Trwa dogaszanie pożaru, który pojawił się w jednej z kamienic w centrum Suwałk. - Nie było zagrożenia dla mieszkańców, więc nie rozpoczęliśmy akcji ewakuacyjnej. Jedyne, co możemy powiedzieć to fakt, że właściciel kamienicy może liczyć się z poważnymi stratami materialnymi - poinformował Marcin Janowski ze straży pożarnej w Białymstoku.
Nikomu z mieszkańców kamienicy nic się nie stało w wyniku pożaru, jaki miał miejsce w centrum Suwałk, gdzie płonęła kamienica przy skrzyżowaniu ulic Noniewicza i Chłodnej.
Po stronie rannych białostocka straż pożarna zanotowała jedną osobę. Był nią strażak, który nieszczęśliwie złamał palec podczas wchodzenia po drabinie. Według pierwszych ustaleń, największe koszty pociągnie za sobą konieczność wymiany dachu kamienicy.
Mieszkańcy ewakuowali się sami
- Sytuacja została szybko opanowana. W akcji brało udział pięć zastępów straży pożarnej. Nie było żadnego zagrożenia dla mieszkańców, więc nie podjęliśmy akcji ewakuacyjnej - powiedział, krótko po zakończeniu gaszenia kamienicy, Marcin Janowski ze straży pożarnej w Białymstoku. Nie trzeba było ewakuować mieszkańców, bo ci ... ewakuowali się sami, zanim jeszcze przyjechała straż pożarna.
- Pożar był trudny do ugaszenia w początkowej fazie, bo pożar rozprzestrzeniał się w górnej części budynku, niemal pod samym dachem - tłumaczył Janowski.
Noc poza domem
Według strażaków, którzy brali udział w akcji ratowniczej, dopiero po całkowitym dogaszeniu i oddymieniu budynku, odpowiednie służby ocenią, czy została naruszona konstrukcja budynku, ale już teraz wiadomo, że czwartkową noc mieszkańcy kamienicy będą musieli spędzić u rodzin albo znajomych. Jest to spowodowane niebezpieczeństwem zawalenia się stropu, który został zalany podczas gaszenia pożaru i może grozić zawaleniem.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24