Prokuratura uznała za niesłuszne uniewinnienie Zbigniewa Siemiątkowskiego z zarzutu naruszenia tajemnicy państwowej i będzie się odwoływać od wyroku - podaje Radio Merkury. Były szef wywiadu został skazany za przechowywanie w domu tajnych dokumentów.
- Uniewinnienie przyjmuję z satysfakcją, a wyrok z pokorą - tak były szef Agencji Wywiadu skomentował decyzję sądu w swojej sprawie.
Zbigniew Siemiątkowski został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata za przechowywanie w swoim domu tajnych dokumentów Urzędu Ochrony Państwa. Sąd Okręgowy w Płocku orzekł także dwuletni zakaz pełnienia przez przez niego funkcji związanych z dostępem do tajemnic państwowych oraz karę grzywny.
Jednocześnie były szef wywiadu oraz sądzona razem z nim mazowiecka działaczka SLD Renata K. zostali przez sąd uniewinnieni od zarzutu ujawnienia tajemnicy państwowej. Wyrok nie jest prawomocny.
Siemiątkowski, nie chciał tuż po procesie sprecyzować czy będzie składał apelację: - Na dziś, po trzydziestukilku dniach procesu, mam dość - powiedział. Dodał, że satysfakcjonuje go wyrok uniewinniający w sprawie o o ujawnienie tajemnicy państwowej, którą traktował - jak powiedział - "w kategoriach honorowych".
Siemiątkowski uważa także, że w drugiej sprawie - dotyczącej przechowywania dokumentów UOP sąd potraktował go "trochę surowo".
Proces był tajny ze względu na ważny interes państwa, jawne było tylko ogłoszenie wyroku.
Cała sprawa wypłynęła przy okazji prac sejmowej komisji śledczej do spraw PKN Orlen. Siemiątkowski miał przekazać swojej znajomej Renacie K. tajne informacje o śledztwie ABW w sprawie państwowej spółki PERN "Przyjaźń", zarządzającej siecią krajowych rurociągów ropy naftowej.
W marcu 2004 roku ABW podsłuchało rozmowę Renaty K. z szefem płockiej "Vectry" Markiem Graczykowskim. Działaczka SLD powołuje się w niej na "ministra od służb" i radzi biznesmenowi żeby "poczyścił sobie umowę z dużą firmą". Nie pada nazwa firmy, ale chodziło prawdopodobnie o "PERN Przyjaźń", dla której Vectra budowała wtedy biurowiec.
Z jawnej części uzasadnienia wyroku wynika, że sąd uznał, że zapis podsłuchu - jako niezalegalizowany przez sąd - nie mógł być traktowany jako dowód w sprawie.
Siemiątkowski nie przyznał się do winy. Wyjaśniał, że Renata K. chciała wypaść wiarygodnie, dlatego sugerowała, że informacje ma od niego.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24