Turecka policja zatrzymała w mieście Sanliurfa na południowym wschodzie kraju cztery osoby w związku z zamachem w Ankarze, w którym w niedzielę zginęło 37 osób. Sanliurfa, zamieszkana głównie przez Kurdów, leży niedaleko granicy z Syrią.
Tureckie samoloty zbombardowały w poniedziałek obozy w północnym Iraku należące do Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Władze w Ankarze są przekonane, że za niedzielny zamach w stolicy odpowiadają bojownicy zdelegalizowanej partii.
Rosja oskarża Turcję o rozmieszczanie swoich oddziałów "kilkaset metrów w głąb Syrii". Według ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa operacja ma zapobiec połączeniu się sił kurdyjskich na północy Syrii.
Tureckie władze wprowadziły całodobową godzinę policyjną w zamieszkanym głównie przez Kurdów mieście Yuksekova przy granicy z Irakiem i Iranem, gdzie siły bezpieczeństwa mają rozpocząć operację na dużą skalę przeciwko kurdyjskim bojownikom.
MSW Turcji oświadczyło w środę, że siły bezpieczeństwa zakończyły trzymiesięczną operację przeciwko bojownikom Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w historycznej dzielnicy miasta Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji, zamieszkanego głównie przez Kurdów.
Premier Turcji Ahmet Davutoglu powiedział w środę, że prokurdyjscy deputowani z Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) chcą współpracować z "terrorystami" i wtrącić Turcję w chaos. Turecki rząd oskarża HDP o współpracę z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).
Porozumienie o przerwaniu ognia w Syrii, które wchodzi w życie od najbliższej soboty, nie będzie obowiązujące dla Turcji - ogłosił w czwartek turecki premier Ahmet Davutoglu.
Siły syryjskich Kurdów zakomunikowały w czwartek, że będą przestrzegać rozejmu, który wejdzie w życie w ten weekend, pozostawiając sobie jednak prawo do odpowiedzi w razie ataku.
Planowany od soboty rozejm w Syrii nie będzie wiążący, jeśli zagrozi bezpieczeństwu Turcji - ostrzegł premier Ahmet Davutoglu. Ankara w razie potrzeby podejmie "niezbędne kroki" przeciwko kurdyjskiej milicji YPG i tzw. Państwu Islamskiemu.
Tureckie władze potwierdziły we wtorek tożsamość sprawcy samobójczego zamachu w Ankarze w minioną środę, w którym zginęło 29 osób. Zamachowcem okazał się Abdulbaki Somer - Kurd z ugrupowania Sokoły Wolności Kurdystanu, pochodzący z prowincji Van na wschodzie Turcji.
Na razie nie mamy w planach wspólnej turecko-saudyjskiej operacji lądowej w Syrii - oznajmił szef MSZ Turcji Mevlut Cavusoglu. Dodał, że taka operacja wymagałaby udziału wszystkich członków międzynarodowej koalicji pod dowództwem USA.
Sokoły Wolności Kurdystanu (TAK) – grupa związana z Partią Pracujących Kurdystanu przyznała się w piątek do przeprowadzenia środowego zamachu w Ankarze, w którym zginęło 28 osób, a kilkadziesiąt odniosło rany. Oświadczenie grupy opublikowano w internecie.
Turcja przeprowadziła w czwartek intensywne bombardowania pozycji Kurdów w syryjskiej prowincji Aleppo. To największe naloty od soboty, kiedy turecka armia rozpoczęła ostatnie ataki na siły kurdyjskie - podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Po zamachu w Ankarze, o który Turcja oskarża kurdyjską milicję, premier Ahmet Davutoglu ostrzegł popierającą Kurdów Moskwę, że jeśli ataki Kurdów będą się powtarzać, Ankara pociągnie Rosjan do odpowiedzialności - podał "Financial Times".
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że operacja syryjskich wojsk na północy kraju, wspieranych przez Rosję, ma na celu stworzenie korytarza dla kurdyjskich milicji. Potępił też kraje krytykujące Ankarę za ostrzeliwanie tych milicji w Syrii.
Rosja wyraziła "głębokie zaniepokojenie" ostrzałem przez turecką artylerię pozycji Kurdów w Syrii. Rosyjskie MSZ uznało, że te działania Turcji są nie do przyjęcia, zarzuciło Ankarze politykę prowokacji, która stanowi zagrożenie dla pokoju.
Premier Turcji Ahmet Davutoglu zapowiedział w poniedziałek, że Ankara nie pozwoli, by miasto Azaz w północnej Syrii dostało się pod kontrolę kurdyjskiej milicji YPG. Zagroził "najostrzejszą reakcją", gdyby Kurdowie próbowali zbliżyć się do tego miasta.
Syryjscy Kurdowie z Partii Unii Demokratycznej (PYD) odrzucili tureckie żądania, aby wycofali się z zajmowanych na północy Syrii terytoriów - poinformował agencję Reutera wiceszef partii Saleh Muslim. Ostrzegł Ankarę przed skutkami interwencji.