- Gdyby Lech Wałęsa był agentem, to ci psiarczycy, którzy teraz mówią o jego współpracy z SB już dawno by to rozdmuchali i go zjedli - ocenili w TVN24 dawny działacz związkowy Jerzy Borowczak i opozycjonista Zbigniew Janas. Ale inny działacz opozycji Andrzej Bulc twierdzi wprost: - Wałęsa był agentem i zdrajcą.
Andrzej Bulc już wcześniej opowiadał o taśmie, na której miało zostać utrwalone spotkanie opozycjonistów z 1979 roku, na którym Lech Wałęsa przyznaje się Joannie Gwiazdowej, że rozpoznawał na zdjęciach SB uczestników strajków w latach '70.
- Wałęsa się nie przyznał do współpracy z SB, a do tego, że po strajku zabrano go na posterunek i pokazywali mu zdjęcia ze strajku i on rozpoznawał na nich innych stoczniowców - mówił w "Magazynie 24 godziny" były opozycjonista. Taśmę z tym nagraniem ma - według innego dawnego działacza związkowego Krzysztofa Wyszkowskiego - posiadać marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, także dawny aktywny działacz opozycji.
- Ja brałem udział w kilku takich spotkaniach, gdzie mówiono o tym, gdzie i kogo zatrzymano, ale nigdy nie słyszałem, żeby takie rzeczy nagrywano - dziwił się Jerzy Borowczak.
"Wałęsa mógł coś przekombinować, ale nie kablować"
Według Borowczaka jest niemożliwe, aby Lech Wałęsa mógł donosić i dziwi się, że się go o to podejrzewa
- Gdy planowaliśmy Grudzień '79, a potem strajk, to Bogdan Borusewicz wtajemniczył w to tylko kilka osób, w tym Lecha Wałęsę. Miał do niego pełne zaufanie - mówił gość "Magazynu 24 godziny".
Podkreślił, że gdyby w tamtym okresie istniał choć cień podejrzenia, że Wałęsa mógł mieć jakieś związki z SB, to szybko by to wyszło. - Gdyby tak w rzeczywistości było, to grono tych "psiarczyków", którzy go teraz oczerniają, juz wtedy by to rozdmuchało. Mięliśmy swojego agenta w SB, który mówił nam, kto donosi i nie było wśród tych osób Wałęsy - mówi Borowczak
- Panie prezydencie Lechu Wałęsa, niech pan nie zważa na tych "psiarczyków", to pan przejdzie do historii, a o nich świat zapomni - podsumowuje Borowczak.
Zdaniem Zbigniewa Janasa jeśli istniał jakiś problem z Wałęsą, to innego rodzaju. - Dla mnie w 1981 roku było istotniejsze, żeby Lechu czegoś nie chlapnął, żeby czegoś nie przekombinawał. Ale on okazał strasznie odważnym i rozsądnym człowiekiem - mówił Janas.
Podkreślił, że chociaż często się z Wałęsą nie zgadzał, to szanuje go za niezłomność i heroizm i dziękuje mu, że je wykazywał w tamtych ciężkich czasach.
Bulc: Ja zrobiłem swoje, oni zdradzili
Andrzej Bulc twierdzi jednak, że Lech Wałęsa jest agentem i według niego uważa tak wielu związkowców i opozycjonistów. - Kiedy pracowałem w Stoczni, to wiele osób już wtedy nie ufało Wałęsie. To przeświadczenie narastało z czasem - mówił Bulc.
Jednak Jerzy Borowczak i Zbigniew Janas dziwią, że osoba, która wie tak wiele o Wałęsie i sytuacji ówczesnej opozycji wtedy była im kompletnie nie znana. - Byłem internowany w 1980 roku, a kiedy wyszedłem po dwóch latach, ale nie chciałem przystępować do podziemia - tłumaczył się Bulc.
- Ja już wcześniej zrobiłem swoje - założyłem Wolne Związki Zawodowe, które dały podwaliny "Solidarności". A oni potem zdradzili te ideały przy Okrągłym Stole - dodał. Na pytanie, co robił wtedy, odpowiedział, że był w USA, dokąd wyjechał w 1989 roku i wrócił w 16 lat później.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24