Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków - oświadczył minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Jego zdaniem "pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy dwudziestego wieku". - Dlatego uczniowie od pierwszych klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot - ogłosił.
Przemysław Czarnek w rozmowie z tygodnikiem "Sieci" pytany był między innymi o to, co jest dla niego problemem i wyzwaniem na kolejny rok. - Problemów nie brakuje - nie krył rozczarowania.
Wspomniał tu o "pewnym kryzysie nauczycielstwa". - To efekt wieloletniego zaniedbania, niemożliwy do skorygowania natychmiast - uznał.
- Wychodzimy powoli z kryzysu systemu nauczania, który spowodowało wprowadzenie gimnazjów. Widać to najbardziej po skandalicznie niskim poziomie nauczania historii. Pokolenie dzisiejszych 20-latków ma ogromne luki w wiedzy o wydarzeniach z drugiej połowy dwudziestego wieku. Bez tej wiedzy są bardzo podatni na manipulację, nie znają mechanizmów, które na nich oddziałują - mówił dalej.
Pytany, czy nie ma nauczycieli, którzy przekazywaliby taką wiedzę, odparł: - Są, ale pracują w złym systemie.
- Trzeba im przygotować dobry podręcznik i zamknąć tę wiedzę w dobrym programie nauczania. Jesteśmy gotowi, by odzyskiwać pokolenia nieświadomych młodych Polaków. Dlatego uczniowie od pierwszych klas szkół ponadpodstawowych dostaną nowy przedmiot, który będzie się nazywał: historia i teraźniejszość - ogłosił.
Według Czarnka "niezbędna jest nam nauka historii prowadzona w nowoczesny sposób, podzielona na historię Polski i historię powszechną". - Wierzę, że to będzie hit nie tylko z nazwy - powiedział.
Minister o "niewiedzy" protestujących
Czarnka zapytano także o wydarzenia z września, kiedy przed gmachem MEiN protestowało kilkanaście młodych osób, głównie z Młodzieżowego Forum LGBT. Część z nich przykleiła się do ziemi i blokowała wejście do budynku.
- To, co naprawdę mnie uderzyło, to wniosek, że ci młodzi ludzie chyba nie do końca wiedzieli, do czego się przyklejają - komentował minister. Wspomniał tu, że w tym miejscu "była siedziba gestapo, jedno z najstraszniejszych miejsc na mapie stolicy". - Naprawdę nie jest dobrym miejscem na takie akcje - powiedział. Zgodził się tu z sugestią rozmówcy, że jego zdaniem młodzież nie wiedziała, co mieściło się przy alei Szucha. - Też sądzę, że nie wiedzą. Niestety. I to jest najsmutniejsze - powiedział Czarnek.
Mimo to w wywiadzie utrzymywał, że ma "naprawdę bardzo dobre relacje z młodzieżą i spotyka się z nią cyklicznie".
W dalszej części wywiadu Czarnek został zapytany między innymi o chwiejność koalicji, kruchą większość, uliczne protesty i kryzys w relacjach z Brukselą.
- Jesteśmy po sześciu latach władzy. Każda władza się zużywa, władza się też ludziom nudzi. Wszystko, co nowe, wydaje się atrakcyjniejsze - odpowiadał. Ocenił przy tym, że nie widzi "dołku w sondażach".
Czarnek zgodził się z sugestią, że władza nie jest też w stanie się wywiązać ze wszystkich obietnic, które składała. - Czasem okoliczności zewnętrzne powodują, że staje się to obiektywnie niemożliwe. Czasem psują się też ludzie władzy i robią złe rzeczy. Są takie przypadki w naszym obozie, ale reagujemy na nie na bieżąco - zapewniał.
Źródło: Sieci