Kupując Twittera, Elon Musk oświadczył, że na platformie musi obowiązywać "wolność słowa". To wzbudziło entuzjazm internautów, którzy wcześniej zostali usunięci z portalu. "Natychmiast zgłaszam odwołanie w sprawie usunięcia mnie z Twittera" – napisał na Telegramie Vincent James Foxx, wielokrotnie blokowany za negowanie Holokaustu. Cieszy się też QAnon i autorzy transfobicznych wpisów.
Elon Musk, właściciel SpaceX i Tesli, przejął Twittera – podał w poniedziałek Reuters. Tego samego dnia miliarder opublikował na platformie oświadczenie: "Chciałbym, aby Twitter był lepszy niż kiedykolwiek wcześniej, a stanie się to poprzez dodanie nowych funkcji, udostępnienie algorytmów na zasadzie open source, by zwiększyć zaufanie, walkę z botami i zatwierdzenie autentyczności kont. Twitter ma niesamowity potencjał – nie mogę się doczekać współpracy z firmą i społecznością użytkowników, by go odblokować".
Tego samego dnia w innym wpisie Elon Musk stwierdził: "Mam nadzieję, że nawet moi najgorsi krytycy pozostaną na Twitterze, bo właśnie na tym polega wolność słowa".
Kto świętuje przejęcie Twittera przez Muska
Zmianę właściciela Twittera z entuzjazmem przyjęli użytkownicy, którzy w przeszłości zostali usunięci z platformy za rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji czy hejt. Wśród nich wpływowi prawicowi działacze. "Usunięte konta zostaną przywrócone" – napisał Ron Watkins, wpływowy influencer QAnon, którego na Telegramie obserwuje 350 tysięcy osób. Nie przedstawił jednak żadnych dowodów na poparcie swojego stwierdzenia.
"To tylko kwestia czasu, gdy Elon wprowadzi zmiany i odzyskamy nasze konta" – napisał inny influencer QAnon. "Wracamy" – to już tweet Tuckera Carlsona z Fox News. Jego konto miesiąc wcześniej zostało zawieszone za transfobiczny wpis. Z informacji portalu Vice wynika, że zawieszenie trwało tylko 12 godzin.
"Wiele kont zostanie dziś szybko przywróconych"
Fakt, że Musk nie zdradził szczegółów co do tego, na czym miałyby polegać nowe zasady przestrzegania wolności słowa na Twitterze, spotkał się z reakcją tysięcy populistów, w których zapowiedzi miliardera wzbudziły nadzieję na powrót na platformę. "Natychmiast zgłaszam odwołanie w sprawie usunięcia mnie z Twittera. Z tego, co słyszę, wiele kont zostanie dziś szybko przywróconych" – napisał na Telegramie Vincent James Foxx, z Twittera wielokrotnie usuwany za negowanie Holokaustu.
Entuzjazmu prawicowych populistów nie ostudziła informacja o tym, że Donald Trump nie zamierza wracać na Twittera. Konto byłego prezydenta USA zostało usunięte po tym, jak protestujący dokonali ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. W poniedziałkowej rozmowie z Fox News Trump przyznał, że nie wróci, nawet jeśli jego profil zostanie ponownie aktywowany. Polityk i biznesmen udziela się obecnie we własnym medium społecznościowym Truth Social.
Wolność słowa czy mowa nienawiści
Musk jeszcze przed dokonaniem transakcji twierdził, że Twitter nadmiernie moderuje treści. "Wolność słowa jest podstawą demokracji, a Twitter to cyfrowy plac miejski, na którym debatuje się o sprawach kluczowych dla przyszłości ludzkości" – pisał.
To, w jaki sposób Musk rozumie wolność słowa, budzi jednak obawy wielu ekspertów. – Nie pozwólmy, by Twitter stał się pożywką dla mowy nienawiści lub nieprawdy, która obala naszą demokrację – powiedział Derrick Johnson, prezes Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Popierania Ludności Kolorowej (NAACP) w poniedziałkowym oświadczeniu skierowanym do Muska.
Zdaniem Nikhila Pahwy, założyciela magazynu MediaNama, mowa nienawiści w internecie przekłada się na przemoc w świecie rzeczywistym. – Myślę, że jesteśmy w sytuacji, w której potrzebujemy więcej moderacji nienawistnych treści, a nie mniej. Nie sądzę, by Musk rozumiał lub troszczył się o to, czy ludzie w Indiach ulegają polaryzacji, a w efekcie zabijają – przyznał w wywiadzie z portalem Coda. Pahwa przekonuje, że Twitter posłużył jako narzędzie podżegania do przemocy wobec mniejszości religijnych w Indiach, szczególnie muzułmanów.
Obawy po przejęciu Twittera przez Muska wyraził też m.in. Mike Ryan, dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Występując na konferencji prasowej w Genewie, podkreślił, że nieprawdziwe informacje na temat szczepionek stanowią duże zagrożenie. – Koszt dezinformacji to ludzkie życie – podkreślił. I dodał: – Kiedy ktoś osiąga w życiu pozycję, dzięki której ma tak duży wpływ na sposób informowania społeczności, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność.
Źródło: Media Matters, Coda, Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: Al Drago/Bloomberg/Getty Images