- Apeluję do pana premiera, by włączył się w sprawę żołnierzy z Nangar Khel, bo minister Klich sobie z nią nie radzi - powiedział w "Magazynie 24 Godziny" gen. Sławomir Petelicki, były szef GROMu. Jego zdaniem sprawa brnie w ślepą uliczkę. - Zabrnęła już tak daleko, że wojskowy sąd będzie miał problem z jej rozstrzygnięciem - uważa.
- W tej sprawie potrzebna jest decyzja premiera i ministra sprawiedliwości - uważa gen. Petelicki. Jego zdaniem, powinien się nią zająć sąd cywilny. - Podejdźmy do tych żołnierzy po ludzku! - powiedział. - Oni poszli tam pomagać, a nie mordować!- zaznaczył.
Generał pytał również, dlaczego oskarżeni są tak długo trzymani w areszcie, a ich obrońcy nie mają dostępu do akt.
Według Petelickiego, żołnierze nie są również darzeni szacunkiem. - Politycy zajmują się swoimi sprawami, a nie interesują się ludźmi, którzy służą dla Ojczyzny - podkreślił były szef GROM-u. Pochwalił jedynie szefa sztabu generalnego, gen Gągora. - On absolutnie utożsamia się z żołnierzami - wyjaśnił. Zachęcił też Polaków do popierania żołnierzy, tak, jak kibicują piłkarzom.
- Mam nadzieję, że sprawa Nangar Khel będzie symbolem rewolucji w siłach zbrojnych - dodał Petelicki. Zdaniem generała, to konflikt pomiędzy ludźmi, którzy biorą udział w operacjach, a biurokracją wojskową.
Mam nadzieję, że sprawa Nangar Khel będzie symbolem rewolucji w siłach zbrojnych. Generał Sławomir Petelicki
- Prawo wojenne, według którego sądzeni są żołnierze, zostało spisane na okoliczność stanu wojennego - zgodził się Wojciech Łuczak, wydawca wojskowego magazynu "Raport". - W Afganistanie czy Iraku warunki są odmienne - dodał. Zapytał również: -Jak żołnierz, od którego się wymaga, by nie dał się zabić, ma odróżnić wieśniaka, który za dnia macha do niego, a w nocy za 100 czy 200 dolarów bierze karabin i ostrzeliwuje ludzi?
"Syndrom Nangar Khel " wywołany sztucznie
- Mam nadzieję, że to będzie przełomowa historia - zaznaczył Wojciech Łuczak. Jego zdaniem, żołnierz musi mieć świadomość, że działa słusznie i że stoi za nim dowódca. - Musimy stworzyć tym ludziom odpowiednie warunki - uważa. - A sprawa Nangar Khel została wykorzystana w celach politycznych, tak zwany "syndrom" został stworzony sztucznie - dodał.
Podobnego zdania jest mł. chor. Tomasz Kloc, były żołnierz, który walczył w Iraku. - Syndrom Nangar Khel to określenie przesadzone, problemem jest to, że Afganistan to po prostu bardzo niebezpieczna misja - uważa. Według niego, najważniejsze jest teraz szybkie zakończenie sprawy. - Jeśli żołnierze są winni, muszą za to odpowiedzieć, jeśli nie zawinili - należy ich przeprosić - uważa.
"Wina leży w przestarzałych warunkach"
Generał Petelicki winą za sytuację w Nangar Khel obarcza przestarzałe warunki w polskich siłach zbrojnych. – Nic dziwnego, że młodzi ludzie nie chcą iść do wojska, skoro państwo nie stoi za żołnierzami, a zamiast domniemania niewinności jest domniemanie winy – uważa.
- Minister Klich musi zdecydować, czy chce mieć ludzi, którzy obierają ziemniaki, czy „fighterów” – twierdzi Wojciech Łuczak. – Brytyjczycy z chuliganów stadionowych stworzyli armię, i my dajmy szansę zmazania winy tym, którzy weszli w konflikt z prawem!- dodał.
Minister Klich musi zdecydować, czy chce mieć ludzi, którzy obierają ziemniaki, czy „fighterów”. Wojciech Łuczak, wydawca magazynu "Raport"
"Przed Irakiem ta armia była papierowa"
Według Wojciecha Łuczaka, jeszcze do niedawna szkolono żołnierzy tak, by mieli jak najmniej stresu. – Dzisiaj potrzebna jest zdecydowana korekta procesu treningowego – podkreślił. Jak dodał, obecnie istnieją odpowiednie środki, specjalne pociski, dzięki którym można oswoić się ze strzelaniem. – Człowiek wyjęty z garnizonu leśnego, który zgłasza się na misję, musi sobie zdawać sprawę, w jakiej sytuacji może być postawiony – uważa. – Bo być może będzie musiał podjąć decyzję, od której zależy jego życie i życie jego kolegów.
Tomasz Kloc jest zdania, że przed misją w Iraku żołnierze nabierali doświadczeń dopiero na miejscu. – Polska armia była papierowa, opierała się na teorii, a szkolenia były schematyczne – powiedział. Jak dodał, przełożeni nie byli przygotowani do realnych warunków panujących na misji. – Ważniejszy był występ na defiladzie niż odpoczynek po 24 godzinach pracy – zaznaczył. Jego zdaniem, najważniejszy powinien być człowiek.
- Jednak dzięki tym misjom wyszkoliło się wielu ludzi – podkreślił. – Ofiary? Ofiary były, ale tak właśnie jest w rzeczywistych bojowych warunkach – dodał.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24