Superłączność satelitarną, która ma umożliwić kontakt z prezydentem w strategicznych dla kraju sytuacjach, założą nam… Rosjanie. Pierwszy Rządowy samolot TU-154M od poniedziałku jest w Moskwie. Wojsko nie widzi problemu. - Po każdej takiej instalacji samolot jest sprawdzany - mówi portalowi tvn24.pl rzecznik sił powietrznych Wiesław Grzegorzewski. Także politycy przekonywali w Magazynie "24 godziny", że nie ma powodów do niepokoju.
Rządowy samolot ma wrócić po przeróbkach do Polski na początku marca. Wtedy do Rosji na operację zamontowania "superbezpiecznego telefonu satelitarnego" poleci następny rządowy Tupolew, którym lata premier.
Siły powietrzne nie obawiają się, że Rosjanie instalując w polskich maszynach systemy łączności, mogliby "uzupełnić" je sprzętem szpiegowskim. - Po każdej tego typu instalacji, samolot jest dokładnie sprawdzany przez polskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wywiadowcze - zapewnił Grzegorzewski.
Supertajny termin wylotu do Rosji
Nie ma problemu z instalacją łączności satelitarnej w Rosji, ale jest problem... z informowaniem o tym mediów. Jeszcze w poniedziałek biuro prasowe dowództwa sił powietrznych informowało, że instalacja satelitarnej łączności w dwóch "rządowych" maszynach opóźni się. - Samolot, który miał jako pierwszy polecieć do Rosji, cały czas stoi na Okęciu. Po ostatniej awarii nie przywrócono go do stanu lotnego - usłyszeliśmy w wydziale prasowym Sił Powietrznych. (PRZECZYTAJ INFORMACJĘ)
We wtorek rzecznik Grzegorzewski powiedział jednak portalowi tvn24.pl, że pierwszy z "rządowych" Tupolewów wyleciał do Rosji ... właśnie w poniedziałek. Samolot prezydenta ma wrócić na początku marca. Drugi "rządowy" Tupolew zostanie wysłany na modernizację pod koniec marca i wróci w połowie kwietnia.
"Rosjanie nie założą nam pluskiew"
Ekspert "od Tutek" określił się w "Magazynie 24 godziny" polityk LiD Ryszard Kalisz i zaczął uspokajać: - Mamy dwie Tutki. Od czasu do czasu lecą na dwutygodniowy przegląd do Rosji. Po powrocie są dokładnie sprawdzane. Nie ma mowy o założeniu jakichś pluskiew - przekonywał. Zgodził się z nim wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS. - Wojsko dysponuje odpowiednimi zabezpieczeniami, które chronią nas przed ewentualnymi podsłuchami. Nikt takowych nam nie założy - mówił Putra.
Brak łączności po katastrofie CASY
Problem z brakiem łączności z prezydenckim samolotem jaskrawo dał o sobie znać po styczniowej katastrofie samolotu CASA, w której zginęło 20 wojskowych. Prezydent nie wiedział o tragedii i odleciał do Chorwacji, co wywołało falę wzajemnych oskarżeń urzędników prezydenckich i rządowych o to, kto odpowiada za niepoinformowanie głowy państwa. Uruchomienie telefonu satelitarnego na pokładzie ma zapobiec takim sytuacjom.
Źródło: tvn24.pl, CNN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24