Być może odnaleziony w Tatrach mężczyzna to mieszkaniec Węgorzewa. Rodzina zidentyfikowała go na podstawie zdjęcia. Teraz jednak musi dokonać identyfikacji na miejscu, w zakopiańskim szpitalu. Na razie nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Wcześniej policjanci myśleli, że to Jan z Makowiska.
Włodzimierza - jak informuje policja - miały rozpoznać matka i siostra. Mężczyzna w czerwcu ubiegłego roku powiedział rodzinie, że wyjeżdża za granicę na trzy lata. Wcześniej był zawodowym żołnierzem w Wojsku Polskim. Według kobiet, ma on 35 lat. Poznały także rzeczy, które przy nim znaleziono - m.in. nóż. Jak podaje PAP mężczyzna ma 36 lat. - Mężczyzna był dwukrotnie na misjach wojskowych za granicą, dlatego rodzina nie zgłaszała jego zaginięcia - powiedziała Mariola Plichta z warmińsko-mazurskiej policji. Dodała, że zakończył służbę w wojsku z powodu kłopotów zdrowotnych.
Poznała go rodzina
Zdaniem rzecznik mężczyzna nie kontaktował się z rodziną od czerwca. - Rodzina poznała go na zdjęciach, rozpoznano także złoty łańcuszek, który miał. Przyszli wczoraj wieczorem na komendę w Węgorzewie i powiedzieli, że ten zaginiony, o którym mówią w telewizji to ich syn i brat. Ponieważ mężczyzna wychudł i był zarośnięty policjanci z Zakopanego wykonali szereg dodatkowych zdjęć i rodzina po raz kolejny rozpoznała tego pana - powiedziała Plichta.
Dodała, że rodzice nie są w stanie pojechać do Zakopanego, by rozpoznać syna. Ma to zrobić jego brat, który przebywa na razie w innej części kraju, prawdopodobnie we Wrocławiu. Policja od momentu publikacji zdjęć mężczyzny dostał kilkanaście sygnałów od osób z całej Polski, które rzekomo go rozpoznały.
Błędny trop
Wcześniej podkarpaccy policjanci mówili, że mężczyzna to mieszkaniec Makowiska. Rzecznik podkom. Paweł Międlar twierdził, że został on rozpoznany przez sąsiadki. Jedna z nich po raz ostatni widziała go dwa lata temu na pogrzebie jego matki w Makowisku. Później
Takich sygnałów dostaliśmy kilkanaście. Wszystkie weryfikujemy. Na razie nie mamy żadnych pewnych informacji na ten temat. rzecznik prasowy zakopiańskiej policji
Policja podała, że urodził się w 1963 roku. Jarosławscy policjanci przekazali te ustalenia funkcjonariuszom z Zakopanego. Ci jednak zaprzeczyli tej informacji. - Jadą do Zakopanego dwie panie z Podkarpacia, które rozpoznały mężczyznę - powiedział w rozmowie z "Tygodnikiem Podhalańskim" Kazimierz Pietruch, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji. I dodał: - Takich sygnałów dostaliśmy kilkanaście. Wszystkie weryfikujemy. Na razie nie mamy żadnych pewnych informacji na ten temat.
Odnaleziony w szałasie
Mężczyznę odnalazł w piątek patrol leśniczych. Był w szałasie pasterskim w rejonie Doliny Olczyskiej. Śmigłowcem przetransportowano go do szpitala im. Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Był przytomny, ale nie było z nim kontaktu. Nic nie mówił lub odpowiadał lakonicznie na zadawane pytania, ale poruszał się samodzielnie i zjadał posiłki. Badający go psychiatra również nie nawiązał z nim kontaktu. Badania tomograficzne nie wykazały urazów głowy. Zdaniem lekarzy jego stan zdrowia jest dobry.
Policja informowała wtedy, że ma on 30-35 lat.
Źródło: TVN24, PAP, Tygodnik Podhalański
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, zakopiańska policja