Taśmy PSL

Aktualizacja:
Sawicki podaje się do dymisji
Sawicki podaje się do dymisji
tvn24
tasmytvn24

Tajne nagrania, mające świadczyć o nepotyzmie i machlojkach w spółkach związanych z resortem rolnictwa, wstrząsają Polskim Stronnictwem Ludowym. Minister Rolnictwa Marek Sawicki ustępuje ze stanowiska. A sprawę zaczyna badać prokuratura i CBA. Opozycja zaś mówi o "aferze Rywina" bis i żąda komisji śledczej.

Taśmy PSL- zakończyły trwającą 4,5 roku karierę Sawickiego w resorcie rolnictwa.

W poniedziałek Sawicki został pilnie wezwany z urlopu na posiedzenie kierownictwa PSL-u. Jeszcze przed spotkaniem mówił, że jest spokojny o swój los. Po jego zakończeniu zapowiedział, że odchodzi z resortu.

- Po konsultacjach z Naczelnym Komitetem Wykonawczym postanowiłem w dniu jutrzejszym (w środę - red.) na ręce pana premiera złożyć rezygnację z zajmowanej funkcji ministra rolnictwa i rozwoju wsi - oświadczył Sawicki na konferencji prasowej w siedzibie PSL.

Zaapelował do służb, prokuratury, CBA, ale także do mediów "o szybkie, pełne wyjaśnienie pomówień, które zostały opublikowane".

- Nie jestem winny. Moje wszystkie działania były i są zgodne z prawem - powiedział Sawicki. Pytany dlaczego więc składa rezygnację, odparł, że wszelkich komentarzy będzie udzielał po decyzji premiera.

Nieoficjalnie wiadomo, że to szef rządu Donlad Tusk i wicepremier Waldemar Pawlak naciskali na dymisję.

Premier - 18 lipca - przyjął rezygnację.

Machlojki i nepotyzm

Rezygnacja Sawickiego z funkcji ministra rolnictwa to pokłosie ujawnionej przez "Puls Biznesu" rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem o nadużyciach działaczy PSL w spółkach rolniczych związanych z resortem rolnictwa, a zwłaszcza w należącym do ARR Elewarze (chodzi o wysoko opłacane posady w radach nadzorczych i kosztowne delegacje służbowe polegające na zwiedzaniu świata z rodzinami).

Na nieprawidłowości w Elewarze wskazywała już Najwyższa Izba Kontroli, która badała działalność spółki w latach 2008-10.

NIK stwierdziła, że wyniki spółki stale się pogarszały, a jej majątek ulegał dekapitalizacji. Zaś prezesa Andrzeja Śmietankę powołano - jak oceniła NIK - "bez postępowania kwalifikacyjnego", a "niezgodne z ustawą kominową wynagrodzenia zarządu i rady nadzorczej to ponad 1,4 mln zł".

Łukasik - w ujawnionych nagraniach - stwierdził, że Śmietanko "traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę". "On chce się tam okopać i uwłaszczyć. Tam w tej chwili jest około 80 milionów na koncie. Spółka jest warta, nie wiem, około 150-160 milionów, spółka ta Elewarr, nie...(...) On de facto tak to chce prywatyzować, żeby to było jego, żeby to było nieodwołalne i wiecznie jego" - mówił w rozmowie z Serafinem, Łukasik.

Były prezes ARR wskazał również na nepotyzm i machlojki, których miały się dopuszczać osoby związane z Ministerstwem Rolnictwa na czele, którego stał Sawicki. Padają słowa o "pociotku ministra" i osobach, które "wciśnięte do centrali" "siedzą i nic nie robią".

W rozmowie pojawiło się także nazwisko samego Sawickiego. Łukasik i Serafin mówili o nim w kontekście zatrudnienia w białostockim oddziale ARR działacza PSL, który przed laty był uczniem Sawickiego w Sokołowie Podlaskim i mieszkał w sąsiedniej miejscowości.

W sądzie w Białymstoku toczy się w tej sprawie proces (sąd wyjaśnia, czy byli prezesi ARR - Łukasik oraz jego poprzednik Bogdan T. - wydawali polecenia zatrudniania lub zwalniania konkretnych osób w ARR).

Łukasik (który jest w tej sprawie oskarżony - red.) mówi Serafinowi o Sawickim (jest w sprawie świadkiem - red.): "Nie, słuchaj w Białymstoku to ja mu kryję, kurde dupę po prostu. Ja tam pół milimetra nie zawiniłem".

Po lupą prokuratury i CBA

Po ujawnieniu rozmowy Łukasika z Serafinem, białostocka prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające dotyczące zeznań Sawickiego w procesie dotyczącym zatrudniania i zwalniania w ARR.

Zastępca prokuratora okręgowego w Białymstoku Andrzej Bura poinformował, że decyzję o rozpoczęciu postępowania sprawdzającego podjęto po analizie treści nagrania i po uwzględnieniu zawiadomienia o podejrzeniu przestępstwa, które złożyła białostocka delegatura CBA.

Prokuratura ma teraz 30 dni na decyzję, czy ewentualnie wszcząć w sprawie śledztwo. Nie jest to jedyne postępowanie śledczych po ujawnieniu rozmowy Łukasik-Serafin. Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła oddzielne postępowanie sprawdzające dotyczące przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych.

CBA zaś skierowało do Prokuratury Generalnej zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa m.in. ws. nadzoru Agencji Rynku Rolnego nad podległymi jej spółkami.

Serafin: To prowokacja, PSL: wyjaśnimy

Jeden z bohaterów ujawnionych nagrań - Serafin oświadczył, że doszło do wymierzonej w niego prowokacji.

Stwierdził, że rozmowa z Łukasikiem była prywatna, wcześniej zaplanowana, a ktoś to wykorzystał i "wkręcił go" w intrygę.

Szef klubu PSL Jan Bury oświadczył zaś, że Sawicki stał się "mimowolnym bohatrerem brudnych taśm".

- Wyjaśnimy tę sprawę do końca, do bólu, bo nie czuje (Sawicki-red.) się ani odpowiedzialny, ani nie czuje się osobą, która brała udział w tej rozmowie. De facto stał się mimowolnym bohatrerem tych brudnych taśm - stwierdził.

Waldemar Pawlak zaś powiedział, że Sawicki podjął męską decyzję, a całą sprawę trzeba szybko i sprawnie wyjaśnić, żeby nie było żadnych wątpliwości.

Opozycja: Powołać komisję śledczą

PiS: Powołać komisję śledczą
PiS: Powołać komisję śledczą tvn24

Ujawnione nagrania odbiły się szeroki, politycznym echem zwłaszcza w szeregach opozycji.

PiS zażądało powołania komisji śledczej w sprawie polityki kadrowej w spółkach państwowych. - Te zdarzenia przypominają wydarzenia sprzed lat, kiedy mieliśmy do czynienia z "aferą Rywina". Też początkowo znaliśmy wycinek mechanizmów, a potem poprzez pracę sejmowej komisji zostały one ukazane w całości - powiedział szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.

I dodał, że do posłów PiS docierają sygnały, że podobne mechanizmy jak w "aferze taśmowej" są powszechne w wielu miejscach Polski.

PO już zapowiedziała, że wniosku PiS o komisję śledczą nie poprze.

Szef SLD Leszek Miller Szef SLD stwierdził zaś, że premier powinien przedstawić "bardzo jasny raport" na temat zjawisk, jakie ujawniły nagrania rozmowy działaczy PSL.

- To, co zostało opisane, te naganne praktyki rządzenia: nepotyzm, załatwianie, przekształcenie różnych instytucji państwowych dla celów prywatnych, po dymisji pana ministra Sawickiego dalej trwają - powiedział lider SLD.

Politycy o dymisji Sawickiego
Politycy o dymisji Sawickiego tvn24

Pawlak stracił rywala?

O dymisji Sawickiego mówi się też w kontekście zbliżających się wyborów na szefa PSL (kongres ma się obyć na przełomie października i listopada). Od lat był on jednym z głównych rywali Pawlaka.

Sawicki zapowiadał co prawda, że nie będzie się ubiegał o stanowisko szefa PSL-u, ale w partii komentowano spoty z jego udziałem, emitowane przed EURO 2012, jako początek walki o władzę w Stronnictwie.

Pawlak stwierdził jednak, że nie widzi związku między ujawnieniem taśm i zbliżającymi się wyborami w PSL. Jego zdaniem, to nie jest afera taśmowa, tylko "to jest rozmowa dwóch panów sfrustrowanych życiem".

Pytany o frakcje w PSL, powiedział, że "w każdej formacji politycznej są rożne środowiska, różne opcje, i to jest bogactwo każdego środowiska politycznego, które na serio i w praktyce ceni sobie demokrację".

Kto po Sawickim?

Po dymisji Sawickiego zaczęły się spekulacje, kto mógłby go zastąpić z ramienia PSL w resorcie rolinictwa.

Padały nazwiska: europosła Jarosława Kalinowskiego, byłą minister pracy Jolantę Fedak, szefa klubu PSL Jana Burego i byłą wicemarszałek Sejmu Ewę Kierzkowską.

Premier Tusk stwierdził jednak, że za wcześnie na decyzje personalne. Nie wykluczył też osobistego nadzoru nad resortem rolnictwa.

MAC

Pozostałe wiadomości

Prezydent USA Donald Trump w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Arabii Saudyjskiej, a także do Kataru i być może innych państw regionu. Jak stwierdził, wyboru dokonał ze względu na obietnicę saudyjskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych.

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

Źródło:
PAP

Rok po likwidacji obowiązkowych zadań domowych sprawdzamy, jak ich brak odmienił szkolną rzeczywistość. Kto się cieszy, a kto buntuje? Pytamy też ministrę edukacji Barbarę Nowacką, czy było warto. Bo twardych danych na ten temat nie ma.

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Źródło:
tvn24.pl