Bitwa o ACTA

Aktualizacja:
Premier Tusk już nie chce ACTA
Premier Tusk już nie chce ACTA
TVN24, sxc.hu
Premier Tusk już nie chce ACTATVN24, sxc.hu

Międzynarodowa umowa ACTA, która miała zapobiegać nielegalnemu obrotowi podróbkami, okazała się zbyt kontrowersyjna. Choć Polska podpisała ją w styczniu tego roku, już w lutym premier Donald Tusk poinformował, że "zawiesza" ratyfikację porozumienia. Kilkanaście dni później oznajmił, że ACTA nadaje się tylko do odrzucenia. Los umowy przypieczętował Parlament Europejski, który 4 lipca zdecydował o jej odrzuceniu.

ZOBACZ PROJEKT TRAKTATU ACTA

KTÓRE ZAPISY ACTA BUDZĄ NAJWIĘKSZY SPRZECIW

STARCIE INTERNAUTÓW Z ADMINISTRACJĄ – MINUTA PO MINUCIE

Bomba wybuchła na początku tego roku. Zaczęło się 22 stycznia od ataków hakerskich na rządowe witryny w proteście przeciwko ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement), czyli umowie handlowej mającej na celu ograniczenie handlu podróbkami, a jednocześnie ograniczającej wolności w internecie.

Do hakowania przyznali się "Anonimowi" ("Anonymous"), którzy ogłosili, że zaczyna się polska rewolucja przeciwko kontrowersyjnemu dokumentowi.

Na początku rzecznik rządu Paweł Graś zaprzeczył, by doszło do ataku hakerów. - Trudno mówić o ataku hakerów, bo żadna z zablokowanych stron nie została naruszona. Bardziej można to porównać do olbrzymiego zainteresowania stronami rządowymi i sejmowymi - powiedział. Na reakcję "Anonimowych" nie trzeba było długo czekać. Strona rzecznika rządu przestała działać.I choć Graś zapewnił, że ws. ACTA "nic nie jest przesądzone" strony z końcówką ".gov" były nadal atakowane - "padały" i "wstawały" ponownie. "Anonimowi" wydali specjalne oświadczenie, w którym zapowiedzieli: "Chcemy, by rząd nas usłyszał. Ataki będą trwały, dopóki rząd nie wycofa się z podpisania porozumienia ACTA". Skrytykowali rząd, że nie chce przyznać się do tego, że jego strony są atakowane. - Chowają się jak tchórze, drżą przed naszą potęgą - stwierdzili.

Rzecznik rządu o blokadzie stron (TVN24, 22 stycznia)
Rzecznik rządu o blokadzie stron (TVN24, 22 stycznia)Rzecznik rządu o blokadzie stron (TVN24)

Poinformowali też, że są w posiadaniu plików i dokumentów wielu polskich przedstawicieli władz. "Jeśli ACTA przejdzie, ujawnimy te dokumenty" - zapowiedzieli

Boni: podpis i ratyfikacja to nie to samo (TVN24, 23 stycznia)
Boni: podpis i ratyfikacja to nie to samo (TVN24, 23 stycznia)TVN24
Zdrojewski tłumaczy losy dokumentu (TVN24, 23 stycznia)
Zdrojewski tłumaczy losy dokumentu (TVN24, 23 stycznia)

Spotkanie rządu ws. ACTA

W poniedziałek 23 stycznia doszło do spotkania ws. ACTA premiera z ministrem Michałem Bonim oraz ministrem Bogdanem Zdrojewskim. Boni na konferencji przekonywał, że Polska jest gotowa do podpisania ACTA w najbliższy czwartek w Japonii, ale podpis nie oznacza jeszcze wejścia dokumentu w życie.

Boni zapewnił też, że przyjęcie ACTA nie będzie wymagało zmiany polskiego prawa. Minister Bodgan Zdrojewski mówił z kolei, że konsultacje społeczne ws. projektu się odbyły i że przez 1,5 roku nikt nie zgłosił zastrzeżeń do projektu - ani w Sejmie, ani Senacie, ani Komisji Europejskiej, nie było też negatywnych opinii od organizacji i fundacji.

Niedługo później, choć już nie przez "Anonimowych", zhakowana została strona premiera i KPRM.

Zobacz, co mówili ministrowie na konferencji

Rozczarowanie organizacji pozarządowych

Stanowisko przedstawione przez rząd nie przekonało organizacji pozarządowych, które sprzeciwiają się ACTA. Wydały we wtorek 24 stycznia oświadczenie, w którym napisały, że wiadomość o gotowości Polski do podpisania umowy przyjęli "z rozczarowaniem".

Organizacje miały zastrzeżenia przede wszystkim do sposobu negocjacji ACTA, wskazywały także na niezgodność porozumienia z Kartą Praw Podstawowych, Europejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka oraz zasadami uznanymi w prawie UE. Dlatego domagały się, by nie podpisywać ACTA, lecz wystąpić do unijnego Trybunału Sprawiedliwości o zbadanie umowy pod względem zgodności z prawem europejskim.

W związku z blokowaniem stron internetowych administracji publicznej oświadczenie wydało także przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. "ACTA nie przewiduje żadnych uregulowań, które ograniczałyby dostęp obywateli do internetu lub wprowadzały cenzurę stron internetowych; to odróżnia ją od propozycji omawianych ostatnio w Stanach Zjednoczonych; (...) umowa ACTA jest zupełnie niezwiązana z SOPA i PIPA" - czytamy w piśmie KE.

Komunikat Komisji nie uspokoił jednak polskiego internetu. 24 stycznia na kilkuset stronach pojawiały się czarne plansze, na których napisane było: "Niebawem tak może wyglądać internet. Nie dla ACTA" - można na niej przeczytać. Ekran można było jednak zwinąć i normalnie korzystać ze strony. Punktualnie o 19. na godzinę wiele polskich blogów i serwisów, m.in. Wykop, Kwejk czy JoeMonster, wyłączyło swoje serwery w proteście wobec ACTA. Zamiast standardowych treści stron pojawiał się komunikat pt.: "Czym jest ACTA?".

Premier jest za

Głos w sprawie ACTA we wtorek zabrał też premier Donald Tusk, który poinformował, że upoważnił polską ambasador w Tokio do podpisania ACTA. Przypomniał, że umowa ta musi być też ratyfikowana przez parlament, a potem trafi jeszcze do prezydenta. Zapewnił, że intencją rządu nie jest ograniczanie wolnośc i w internecie. Premier przekonywał też, że nad ACTA nie pracowano w tajemnicy. - Cała procedura przygotowania ACTA, trwająca już od lat, była jawna, podobnie jak każdy inny podobny przypadek - oświadczył szef rządu. Zwrócił uwagę, że we wrześniu gotowy projekt skierowano do uzgodnień resortowych. Zaznaczył, że wcześniej poddany był konsultacjom, w których uczestniczyło kilkadziesiąt organizacji zajmujących się prawami autorskimi.

Premier zapewnił, że ws. ACTA przeprowadzono wiele konsultacji (TVN24, 24 stycznia)
Premier zapewnił, że ws. ACTA przeprowadzono wiele konsultacji (TVN24, 24 stycznia)TVN24

Na tej samej konferencji swoją wcześniejszą wypowiedź sprostował rzecznik rządu Paweł Graś. - Może to moje sformułowanie było zbyt skrótowe, bo chodziło nie o ataki czysto hakerskie, tylko te wykonane przy użyciu specjalnego oprogramowania, które jest dostępne w internecie. Jeśli to było mało zręczne, przepraszam. Poprawię się - powiedział Graś.

Kolejne demonstracje

25 stycznia wieczorem w miastach w całej Polsce odbyły się protesty przeciw zapisom umowy. Najgoręcej było w Kielcach, gdzie manifestacja przerodziła się w zamieszki - demonstrujący wykrzykiwali wulgarne hasła, rzucali kamieniami. Zatrzymano 24 osoby. Kilkaset osób manifestowało też w nocy przed domem premiera Donalda Tuska w Sopocie.

Protesty trwały też dzień później. Około 2,5 tys. demonstrantów w Poznaniu i po kilkaset w Lublinie, Dębicy i Przemyślu.

Protesty przeciwko ACTA przeniosły się też do Sejmu. PiS zapowiedziało referendum ws. podpisania porozumienia. Protestował też Ruch Palikota, a premier zapowiadał, że poprosi ministrów administracji i cyfryzacji oraz kultury o szczegółowe wyjaśnienia w sprawie konsultacji dotyczących umowy ACTA

ACTA podpisana

Mimo protestów i kontrowersji, 26 stycznia polska ambasador w Tokio - Jadwiga Maria Rodowicz-Czechowska ok. godz. 3.30 polskiego czasu (11.30 czasu japońskiego) podpisała w imieniu polskiego rządu umowę. - Poza stroną polską umowę podpisał również ambasador delegacji Unii Europejskiej - ambasador Danii, obecnego kraju przewodzącego prezydencji. Następnie w kolejności alfabetycznej podpisy złożyli przedstawiciele innych krajów - poinformował w TVN24 radca ambasady RP w Tokio Jarosław Tyszkiewicz.

Podpisanie umowy odbyło się w Tokio, ponieważ to Japonia jest krajem-depozytariuszem umowy ACTA.

Razem z Polską podpisy złożyły też Belgia, Bułgaria, Czechy, Finlandia, Francja, Grecja, Węgry, Irlandia, Włochy, Łotwa, Litwa, Luksemburg, Portugalia, Rumunia, Słowenia, Hiszpania, Szwecja i Wielka Brytania.

Ratyfikacja "zawieszona"

Kilka dni później nastąpił zwrot w stanowisku rządu. 3 lutego premier poinformował, że podjął decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji ACTA. Przekazał, że powodem tej decyzji jest konieczność szerokich konsultacji i starannej analizy umowy. - Konsultacje ws. ACTA były niepełne. Jestem rozgoryczony na moich współpracowników - mówił Tusk, wyjaśniając, że włożył dużo energii w to, aby kwestie wolności w internecie były przedmiotem nieustannego dialogu - powiedział Tusk.

Zdeklarował przy tym, że proces ratyfikacji "na pewno nie zostanie wznowiony do końca 2012 roku". Jednak, zdaniem prawnika Piotra Schramma w prawie międzynarodowym nie istnieje pojęcie "zawieszenia" procesu ratyfikacji. Według niego premier Donald Tusk użył zwrotu tylko dlatego, by wzmocnić swój komunikat i sprawić, żeby zapadł on w pamięć. (CZYTAJ WIĘCEJ)

Debata o ACTA

W poniedziałek 6 lutego odbyła się z kolei debata ws. ACTA, na którą w piątek premier zaprosił przedstawicieli środowisk twórczych, sektora pozarządowego, przedsiębiorców, dziennikarzy, naukowców, ekspertów, blogerów oraz działaczy społecznych (część z zaproszonych gości w ramach protestu nie pojawiła się).

Spotkanie w Kancelarii Premiera trwało ponad siedem godzin, wzięło w nim udział ok. 140 osób. Premier podczas niego poinformował, że nie dojdzie do wycofania podpisu złożonego pod ACTA, ale nie będzie też ratyfikacji dopóki będą wątpliwości ws. tej umowy. Uczestnicy debaty spierali się m.in. o konsekwencje ACTA dla wolności w internecie i ochrony praw autorskich. Pytania można było zadawać też przez internet. - Nie zgadzamy się na ACTA w żadnej formie. Ani dziś, ani jutro, ani nigdy - oświadczył podczas spotkania jeden z uczestników. Jego słowa wywołały aplauz.

Ostatnie zdanie premiera?

17 lutego nastąpił kolejny ze zwrotów rządu w sprawie. Premier Tusk oznajmił, że zaproponował przywódcom partii należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim odrzucenie ACTA w kształcie wynegocjowanym przez Komisję Europejską.

Tusk wycofuje się z ACTA (TVN24, 17 lutego)
Tusk wycofuje się z ACTA (TVN24, 17 lutego)TVN24/KPMR

- Wysłałem dzisiaj list do wszystkich przywódców partii, które współpracują z PO i PSL w ramach tzw. Europejskiej Partii ludowej - to są wszyscy premierzy, pani kanclerz [Niemiec - red.], prezydenci niektórych państw i szefostwo EPL - z propozycją odrzucenia ACTA w tym kształcie, jaki został wynegocjowany przez Komisję Europejską i pod którym także my złożyliśmy podpis i przeprowadzenie zdecydowanie głębszej debaty niż do tej pory, zanim podjęlibyśmy pozytywne decyzje o jakiś regulacjach" - poinformował premier.

"Żegnaj ACTA, witaj demokracjo"

Kontrowersyjnym dokumentem zajął się Parlament Europejski. 21 czerwca komisja PE ds. handlu międzynarodowego zarekomendowała odrzucenie umowy przez cały parlament.

3 lipca w sprawie ACTA odbyła się debata na forum Parlamentu Europejskiego. Samo głosowanie miało miejsce 4 lipca. Eurodeputowani zdecydowali o odrzuceniu umowy.

Decyzja PE oznacza, że mowa nie wejdzie w życie.

Partie chadeckie starały się do ostatniej chwili o przesunięcie terminu głosowania, by uratować projekt. Za jego odrzuceniem byli socjaliści, Zieloni, komuniści, a także liberałowie. Przeciwko ACTA głosowało 478 europosłów, "za" było 39, 165 wstrzymało się od głosu. Wiele portali wynik głosowania skomentowało w następujący sposób: "Witaj demokracjo, żegnaj ACTA".

O co ta walka?

Traktat, o który toczy się bój, to ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) - układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie.

Rada UE decyzję o podpisaniu go podjęła za polskiej prezydencji na posiedzeniu 15-16 grudnia 2011 z udziałem ministrów rolnictwa i rybołówstwa, pod przewodnictwem Marka Sawickiego. Kraje UE uzgodniły przystąpienie do porozumienia na szczeblu eksperckim. W w takim przypadku jest przyjętą praktyką, że formalną decyzję podejmują bez dyskusji ministrowie na dowolnym posiedzeniu. Ustawa przez polski rząd została podpisana w czwartek 26 stycznia.

CZYTAJ WIĘCEJ, CO MOŻE WYNIKAĆ Z WPROWADZENIA ACTA

Decyzja bez uwag

Informacja o tym, że polski rząd popisze ACTA 26 stycznia w Tokio, pojawiła się dopiero w połowie stycznia. Mimo tego, że Rada Ministrów na wniosek Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego wyraziła na to zgodę już 25 listopada ubiegłego roku.

Stało się to jednak w tzw. trybie obiegowym. Resort kultury wysłał dwa dni przed końcem kadencji starego rządu dokument do innych resortów z prośba o uwagi. Uwag – zapewne ze względu na zmianę ekipy rządowej - nie było. W związku z tym uchwałę przyjęto już w nowej kadencji. Zwykły obywatel łatwo nie mógł się o tym dowiedzieć – jak wskazują organizacje pozarządowe, dokumenty ws. ACTA na stronach ministerstwa kultury pojawiły się dopiero kilka dni przed podpisaniem umowy.

"To cenzura internetu"

Kontrowersje wokół ACTA narastają od lat. Prace nad dokumentem na szczeblu europejskim rozpoczęto już w 2007 roku, ale negocjacje trzymano w tajemnicy. Dopiero przy okazji przecieków Wikileaks opinia publiczna dowiedziała się, czym może być porozumienie. Niektórzy europejscy prawnicy i specjaliści zaczęli bić na alarm – ich zdaniem przyjęcie ACTA może prowadzić do blokowania legalnych i wartościowych treści dostępnych w internecie, a tym samym ograniczenia wolności słowa. Bardziej radykalne środowiska zaczęły mówić wprost o planowanej cenzurze internetu.

Ministerstwo Kultury było innego zdania. Wyjaśniał, że ACTA zawiera szereg przepisów gwarantujących, że stosowanie umowy nie będzie prowadzić do naruszania praw podstawowych, w tym prawa do prywatności i wolności słowa. A także, że żaden przepis porozumienia nie wprowadza wymogu blokowania legalnych treści w internecie. W swoim stanowisku MKiDN podkreślało, że katalog praw własności intelektualnej, za których naruszenie mogą być nakładane sankcje karne, jest w prawie polskim szerszy niż w ACTA.

ZOBACZ PROJEKT TRAKTATU ACTA

nsz,jk//bgr,kdj,mtom,gak

Źródło zdjęcia głównego: TVN24, sxc.hu

Pozostałe wiadomości

Prezydent USA Donald Trump w pierwszą podróż zagraniczną uda się do Arabii Saudyjskiej, a także do Kataru i być może innych państw regionu. Jak stwierdził, wyboru dokonał ze względu na obietnicę saudyjskich inwestycji w Stanach Zjednoczonych.

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

To tam Trump pojedzie w pierwszą podróż zagraniczną. Zdecydowały pieniądze

Źródło:
PAP

Rok po likwidacji obowiązkowych zadań domowych sprawdzamy, jak ich brak odmienił szkolną rzeczywistość. Kto się cieszy, a kto buntuje? Pytamy też ministrę edukacji Barbarę Nowacką, czy było warto. Bo twardych danych na ten temat nie ma.

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Szkoła bez zadań domowych. A w niej: kartkówki, projekty, zadania "doskonalące" i "wyzwania"

Źródło:
tvn24.pl