Łodzią przez Dunaj, busem do Węgier. Nowy szlak przemytu imigrantów


W ciągu ostatniej doby na granicy Bułgarii i Turcji zatrzymano ponad 200 uchodźców, wśród których było 20 dzieci - poinformowało w poniedziałek bułgarskie radio publiczne. Zdaniem władz imigranci coraz częściej korzystają z nowych szlaków prowadzących do Europy zachodniej.

Uchodźcy z Turcji do Bułgarii dostali się morzem lub przez graniczną rzekę Rezowska. W dalszej drodze na Zachód coraz częściej przekraczają Dunaj do Rumunii.

Dotychczas większość uchodźców wchodziła lasem przez graniczne góry Strandża. Pod koniec ubiegłego tygodnia w tamtym regionie zatrzymano dwa mikrobusy z 45 uchodźcami. Sąd w trybie pilnym wysłał przemytników do aresztu.

Fala uchodźców rośnie z dnia na dzień, powiedział radiu publicznemu przedstawiciel regionalnej służby granicznej. Uchodźcy nie mają dokumentów, podają się za obywateli syryjskich, lecz nie są Syryjczykami, a Kurdami - dodaje.

150 osób na godzinę

Codziennie do Bułgarii przedostaje się kilkaset osób. Kierują się w głąb kraju – do Sofii, a stamtąd organizatorzy kanałów przemytniczych kierują ich w kierunku granicy z Serbią na północnym wschodzie. Ostatnio coraz więcej osób przekrada się przez Dunaj. Dotychczas nie przemycano tamtędy uchodźców, teraz przemytnicy zaczęli korzystać z małych łodzi - pisze w poniedziałek dziennik "Standart".

Łodzie mają po siedem-osiem miejsc, wyposażone są w mocne silniki. Pokonują rzekę ze strony bułgarskiej na rumuńską w ok. 10 minut. Tam czekają na nich kierowcy busów i rumuński przewodnik, który doprowadza do następnej granicy, najczęściej z Węgrami. W ciągu godziny łodziami przemyca się 150 osób.

Część kanałów jest wyłącznie bułgarska - ich koszty są niższe, około 1 tys. euro. Uchodźcy płacą w gotówce na miejscu i ryzykują, że zostaną porzuceni przy granicy. Według nieoficjalnych informacji dochodzi też do przypadków morderstw.

Szlak dla bogatych

Sprawnie działają też kanały międzynarodowe. Ich cena według danych dziennika "Standart" wynosi 8-10 tys. euro, a dla rodzin z dziećmi 15 tys. Podróż uchodźców zaczyna się w Syrii i kończy w Niemczech. Gazeta zwraca uwagę, że przemytnicy są bardzo dobrze zorganizowani. Z tych szlaków korzystają osoby bogatsze.

"W tym wypadku nie można porzucić ludzi na drodze lub w lesie. Jest jak z narkotykami – pieniądze znajdują się u osoby, która gwarantuje i płaci dopiero, jak ludzie dotrą do Niemiec, Austrii lub Holandii. Uchodźcy podczas podróży mają przy sobie mało pieniędzy, do 300 euro" – mówił dziennikowi anonimowy przemytnik.

Nowy szlak trasą bałkańskątvn24

Przemytnicy przenieśli biznes

Przyczyną przekierowania przemytu przez Dunaj jest m.in. postawa serbskich władz, które w trybie pilnym skazują przemytników na cztery do pięciu lat więzienia, podczas gdy w krajach UE dostaje się wyłącznie wyrok w zawieszeniu, mówił rozmówca "Standartu". Przemytnik przyznaje, że płacą łapówki bułgarskiej policji granicznej - zwykle po 500 lewów (250 euro) każdemu członkowi dyżurnej grupy.

Radio publiczne podało w poniedziałek informację o zatrzymaniu dwóch policjantów na południowym wschodzie, którzy przepuszczali uchodźców za 1000 lewów (500 euro).

Według dziennika cała krajowa sieć przemytu narkotyków przerzuciła się na uchodźców, co przynosi wielokrotnie większe i szybsze zyski. Wykorzystuje się stare kanały i powiązania z tzw. szlaku narkotykowego.

Według oficjalnych danych bułgarskich władz od początku roku w kraju zarejestrowano 17 tys. uchodźców. Nieoficjalne szacunki mówią zaś o około 50 tys., którzy przeszli tranzytem i dotarli do Węgier.

Autor: pk//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: