- Największą tragedią było odosobnienie, jakie wtedy czuliśmy - mówił 65 lat po wybuchu Powstania Warszawskiego jego uczestnik, Władysław Bartoszewski. - W erze NATO i Unii Europejskiej coś podobnego się jednak Polsce nie przydarzy - podkreślił w programie "Horyzont" w TVN24.
Bartoszewski opowiadał o całej skomplikowanej sytuacji, realiach w okupowanej Polsce i tym, jak podchodzili do niej ludzie. Głównie ci, którzy poszli walczyć w Powstaniu Warszawskim.
Potwierdził, że przed wybuchem powstania nie było zgodności co do tego czy powinno się je organizować, czy nie. Podobnie jak nie ma pełnej zgodności co do jego oceny teraz. - Takie dylematy towarzyszą każdej tego typu akcji. Nie ma w tym nic dziwnego - uważa Bartoszewski. - Ale i tak wiele osób, np. Wiesław Chrzanowski (były marszałek Sejmu I kadencji - red.), które było przeciw, walczyło - dodał.
Zostawieni sami sobie
Władysław Bartoszewski tłumaczył też, że większość powstańców nie zdawała sobie na początku sprawy, że nad ich głowami toczy się "wielka" polityka międzynarodowa i kształtują się nowe strefy wpływów.
- Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że narastało takie napięcie międzynarodowe. Ja rozumiałem to tak, że nasila się uzewnętrznienie różnic o celach tej wojny miedzy ZSRR i aliantami - powiedział Bartoszewski. - Jednak największą tragedią było odosobnienie, jakie wtedy czuliśmy - podkreślił.
Świat wolny od wojny? Nie cały
I ja i moi rozmówcy, kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych, wiedzieliśmy, że nie chcemy wojny. Nie jest wykluczone, że są tacy, którzy chcą, ale w erze NATO i Unii Europejskiej jest to jednak niemożliwe bartoszewski i nato i ue
- I ja i moi rozmówcy, kiedy byłem ministrem spraw zagranicznych, wiedzieliśmy, że nie chcemy wojny. Nie jest wykluczone, że są tacy, którzy chcą, ale w erze NATO i Unii Europejskiej jest to jednak niemożliwe - powiedział Bartoszewski. Przypomniał jednak, że w wielu krajach pola bitwy są jeszcze świeże, choćby w Gruzji. Bartoszewski wierzy jednak, że wkrótce także Gruzini doczekają się gwarancji pokoju.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24