Sex workerki z Amsterdamu protestują przeciwko skróceniu ich godzin pracy. Podają powody

Źródło:
CNN, tvn24.pl
Dzielnica czerwonych latarni w Amsterdamie
Dzielnica czerwonych latarni w Amsterdamie Reuters Archive
wideo 2/3
Dzielnica czerwonych latarni w Amsterdamie Reuters Archive

Nowe przepisy, skracające godziny otwarcia domów publicznych w słynnej amsterdamskiej dzielnicy czerwonych latarni, nie spodobały się pracującym tam sex workerkom. W czwartek część z nich wzięła udział w oficjalnym proteście. O powodach mówiła w rozmowie z CNN koordynatorka Centrum Informacji o Prostytucji i przewodnicząca związku zawodowego Red Light United. 

Amsterdam od kilku lat usiłuje walczyć z nadmiernym napływem turystów, a także utrwalonym w świadomości zagranicznych odwiedzających wizerunkiem. By to zmienić, wprowadzany jest szereg rozwiązań - ostatnio nakaz skrócenia godzin otwarcia domów publicznych w dzielnicy czerwonych latarni, oprotestowany przez tamtejsze sex workerki

Zgodnie z nowymi regulacjami zlokalizowane w dzielnicy czerwonych latarni placówki mogą pozostawać otwarte do trzeciej nad ranem, a nie jak wcześniej, do szóstej. Dlaczego pracujące tam osoby nie są z tej zmiany zadowolone? Wyjaśniały to w rozmowie z CNN przewodnicząca związku zawodowego Red Light United - Felicia Anna oraz koordynatorka Centrum Informacji o Prostytucji - Violet (imiona zmienione - red.).

Sex workerki dzielą się swoimi obawami

- Większość pracownic seksualnych zaczyna pracę około północy, gdy zamykają się bary. Teraz będą mogły pracować i zarabiać przez dwie, trzy godziny na dobę, co nie jest wystarczające - zauważa Felicia Anna. Jak tłumaczy, skrócone godziny otwarcia domów publicznych mogą doprowadzić do sytuacji, w której pracujących tam osób nie będzie stać nie tylko na pokrycie kosztów utrzymania, ale nawet wydatków związanych ze świadczoną działalnością, takich jak wynajem pokoi czy wystaw okiennych oraz zapewnienie sobie bezpiecznych powrotów taksówką do domu.

Dzielnica czerwonych latarni w AmsterdamieShutterstock4kclips / Shutterstock.com

ZOBACZ TEŻ: Nowa, tropikalna "mała Moskwa". Lokalna ludność domaga się reakcji władz

Druga z rozmówczyń CNN dodaje, że wprowadzone regulacje szczególnie uderzą w osoby transpłciowe, które - w jej ocenie - notują największe dochody między trzecią a szóstą rano. Objaśniając powody protestu amsterdamskich sex workerek, Violet dodaje, że wymuszone przez władze zmiany godzin otwarcia mogą narażać je na większe niebezpieczeństwo podczas powrotów. - Jeśli wracasz do domu o trzeciej nad ranem, gdy wszystko jest pozamykane, to jako osoba świadcząca usługi seksualne jesteś daleko bardziej narażona na niebezpieczeństwo (niż o szóstej nad ranem - red.) - podkreśla.

- Większość naszych dochodów stanowi gotówka. Więc teraz będziemy podróżować z dużą ilością gotówki o trzeciej nad ranem. Jeśli na ulicach nie ma zbyt wielu przechodniów, daje to osobom, które chciałyby nas skrzywdzić, większe możliwości - precyzuje.

Protest sex workerek w Amsterdamie

30 marca amsterdamskie pracownice seksualne dały władzom miasta wyraz swojego niezadowolenia, w ramach protestu przerywając ich posiedzenie. Podczas zebrania radni mieli omówić plany przeniesienia znajdujących się w dzielnicy czerwonych latarnii domów publicznych do tzw. centrum erotycznego, które miałoby zostać ulokowane poza centrum stolicy. Protestujące wręczyły burmistrzyni Femke Halsemie petycję podpisaną przez 266 zrzeszonych w ramach Red Light United pracownic. Apelują one o zniesienie wprowadzonych 1 kwietnia regulacji i rezygnację z planów przeniesienia domów publicznych do centrum erotycznego. Zamiast tego proponują zwiększenie liczby patroli policyjnych w dzielnicy.

Zdaniem burmistrz przeniesienie obiektów zwiększyłoby komfort pracowników seksualnych, którzy nie musieliby wówczas mierzyć się z rozmaitymi nieprzyzwoitymi zachowaniami ze strony turystów. - Plusem pracy w oknie jest to, że jesteś na widoku i czujesz się bezpieczniej - odpowiada Felicia Anna. - Jeśli dzielnicę czerwonych latarni przeniesie się w inne miejsce, tam też zaczną występować pewne zachowania, a obszar ten nie będzie tak dobrze monitorowany i kontrolowany - dodaje Violet.

ZOBACZ TEŻ: Turyści zrobili zdjęcie pałacu w Stambule, zostali aresztowani

Amsterdam walczy z uciążliwymi turystami

Zamieszkały przez ponad 800 tysiący osób Amsterdam każdego roku przyciąga średnio 20 milionów turystów. Wprowadzone od kwietnia skrócenie godzin otwarcia domów publicznych jest tylko jednym z elementów szeroko zakrojonej walki władz miasta z nadmiernym napływem odwiedzających.

Już w 2018 roku lokalne władze podjęły decyzję o przeniesieniu sprzed Rijksmuseum przyciągającego tłumy turystów napisu "I Amsterdam" na tereny oddalone od centrum. Zdecydowano się wówczas również na wprowadzenie nowej opłaty, pobieranej od każdej spędzonej w mieście nocy. Dwa lata później burmistrzyni Helsema rozważała także wprowadzenie zakazu sprzedaży marihuany turystom. Od lat podejmowane są również dyskusje na temat potencjalnego przeniesienia domów publicznych z położonej w centrum dzielnicy czerwonych latarni na obrzeża miasta.

Amsterdam walczy z "uciążliwymi turystami"Werner Lerooy/Shutterstock

W marcu 2023 roku miasto wystartowało z kampanią o nazwie "Trzymajcie się z daleka" wymierzoną w młodych "uciążliwych turystów" z Wielkiej Brytanii. W tym miesiącu Amsterdam zamierza uruchomić także drugą kampanię, skierowaną do turystów przebywających już w mieście, która ma przestrzegać przed pijaństwem, generowaniem nadmiernego hałasu, kupowaniem narkotyków od ulicznych dilerów i oddawaniem moczu w miejscach publicznych. Z kolei na maj planowane jest wdrożenie zakazu palenia marihuany na ulicach wchodzących w skład dzielnicy czerwonych latarni.

ZOBACZ TEŻ: Barcelona ogranicza liczbę turystów

Autorka/Autor:jdw//az

Źródło: CNN, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock4kclips / Shutterstock.com