Ustalenia historyków IPN nie zmieniły mojej oceny Lecha Wałęsy – deklaruje ponad połowa badanych w sondażu PBS DGA dla TVN24. Według 71 procent debata o byłym prezydencie nie jest teraz Polsce potrzebna. Podobne wyniki przynosi inny sondaż, wykonany przez SMG/KRC dla "Dziennika".
Dyskusja na temat książki IPN nie zmieniła mojej oceny Lecha Wałęsy – twierdzi 59 procent badanych. Przeciwnego zdania jest niespełna 1/5 z nich (18 procent).
Z kolei na pytanie, czy debata o byłym prezydencie jest teraz w Polsce potrzebna, „nie” odpowiedziało ponad 2\3 ankietowanych (71 procent). Odmienny pogląd wyraża 24 procent.
Podobnie wygląda ocena finansowania ze środków publicznych książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Przeciwne temu jest 75 procent, za – 17 procent.
Sondaż telefoniczny zrealizowano 19 czerwca na próbie 500 osób.
Podobne wyniki w sondażu dla "Dziennika"
43 procent ankietowanych przez MillwardBrown SMG/KRC w sondażu dla "Dziennika" nie wierzy w słowa byłego prezydenta, że nie był "Bolkiem". Skłonnych uwierzyć jest 34 procent. Wyrobionego zdania w tej sprawie wciąż nie ma 23 procent ankietowanych.
Najwięcej osób, które nie wierzą Lechowi Wałęsie, jest wśród ludzi młodych, którzy nie skończyli jeszcze 34 lat. Starsi są mniej jednoznaczni w ocenie.
Większość badanych w tym sondażu - 60 procent - twierdzi, że gdyby rzeczywiście okazało się, iż Wałęsa był agentem bezpieki, wcale nie umniejszałoby to jego zasług w obaleniu komunizmu. Przeciwnego zdania jest 24 procent. Natomiast odpowiedzieć nie potrafi 16 procent pytanych przez ankieterów.
Choć najmłodsi Polacy raczej uciekają od polityki i zapominają o historii, to właśnie oni podkreślają, że właśnie Wałęsa pozostanie dla nich historycznym symbolem walki z komuną. Przyznaje się do tego aż 70 procent ankietowanych między 18. a 24. rokiem życia. Osoby najstarsze - powyżej 60. roku życia - już nie są tego takie pewne.
Sondaż dla "Dziennika" przeprowadził instytut MillwardBrown SMG/KRC 19 czerwca na grupie 517 dorosłych Polaków.
Kalisz: to książka polityczna
Ryszard Kalisz (SLD) także uważa, że książka o Wałęsie nie jest Polakom potrzebna. Według niego dzieło historyków IPN jest bardziej polityczne niż historyczne. - IPN pod kierownictwem Janusza Kurtyki oraz Cenckiewicz i Gontarczyk mieli zaplanowaną akcję o charakterze politycznym, do czego użyli książki historycznej. Byli przekonani, że PiS będzie rządził przez cztery lata i niszczył wszystkie autorytety trzeciej RP – taką tezę postawił polityk w Magazynie 24 Godziny.
Jego zdaniem autorzy przeliczyli się jednak, bo nie spodziewali się, że PO wygra wybory. - Gdyby dziś rządził PiS, wpisywałoby się to w ataki na Wałęsę, na ludzi okrągłego stołu – a oczywiście Kaczyńskich tam wtedy nie było - ironizował. Dopytywany, czy jego zdaniem książka powstała na zamówienie PiS, odparł: - Byłą ona intencjonalnie traktowana jako pomoc dla koncepcji politycznych braci Kaczyńskich. Tylko autorom nie wyszło, bo nie zdążyli.
"Wszystkie akta SB nie były fałszywe"
Zdaniem Elżbiety Jakubiak (PiS) nie można zakazywać wydawania książek i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby grupa innych historyków napisała inną biografię Lecha Wałęsy. Nie przekonuje jej argument podnoszony przez obrońców byłego prezydenta, że dokumenty na jego temat były fałszowane.
- To wszystkie archiwa SB są sfałszowane? Dokumenty Stasi, czeskiej czy rumuńskiej bezpieki były wiarygodne, tylko u nas SB wszystko fałszowała – ironizowała. - To doprowadzenie tamtej sytuacji do kuriozum. Wałęsa nie zaprzeczył, że miał teczkę, są ludzie, którzy to pamiętają – dodała.
"Skoro wiedzieli o 'Bolku', czemu zrobili go prezydentem?"
- Nie istnieje obiektywna prawda w historii, inaczej nie byłoby problemu z interpretacjami – stwierdziła Julia Pitera (PO). Jak dodała, ją bardziej od autentyczności akt interesuje odpowiedź na inne pytanie: - Jak to się działo, że osoby, które były w otoczeniu Lecha Wałęsy – a był wśród nich Lech Kaczyński - wynosiły go na urząd prezydenta RP? Czyli teraz mówią nieprawdę, że wtedy o tym wiedziały, czy z całym cynizmem działały na rzeczy wykreowania Lecha Wałęsy? Oczekuję odpowiedzi od tych, którzy uważali go za najlepszego kandydata, a teraz mówią, że wiedzieli, że był agentem – pytała Pitera.
"Niech się przyzna, skończą się pretensje"
Według Jakubiak, rozpatrując historię Wałęsy, należy wziąć pod uwagę różne okresy. - Nikt nie mówi, że nie był bohaterem w latach 80. Mogę też sobie wyobrazić sytuację, w której jego współpracownicy mówią: był agentem, ale zerwał z tym systemem i teraz jest po naszej stronie – argumentowała posłanka PiS.
Za były prezydentem ujął się Kalisz. - Nie twórzcie jednostronnej wizji historii. W latach 70-tych Wałęsa był sam, był młodym robotnikiem w trybie wielkiej machiny PRL – stwierdził. Jednak zdaniem Jakubiak, lider „Solidarności” mógłby prosić o zrozumienie tylko wtedy, gdyby się przyznał, że był „Bolkiem”. - Gdyby to zrobił, nie miałabym grama pretensji. Złości mnie to, że chce być bohaterem bez skazy – podsumowała.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24