- Nie będę już rozmawiał o stanie zdrowia prezydenta i raporcie na ten temat. Nie wiem, jaki będzie miał on kształt, ale mogę zapewnić, że udowodnimy nim, że prezydent niczego nie ukrywa - zapewniał Michał Kamiński Magazynie "24 godziny". I dodawał: - W raporcie nie znajdą się informacje, które mogłyby naruszać godność głowy państwa.
Nie wiadomo kiedy się pojawi, nie wiadomo ile będzie miał stron i nie wiadomo jakiego rodzaju informacje się w nim znajdą - mowa o raporcie na temat stanu zdrowia prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
- Nie będę rozmawiał na temat tego, jak będzie wyglądał raport, bo ciągle jeszcze o tym dyskutujemy w Pałacu. Na razie nie ma decyzji, kiedy dokładnie zostanie on opublikowany, ale jest decyzja, że do tego na pewno dojdzie w najbliższym czasie. Mogę zapewnić, że raport na pewno będzie miał taką formę, żeby nikt nie mógł nam zarzucić, że coś próbujemy ukryć. Udowodnimy, że prezydent niczego nie ukrywa - zapewniał w Magazynie "24 godziny" minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński.
Ani słowa o raporcie, ani słowa o Palikocie
Były eurodeputowany PiS zaznaczył jednak, że w raporcie z całą pewnością nie znajdą się zbyt szczegółowe dane, bo to mogłoby naruszać godność głowy państwa. - Chodzi o to żeby znalazły się tam ogólne stwierdzenia wiarygodnego lekarza na podstawie wiarygodnych badań stanu zdrowia. I na tym koniec - ucinał Kamiński.
Minister nie był też zbyt rozmowny jeśli chodzi o posła PO Janusza Palikota, który jako pierwszy domagał się raportu i wielokrotnie sugerował, że prezydent może mieć kłopoty ze zdrowiem. - Nie sądzę żeby sprawa Palikota - przepraszam - to znaczy posła Palikota, żeby być grzecznym, zasługiwała na to, by o niej rozmawiać - mówił Kamiński, chociaż zaznaczał, że w sprawie kontrowersyjnych wypowiedzi przewodniczącego sejmowej komisji Przyjazne Państwo "spodziewał się więcej po PO". - Kultura polityczna wymagałaby bardziej zdecydowanych reakcji - podkreślał minister.
"Nie wierzę żeby Tusk sabotował"
Minister odpowiedzialny w Kancelarii za kontakty z mediami stwierdził też, że nie wierzy w doniesienia prasowe, jakoby do przełożenia wizyty prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego w Polsce miało dojść przez zgrzyty na linii Kaczyński-Tusk.
Środowa „Rzeczpospolita” napisała, że premierowi nie spodobała się decyzja prezydenckich urzędników, aby wspólną konferencję francuskich i polskich oficjeli zorganizować w Pałacu Prezydenckim (Donald Tusk opowiadał się za Łazienkami Królewskimi).
– Mogę potwierdzić jedynie to, że prezydent Kaczyński i strona francuska chciały, żeby konferencja prasowa obu prezydentów i premierów rzeczywiście odbyła się w Pałacu – ujawnił minister. - Nic mi jednak nie wiadomo - podkreślał - aby premier oponował przeciwko takiemu rozwiązaniu.
Były poseł PiS nie wierzy zatem w medialne doniesienia na temat powodów przełożenia wizyty Sarkozy’ego. Dlaczego? – Bo nie wierzę w to, żeby premier Tusk chciał sabotować wizytę prezydenta Francji z powodów ambicjonalnych. Jeszcze raz zapewniam: między kancelariami prezydenta i premiera nie było żadnego sporu w tej sprawie – podkreślał Kamiński w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Minister nie potrafił jednak powiedzieć, kiedy może dojść do rozmowy w cztery oczy między prezydentem i premierem, bo – jak zaznaczał – „spotkania takie nie są problemem takiej rangi, żeby trzeba było je planować z wielotygodniowym wyprzedzeniem”.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24