- W ludziach tkwi siła - twierdzi Jaś Mela, nastolatek, który mimo tego, iż nie ma ręki i nogi zdobył najwyższy szczyt Kaukazu Elbrus. W wyprawie towarzyszył mu Łukasz Żelechowski - niewidomy, który także wspiął się na Elbrusa. - Nie szkodzi, że nic nie widziałem na szczycie. Ja ten świat słyszę - powiedział Żelechowski.
By zdobyć najwyższy szczyt w Rosji Jaś i Łukasz musieli spróbować dwukrotnie. Za pierwszym razem ich szyki popsuła pogoda. – Wiał tak silny wiatr, że nie słyszałem osoby, która szła dwa metry przede mną – opowiadał w „Poranku TVN24” Łukasz.
Jednak za drugim razem się powiodło i szczyt został zdobyty.
My staramy się w naszym życiu robić rzeczy wielkie po to, żeby doceniać rzeczy małe Jaś Mela
– Sukces zawdzięczam ludziom, którzy byli tam z nami i nas wspierali. Przy drugiej próbie Ja miałem kryzys, myślałem żeby odpuścić. Ale jednak powiedzieliśmy z Jaśkiem: „atakujemy” – wspominał niewidomy alpinista. - Tuż przed szczytem było bardzo ciężko, ale mój przewodnik mnie zmobilizował. Powiedział: „za czterdzieści kroków będziesz na szczycie, liczmy razem”. Na wysokości ponad 5200 metrów każdy krok to olbrzymi wysiłek – dodał Łukasz.
Chcemy dawać nadzieję
- My staramy się w naszym życiu robić rzeczy wielkie po to, żeby doceniać rzeczy małe – powiedział Jaś Mela zapytany dlaczego ciągle w życiu się chce sprawdzać. Mela ma na koncie już m.in. zdobycie obu biegunów polarnych. – Taka wyprawa jak na Elbrus nie jest rzeczą łatwą. My po prostu staramy się pokazać, że nie ma rzeczy niemożliwych – powiedział młody podróżnik. – Swoją postawą staramy się dawać innym nadzieję – dodał.
Poza wyprawami i zdobywaniem górskich szczytów Mela i Żelechowski prowadzą fundację "Poza Horyzont". Ich działalność skupia się na pomaganiu osobom po wypadkach. - Staramy się zbierać pieniądze i pomagać tym, którzy nie mieli tyle szczęścia co my - powiedział Jaś. - W ludziach tkwi siła i my staramy się to pokazać - dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24