE za zbyt długie zwlekanie z reakcją na kryzys w Kijowie.

"Mieszkańcom Ukrainy jest prawdopodobnie całkowicie obojętne, kto występował w imieniu Europejczyków w Kijowie. Natomiast europejska biurokracja w Brukseli będzie z pewnością zastanawiać się, kto prowadził rozmowy, odnosząc niemały sukces; nie była to ani unijna minister spraw zagranicznych (Catherine) Ashton, ani też komisarz (Sztefan) Fuele, lecz wysłannicy Niemiec, Francji i Polski" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Jak podkreśla komentator, to właśnie oni "rzucili na szalę swój prestiż i wizerunek, a także potencjał swoich krajów". "FAZ" ocenia, że misja w Kijowie była "najpoważniejszym do tej pory wyzwaniem", przed jakim stanęły trzy kraje luźno związane w tzw. Trójkącie Weimarskim. "Można przypuszczać, że ta platforma kooperacji będzie w przyszłości jeszcze bardziej wykorzystywana" - czytamy w gazecie. "Spoglądając na Warszawę, można ogłosić: stosunki polsko-niemieckie nie były nigdy przedtem tak bliskie jak obecnie" - ocenia "FAZ", zastrzegając, że trzej ministrowie nie będą zapewne - wobec tylu ofiar śmiertelnych - poklepywać się po ramieniu. Nawiązując do niedawnej, bardzo krytycznej wobec UE wypowiedzi przedstawicielki Departamentu Stanu USA Victorii Nuland (użyła sformułowania "fuck the EU" - red.), "FAZ" pisze, że szefowie dyplomacji Polski, Niemiec i Francji udowodnili, iż Amerykanka nie miała racji. Komentator dodaje, że wkład USA w rozwiązanie sporu o Ukrainę między Zachodem a Rosją, najpoważniejszy od rozpadu ZSRR, nie jest imponujący. "Polityka (Baracka) Obamy wobec Rosji leży w gruzach" - ocenia "FAZ". Jeżeli prezydent Rosji Władimir Putin miał rzeczywiście plan gry dotyczący Ukrainy, to Steinemeier, Sikorski i Fabius postarali się o to, by zmienić niektóre zasady tej rozgrywki i by rozwiązać konflikt. "To już jest coś" - podkreśla niemiecki dziennik.

"Bolesny kompromis"

"Sueddeutsche Zeitung" przypomina o niemal 100 zabitych na Ukrainie i podkreśla: "Ten krwawy ślad na zawsze będzie ciążył na kadencji (prezydenta Ukrainy Wiktora) Janukowycza, uniemożliwiając zdobycie przez niego zaufania". Ponieważ jednak należało jak najszybciej położyć kres mordowaniu, gdyż armia i służby specjalne nie dezerterowały masowo, a Moskwa nie chciała poświęcić Janukowycza, to nie dało się póki co go ominąć. "To się nazywa bolesny kompromis" - wskazuje komentator. "SZ" nazywa kijowskie porozumienie "wielkim sukcesem europejskiej trojki". Publicysta zaznacza, że bez sankcji ze strony UE nie doszłoby zapewne do porozumienia. "Sankcje po raz pierwszy uświadomiły kierownictwu skupionemu wokół Janukowycza konkretne skutki, a opozycji pokazały, że UE jest gotowa do czegoś więcej niż tylko do napominania, ostrzegania i zapewniania ukraińskich demokratów o swoim poparciu" - czytamy w "SZ". "Ten, kto dużo ryzykuje, może wygrać i staje się wtedy bohaterem. Może jednak przegrać i jest wtedy skompromitowany" - pisze "Die Welt". Szefowie MSZ Niemiec, Francji i Polski byli świadomi tego dylematu. "To, że doszło do rozmów, graniczy z cudem" - podkreśla dziennik.

"Późny sukces"

"Der Tagessspigel" pisze o "późnym sukcesie" trzech ministrów. "Fakt, że Polska, Niemcy i Francja wspólnie zabiegały o rozwiązanie konfliktu, jest ważnym sygnałem" - ocenia komentator. "Na koniec zdarzył się mały cud - nawet Rada Majdanu zadeklarowała poparcie dla kompromisu" - dodaje. Jego zdaniem sukces negocjacyjny, ze względu na zbyt długie zwlekanie z decyzją, pozostawia "gorzki smak". "Czy rzeczywiście aż tylu ludzi musiało umrzeć, zanim UE postanowiła interweniować i zmusiła Janukowycza do negocjacji?" - pyta "Der Tagesspiegel". Gazeta zwraca uwagę na nieprzejednaną postawę Rosji, która zapowiedziała wstrzymanie pomocy finansowej dla Ukrainy oraz odebranie jej Krymu. "By pokój w Kijowie stał się trwały, ministrowie UE muszą udać się w dalszą podróż - do Moskwy" - przewiduje. Wydawany w Monachium "Muenchner Merkur" pisze, że chociaż Janukowycz jest skorumpowanym autokratą, to jego promoskiewski kurs popierany jest przez połowę podzielonego kraju - skierowaną na Wschód i dysponującą najważniejszymi ośrodkami przemysłowymi. "Druga połowa, która marzy o Europie, pomimo pięknych słów, nie może oczekiwać od UE zbyt wiele" - czytamy w komentarzu. "Wspólnota długów nie chce i nie jest w stanie wziąć na pokład Ukrainy - kolejnego kandydata do bankructwa, którego musiałaby utrzymywać na powierzchni wody" - pisze komentator, dodając, że ze względu na dostawy energii, każdy rząd w Kijowie pozostanie zależny od Rosji. "Ani Europejczycy, ani Amerykanie z powodu Ukrainy nie zaryzykują nowej zimnej wojny" - konkluduje "Muenchner Merkur".

Zobacz, co podpisali. Sikorski pokazuje oryginał porozumienia (wideo z 21 lutego)
Zobacz, co podpisali. Sikorski pokazuje oryginał porozumienia (wideo z 21 lutego)tvn24

Autor: db/ja/kwoj / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: