Twitter poinformował, że zgodził się na sprzedaż serwisu społecznościowego miliarderowi Elonowi Muskowi. Eksperci branżowi zastanawiają się, jaka przyszłość czeka teraz platformę. Część z nich zwraca uwagę na podnoszoną przez Muska wolność słowa, co może oznaczać cofnięcie niektórych działań platformy mających na celu ograniczenie między innymi mowy nienawiści oraz dezinformacji.
Według zawartego w poniedziałek porozumienia, szef Tesli i SpaceX Elon Musk przejmie kontrolę nad Twitterem płacąc 54,20 dolara za akcję, czyli niecałe 3 dolary powyżej ich ceny na giełdzie. Na tę informację pozytywnie zareagowali inwestorzy. Akcje Twittera zakończyły poniedziałkową sesję ze wzrostem o 5,66 proc.
Według danych Twittera, pod koniec 2021 roku z platformy korzystało codziennie 217 mln aktywnych użytkowników. Spółka przyniosła ponad 5 mld dolarów dochodów, ale zanotowała stratę netto w wysokości 221 mln dolarów.
Co to może oznaczać dla Twittera?
Pochodzący z RPA biznesmen w przeszłości krytykował portal za zbyt rygorystyczną moderację treści. "Wolność słowa jest fundamentem funkcjonującej demokracji, a Twitter jest cyfrowym placem miejskim, gdzie debatowane są sprawy kluczowe dla przyszłości ludzkości" - powiedział Elon Musk w poniedziałkowym oświadczeniu. Zapowiedział, że chce "Twitter był lepszy niż kiedykolwiek wcześniej, a stanie się to poprzez dodanie nowych funkcji, udostępnienie algorytmów na zasadzie open source, by zwiększyć zaufanie, walkę z botami i zatwierdzenie autentyczności kont".
W jednym z wpisów Musk wyraził nadzieję, że na Twitterze pozostaną nawet jego najgorsi krytycy, "ponieważ na tym polega wolność słowa".
Jak pisze CNN, niektórzy eksperci branżowi obawiają się, że zapowiedzi Muska dotyczące wolności słowa na Twitterze mogą oznaczać cofnięcie niektórych działań platformy mających na celu ograniczenie m.in. mowy nienawiści, dezinformacji, czy nękania.
Część z nich zastanawia się, czy Musk może przywrócić konto byłego prezydenta USA Donalda Trumpa. Na początku stycznia 2021 roku serwis Twitter poinformował o trwałym zablokowaniu konta Trumpa. Firma wyjaśniała w opublikowanym wówczas oświadczeniu, że podjęła decyzję w oparciu o to, jak odbierane były ostatnie jego wpisy i "ryzyko podżegania do stosowania przemocy". Trumpa obserwowało w serwisie ponad 88 milionów osób.
Wcześniej Twitter czasowo zablokował konto Donalda Trumpa, kiedy do Kapitolu wtargnęli zwolennicy ówczesnego prezydenta. Tego samego dnia wieczorem Trump opublikował na Twitterze nagranie, w którym wzywał swoich zwolenników do pokojowego rozejścia się do domów, zaznaczając równocześnie, że wybory zostały "skradzione".
W ocenie CNN powrót wykluczonego z Twittera Trumpa mógłby mieć istotne konsekwencje dla wyborów prezydenckich w USA w 2024 roku.
Zauważono bowiem, że choć Twitter jest mniejszym serwisem niż inni konkurenci na rynku mediów społecznościowych, to ma ogromny wpływ również na realny świat, ponieważ korzysta z niego wielu polityków, osób publicznych oraz dziennikarzy.
"Nie pozwólmy, by Twitter stał się pożywką dla mowy nienawiści lub nieprawdy, która obala naszą demokrację" - powiedział Derrick Johnson, prezes Krajowego Stowarzyszenia na rzecz Popierania Ludności Kolorowej (NAACP) w poniedziałkowym oświadczeniu skierowanym do Muska.
Źródło: CNN, PAP