"To zawsze jest polityczny wyrok śmierci w Stanach Zjednoczonych"

Źródło:
TVN24
"Tu nie ma sensu stawać po którejś ze stron"
"Tu nie ma sensu stawać po którejś ze stron"TVN24
wideo 2/9
"Tu nie ma sensu stawać po którejś ze stron"TVN24

Po bitwie słownej w Gabinecie Owalnym wszyscy zaczynają rozumieć, że tu nie ma sensu stawać po którejś ze stron, że bez Stanów Zjednoczonych Europa nie jest w stanie udźwignąć ciężaru wojny obronnej na Ukrainie i że jakoś trzeba odbudować te relacje ze Stanami Zjednoczonymi, co będzie bardzo trudne w przypadku Wołodymyra Zełenskiego - powiedział w "Faktach po Faktach" były ambasador Polski w Kijowie Bartosz Cichocki.

Prezydent Donald Trump spotkał się w piątek z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Białym Domu. Rozmowa w Gabinecie Owalnym na temat perspektyw zakończenia wojny Rosji przeciwko Ukrainie początkowo przebiegała w stosunkowo dobrej atmosferze, ale zakończyła się bezprecedensową kłótnią, w czasie której Trump i wiceprezydent J.D. Vance podniesionym głosem strofowali Zełenskiego, oskarżając go o brak wdzięczności i szacunku dla USA. Po sprzeczce Trump zerwał rozmowy, a Ukraińcy zostali wyproszeni z Białego Domu.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kłótnia w Gabinecie Owalnym, odwołana konferencja, Zełenski wyjechał z Białego Domu - Znaleźliśmy się w czasach, kiedy trzeba ważyć słowa, kiedy na poparcie słów trzeba mieć argumenty albo się powstrzymać od wypowiadania pustych obietnic. Po tej eksplozji emocji, po bitwie słownej w Gabinecie Owalnym, mam wrażenie, że wszyscy zaczynają rozumieć, że tu nie ma sensu stawać po którejś ze stron, że bez Stanów Zjednoczonych Europa nie jest w stanie udźwignąć ciężaru wojny obronnej na Ukrainie i że jakoś trzeba odbudować te relacje ze Stanami Zjednoczonymi, co będzie bardzo trudne w przypadku Wołodymyra Zełenskiego - powiedział w "Faktach po Faktach" były ambasador Polski w Kijowie Bartosz Cichocki.

W jego ocenie w ostatnim czasie globalnie "byliśmy ciągle w kontekście sporu liberalnego mainstreamu z alternatywną prawicą". - Mam wrażenie w kilku momentach ostatnich tygodni, że niektórzy liderzy europejscy zachowywali się tak, jakby im zależało, żeby Trumpowi się nie powiodło, bo nie jest z tej samej rodziny politycznej. My w Europie musimy patrzeć na Ukrainę, na Stany Zjednoczone, na wspólnotę transatlantycką, a nie na to, kto jest z jakiej rodziny partyjnej, czy chodzi o Zełenskiego, czy o Trumpa - przekonywał dyplomata. 

Spotkanie Zełenskiego z Trumpem w Gabinecie Owalnym JIM LO SCALZO/POOL/PAP

"Strata dla obu stron"

Przyznał, że zaniepokoiły go głosy republikanów, uważanych do tej pory za proukraińskich, którzy "po sytuacji w Gabinecie Owalnym mówią, że nie wyobrażają sobie dalszej współpracy z Wołodymyrem Zełenskim". - To oskarżenie o okazanie braku szacunku prezydentowi USA to zawsze jest polityczny wyrok śmierci w Stanach Zjednoczonych. I to był bardzo poważny zarzut, chociaż obie strony sobie okazały brak szacunku - stwierdził Cichocki.

CZYTAJ TEŻ: Zełenski: mogę odbudować relacje z Trumpem Wyraził nadzieję, że Trump "zrozumie, że ta sprzeczka też jego kosztowała". - Okazało się, że przywódca zrujnowanego, niedużego z perspektywy supermocarstwa państwa przyjeżdża do Waszyngtonu i okazuje niesubordynację. W Indiach, w Chinach, w Rosji co sobie teraz myślą o prezydencie USA? USA roztrwoniły swoją soft power, a nawet metodami twardymi nie były w stanie przymusić Zełenskiego do posłuszeństwa. To jest strata dla obu stron. Chciałbym wierzyć w to, że po obu stronach nastąpi korekta - powiedział były ambasador w Kijowie.

Prezydent Donald Trump w czapce z napisem "Make America Great Again"PAP/EPA/JIM LO SCALZO

"Słowami się wojsk Putina nie zatrzyma"

Według niego, by doszło do porozumienia między USA i Ukrainą, "potrzebni są pośrednicy, ale potrzebne jest też działanie, a nie tylko słowa". - "Wołodymirze, nie jesteś sam" (wypowiadane - red.) po tym, jak się mówi tydzień wcześniej czy dwa tygodnie wcześniej, że wysłanie wojsk na Ukrainę jest wykluczone, to ja tu widzę sprzeczność - przyznał. - Słowa są dobre, tylko słowami się wojsk Putina nie zatrzyma - dodał. 

Cichocki powiedział, że zaniepokoiła go także "hurrapatriotyczna euforia" w Ukrainie po wydarzeniach w Gabinecie Owalnym. - Zełenski zyskał w domu. Polityk, który miesiąc temu pikował w sondażach, był trzeci czy czwarty co do popularności, teraz wraca, dzięki Trumpowi. Tylko że znowu poparciem społecznym on nie wygra - zauważył. 

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w Wielkiej Brytanii PAP\EPA

Jego zdaniem "jeśli nie dojdzie do zawieszenia ognia, trzeba będzie przestawiać gospodarkę ukraińską już poważnie na tryby militarne i zawiesić dużą część praw demokratycznych". - Obawiam się, że to też nas dotknie. Jeśli chcemy naprawdę wytrzymać przynajmniej do końca roku tę wojnę, to będzie wymagało też od nas bardzo poważnych decyzji co do militaryzacji i przemysłu obronnego. I bardzo poważnego myślenia o błyskawicznym rozwoju produkcji amunicji, pancerza, rozbudowy armii - mówił gość "Faktów po Faktach". 

Według niego, "nasze społeczeństwo jest w ogóle nieprzygotowane mentalnie". - Mamy serię wyborów w Europie, łącznie z Polską. Trzeba wyborcom powiedzieć rzeczy bardzo niepopularne. Dołóżcie się do produkcji zbrojnej. Idźcie na ćwiczenia wojskowe - wymieniał. W jego ocenie wypowiedzi wykluczające wysłanie żołnierzy na Ukrainę "też wyraźnie były podporządkowane wyborom, a nie wymaganiom merytorycznym".

Autorka/Autor:momo/kab

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: JIM LO SCALZO/POOL/PAP