- Widać, że w Exeter emocje górowały nad intelektem - skomentował prawnik i senator Krzysztof Piesiewicz o przebiegu procesu Jakuba T., którego wczoraj brytyjski sąd skazał na podwójne dożywocie za gwałt i pobicie 48-letniej Angielki.
Piesiewiczowi nie podobało się szczególnie wystąpienie angielskiego prokuratora, który Jakuba T. nazwał jednym z najgorszych przestępców na Wyspach.
Dowody w sprawie
- Nie zgadzam się z tym, że to był proces poszlakowy - powiedział prawnik, komentując dowody przedstawione podczas procesu. Według niego dowód DNA zbliża się do dowodu bezpośredniego i jest bardzo silnym dowodem w sprawie.
Zaznaczył jednak, że żadna ze stron nie zdecydowała się przeprowadzić trzeciego dowodu z badania DNA. Zarówno obrońcom Polaka, jak i prokuratorom powinno zależeć na rozstrzygającej ekspertyzie.
Jeżeli taki dowód nie jest przeprowadzony, może być podstawą w bardzo trudnym postępowaniu odwoławczym w procesie anglosaskim do tego, żeby takie zarzuty podnieść jako zarzuty złego postępowania. senator i prawnik Krzysztof Piesiewicz
Nie została też zgłoszona fachowa ekspertyza nagrania z kamer przemysłowych. - Jeżeli taki dowód nie jest przeprowadzony, może być podstawą w bardzo trudnym postępowaniu odwoławczym w procesie anglosaskim do tego, żeby takie zarzuty podnieść jako zarzuty złego postępowania - dodał. Jego zdaniem tylko takie zarzuty mogą być podstawą dopuszczenia apelacji.
- Najpierw jest tzw. orzeczenie wstępne, które w procesie anglosaskim dopuszcza zaskarżenie, dopiero później odbywa się postępowanie (odwoławcze) - powiedział Piesiewicz. Później wyrok jest "skasowany", a sprawa rozpoczyna się od nowa, bo sąd odwoławczy nie rozpatruje zagadnień związanych z winą lub niewinnością oskarżonego.
Jednak na taki obrót sprawy, według senatora, są małe szanse, bo większość spraw jest na Wyspach odrzucana jako niemożliwe do postępowania odwoławczego. Jedyną nadzieją, jedynym "punktem zaczepienia" obrońców Jakuba T. na odwołanie są nieprzeprowadzone dowody.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24