Balon "uderzył w ziemię", zginęły cztery osoby. Ujawniono wyniki badań toksykologicznych pilota

Źródło:
CNN, NBC News

We krwi Corneliusa van der Walta, pilota balonu, który w połowie stycznia rozbił się w Arizonie, wykryto wysoki poziom ketaminy. Autorzy raportu toksykologicznego podkreślają, że lek nie został mu przepisany przez lekarza, nie został mu też podany podczas próby reanimacji. W katastrofie oprócz 37-latka zginęły trzy osoby.  

W momencie wypadku balonu, który 14 stycznia rozbił się w Eloy w Arizonie, we krwi pilotującego go Corneliusa van der Walta znajdowała się znaczna ilość ketaminy - wskazuje raport toksykologiczny opublikowany w tym tygodniu przez biuro lekarza sądowego hrabstwa Pinal. Fragmenty dokumentu udostępnił portal CNN. Wynika z nich, że lek nie został przepisany 37-latkowi przez lekarza, nie podano mu go też podczas podjętej po katastrofie próby reanimacji.

Amerykańska Agencja do Walki z Narkotykami (DEA) opisuje ketaminę jako środek o "pewnych właściwościach halucynogennych", który "może powodować zaburzenia widzenia i słyszenia" oraz "uczucie odrealnienia". Lek bywa wykorzystywany do leczenia depresji.

Badania toksykologiczne przeprowadzone przez Federalną Administrację Lotnictwa (FAA) i laboratorium kryminalistyczne NMS Labs wykazały, że poziom ketaminy w organizmie Corneliusa van der Walta mieścił się w przedziale od 1,1 do 1,2 mg/l. Dla porównania w Wielkiej Brytania poziom ketaminy powyżej 0,02 mg/l uważa się za upośledzający zdolność prowadzenia pojazdu.

Dochodzenie w sprawie katastrofy balonu

Dochodzenie w sprawie katastrofy balonu nadal trwa. Wcześniej jako możliwą przyczynę Amerykańska Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) wskazała na "nieokreślony problem" z jego powłoką - podaje NBC News.

Zgodnie z cytowanym przez portal raportem NTSB balon wzbił się w powietrze z 13 osobami w koszu: pilotem, czterema pasażerami i ośmioma skoczkami spadochronowymi. Ci ostatni, zgodnie z planem, wyskoczyli na wysokości około 1500 metrów. Zaraz potem zaobserwowano, że balon "utracił część powietrza i zaczął opadać". Gdy znalazł się na wysokości 1200 metrów, zdawało się, że częściowo odzyskano kontrolę nad jego lotem, choć balon w dalszym ciągu się zniżał. Po zejściu na około 600 metrów "zaczął swobodnie spadać ze znaczną prędkością" i "uderzył w ziemię".

W wypadku zginęły cztery osoby: kierujący balonem Cornelius van der Walt i trójka pasażerów. Jedna kobieta przeżyła upadek, doznała jednak poważnych obrażeń.

ZOBACZ TEŻ: Były problemy z uruchomieniem silnika. Raport po wypadku samolotu

Autorka/Autor:jdw//az

Źródło: CNN, NBC News

Źródło zdjęcia głównego: X/@NBCNews