"Przepraszam" to ważne słowo, jednak za nim powinny pójść czyny - twierdzi Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników. Podobny pogląd wyrazili pozostali goście Magazynu "24 Godziny" Jerzy Wenderlich (SLD), Krzysztof Maciejewski (PiS) oraz Jerzy Kozdroń (PO).
- "Przepraszam" jest ważne wtedy, gdy wynika z przyjęcia na siebie pewnej odpowiedzialności, przyznania się do winy. Jeśli jest kurtuazyjne, "bo tak wypada", to się nie liczy - mówił przedstawiciel Olewników. Borkowski pochwalił posłów za zaproszenie rodziny na posiedzenie komisji sprawiedliwości, gdzie padły przeprosiny z ust byłego szefa MSWiA Ryszarda Kalisza i prokuratora krajowego Marka Staszaka. Powiedział jednak, że nie wyszła ona ze spotkania do końca usatysfakcjonowana. - Wydaje się, że to było dla nich jak pukanie do kolejnych drzwi. Ważne jest, aby po posiedzeniu nastąpiły takie decyzje, które doprowadzą do ujawnienia prawdy - tłumaczył Borkowski.
O tym, że potrzebne są konkretne działania mówił też Krzysztof Maciejewski. - Słowo "przepraszam" jest ważne w życiu człowieka: pozwala się w sposób kulturalny przyznać do jakiegoś nikczemnego czynu czy pomyłki. Ale przecież to nie jest koniec sprawy - stwierdził poseł PiS. Jego zdaniem, nie można zatrzymać się na etapie przeprosin.
"Jak najmniej polityki"
- Trzeba szukać tych, którzy w tym śledztwie zawiedli - zgodził się Jerzy Wenderlich. - Być może ktoś był nieuważny, być może ktoś był z kimś powiązany - dywagował. Potępił jednocześnie tych, którzy nieszczęście Olewników chcą przekuć w kapitał polityczny. - Jeśli ktoś będzie próbował rozegrać tutaj polityczną grę w szachy, ja do tych szachów nie siadam. Tu polityki trzeba jak najmniej - zapewniał poseł. O tym, że nie może być tak, że ktoś "będzie zbijać kapitał polityczny" mówił też przedstawiciel rodziny Olewników, która obarczyła odpowiedzialnością za śmierć Krzysztofa środowisko SLD. Zapytany, jak się do tego ustosunkowuje, Wenderlich odpowiedział z dużym dystansem. - Państwo Olewnikowie mają prawo mówić wszystko. Cokolwiek by powiedzieli, nawet jeśli nie jest do końca sprawiedliwe, jest usprawiedliwione przez ich ból i tragedię - uciął polityk lewicy.
Wyższa kara za porwanie
- Możemy naprawić tę wielką krzywdę, którą żeśmy im wyrządzili - odpowiedział poseł Kozdroń, zapytany, co państwo teraz może zrobić dla poszkodowanej rodziny. Zgodził się, że do tej pory traktowało ich przedmiotowo. - Państwo wykazało się tu wyjątkową bezdusznością. A jak sądzę takich Olewników jest w Polsce więcej - zauważył poseł i zgodził się, że kara przewidziana za porwanie powinna być wyższa. - Przede wszystkim nie powinien to być występek, tylko zbrodnia. Takie stanowisko wyraził także Bogdan Borkowski. - Olewnikowie zabiegają o zaostrzenie kary za ten czyn. Zbierali nawet podpisy pod petycją w tej sprawie - zaznaczył.
O tym, że państwo zbyt dobrze traktuje przestępców, np. płacąc za ich adwokatów, a za mało uwagi poświęca ofiarom przestępstw mówił także poseł Maciejewski. Ponadto, polityk wyjaśniał, dlaczego pomimo choroby przyszedł na środowe posiedzenie sejmowej Komisji Sprawiedliwości. - Chciałem duchowo wesprzeć Olewników, bo wiem, co czują - mówił poseł, który również stracił dziecko z rąk przestępców. - Mordercy weszli do mojego domu i zamordowali moją córkę. Żona, która jest lekarzem reanimowała ją przez 40 minut. Nie udało się - wyznał Maciejewski. Jak powiedział, przestępcy zostali schwytani i osadzeni na 25 lat w więzieniu. - Jednak za 4 lata będą mogli się już ubiegać o wcześniejsze wyjście na wolność - zaznaczył.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24