W niedzielę Chorwaci w drugiej turze wyborów wybierają prezydenta. O urząd głowy państwa walczą obecny prezydent Zoran Milanović, nazywany "Chorwackim Trumpem" oraz wspierany przez obóz rządzący Dragan Primorac.
W pierwszej turze Milanović uzyskał 49,11 proc. głosów, a Primorac - 19,37 proc. Piątek był ostatnim dniem kampanii. Głosowanie trwa od godziny 7 do 19. Cisza wyborcza również potrwa do 19, kiedy to pojawią się pierwsze wyniki exit poll.
"Chorwacki Trump"
58-letni Zoran Milanović jest prezydentem Chorwacji od 2020 roku, w latach 2011-2016 był jej premierem. Ukończył prawo, a doświadczenie zawodowe zdobywał pracując w Brukseli - przy UE i NATO. W 2007 roku po raz pierwszy wszedł do chorwackiego parlamentu.
Za czasów jego premierostwa Chorwacja wstąpiła do Unii Europejskiej w 2013 r. Po utracie stanowiska premiera w 2016 r. zrezygnował z polityki i został radcą prawnym. Po powrocie na scenę polityczną w 2019 r. wygrał wybory prezydenckie, pokonując w II turze ówczesną głowę państwa Kolindę Grabar-Kitarović z Chorwackiej Wspólnoty Demokratycznej (HDZ), i zostając piątym prezydentem Chorwacji.
Milanović przedstawiał się wtedy jako kandydat nowoczesny i postępowy. W okresie swojej prezydentury często sięgał już po retorykę populistyczną i prokremlowską.
Pod koniec 2024 roku sprzeciwił się udziałowi chorwackich żołnierzy w natowskiej misji NSATU, mającej koordynować dostawy uzbrojenia dla Ukrainy, a także szkolić ukraińskich żołnierzy. - Od 2014 roku do roku 2022 obserwowaliśmy, jak ktoś stale prowokował Rosję, żeby doszło do wybuchu wojny. I wojna wybuchła - powiedział Milanović, komentując rozpoczęcie rosyjskiej inwazji. Wcześniej ocenił, że "NATO i USA prowadzą na Ukrainie wojnę zastępczą", a szkolenie ukraińskich żołnierzy "oznacza udział w wojnie".
Jego krytyczne wypowiedzi wobec NATO i UE zrodziły porównania z Donaldem Trumpem - zauważył portal Politico. W mowie po I turze wyborów, w której zdobył 49 proc. głosów, Milanović zapowiedział walkę o Chorwację, która "bierze sprawy w swoje ręce i pamięta, że tylko Chorwaci tak naprawdę dbają o to, co dzieje się w ich kraju".
Prezydent Milanović regularnie krytykuje rząd Andreja Plenkovicia za domniemaną korupcję i nadużycia władz. Premiera Plenkovicia nazwał "chłopcem na posyłki Ursuli von der Leyen", a kontrkandydata Primorca - "analfabetą", którego "promują lobbyści z Brukseli".
Ostatnie sondaże przed II turą wyborów dawały mu od 62 do 69 proc. poparcia.
"Człowiek premiera"
Wspierany przez HDZ 59-letni Dragan Primorac ukończył studia i uzyskał stopień doktora na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu w Zagrzebiu. Jest specjalistą z zakresu pediatrii i genetyki medycznej, biegłym sądowym oraz wykładowcą na uczelniach krajowych i zagranicznych.
Polityk jest związany z HDZ od lat. W okresie 2003-09 był ministrem edukacji w dwóch centroprawicowych rządach Ivo Sanadera. W 2007 roku obywatele uznali go za najlepszego z członków rządu z poparciem 31 proc. W 2009 roku ubiegał się o prezydenturę jako kandydat niezależny, uzyskując niecałe 6 proc. głosów.
Komentatorzy zauważają, że przed II turą polityk zmienił retorykę z koncyliacyjnej na bardziej agresywną i stanowczą, mającą zmobilizować elektorat prawicowy. Zajmujący się chorwacką sceną polityczną, eksperci oceniają, że jego wygrana ujednoliciłaby politykę i stanowisko kancelarii prezydenta z działaniami rządu Plenkovicia, który od początku agresji wspiera Ukrainę i dąży do udziału chorwackiej armii w szkoleniu jej żołnierzy.
Sam Primorac wzywał w trakcie kampanii do inwestowania w chorwacką obronność i "przygotowywania się na każdy możliwy scenariusz". Stanowisko Milanovicia wobec misji NSATU określił jako "straszenie obywateli". Premier Plenković ocenił - oskarżając ponownie Milanovicia o nastawienie prokremlowskie - że różnicą pomiędzy kandydatami jest to, że "Milanović ciągnie nas na Wschód, a Primorac - na Zachód".
Sondaże dają mu od 29 do 31 proc. poparcia w niedzielnej II turze wyborów.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ANTONIO BAT