Nowy rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy, Antoni Tyszka, jako PR-owiec promował spółkę Ryszarda Krauzego, który jest podejrzany o składanie fałszywych zeznań w tzw. aferze przeciekowej - pisze "Rzeczpospolita".
Według gazety, Tyszka od września 2007 r. do maja 2008 r. był zatrudniony w firmie MDI Strategic Solution zajmującej się m.in. public relations. Jako pracownik MDI reprezentował m.in. amerykański koncern farmaceutyczny Baxter oraz poszukującą ropy w Kazachstanie spółkę Petrolinvest Ryszarda Krauzego, jednego z najbogatszych Polaków.
Krauze jest jednym z podejrzanych m.in. o składanie fałszywych zeznań w tzw. aferze przeciekowej – czyli w głośnej aferze związanej z rzekomym ostrzeżeniem w 2007 r. ówczesnego ministra rolnictwa Andrzeja Leppera przed planowaną w resorcie akcją CBA.
Szef ma zaufanie
Minister sprawiedliwości Andrzej Czuma nic sobie jednak nie robi z przeszłości swojego rzecznika. - Wszystko wiem i mam zaufanie - stwierdza szef resortu sprawiedliwości.
Jednak zdaniem prof. Piotra Kruszyńskiego, karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, choć rzecznik prasowy nie ma dostępu do informacji ze śledztwa, to sprawa jest niezręczna.
Rzecznik prasowy musi być wyposażony w wiedzę, by skutecznie reagować na medialne doniesienia. Dlatego powinien być człowiekiem nieskazitelnym, bez podejrzeń o konflikt interesów Zbigniew Ziobro
Ostrzej sprawę komentuje Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, europoseł PiS. Jego zdaniem, rzecznik prasowy musi być wyposażony w wiedzę, by skutecznie reagować na medialne doniesienia. – Dlatego powinien być człowiekiem nieskazitelnym, bez podejrzeń o konflikt interesów – tłumaczy.
I podkreśla, że dużą niezręcznością będzie występowanie Tyszki w imieniu ministra lub doradzanie mu co do strategii medialnej, gdy śledztwo w sprawie afery przeciekowej zostanie umorzone.
"Musi gdzieś pracować"
Z kolei Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości uważa, że rzecznik nie ma dostępu do informacji ze śledztw. – Nie widzę więc większych kontrowersji, każdy gdzieś bowiem wcześniej pracował. Widać jednak, że minister Czuma nie ma szczęścia do współpracowników - komentuje.
Sam Tyszka w przesłanym do "Rz" piśmie twierdzi, że o konflikcie interesów nie może być mowy. - Nic mnie nie łączyło i nie łączy z panem Krauzem. Nigdy pana Krauzego nie poznałem - zapewnia.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24