Swoimi wspomnieniami o wyborach z 1989 roku podzielił się z nami pan Andrzej Myślicki, który 20 lat temu zasiadał w jednej z Komisji Wyborczych. Po zakończonym głosowaniu myślał, że dostanie od milicjanta "w mordę". Ten jednak do niego podszedł, zasalutował i rzekł: pozwoli Pan, że jako pierwszy złożę Panu gratulacje z wygranych wyborów!
- Byłem zastępcą przewodniczącego Obwodowej Komisji Wyborczej w 101 okręgu nr 2 Warszawa Mokotów z ramienia Solidarności. Składy komisji wyborczych były ustalane według zasady: przewodniczący reprezentował władze, zastępca - Solidarność - opowiada Myślicki.
Broń wolnych wyborów: świece, zapałki, latarki
Pan Andrzej opisał dokładnie, w jaki sposób "Solidarność" przygotowywała się do wyborów w 1989 roku: - Dla członków komisji reprezentujących "S" zorganizowano na Politechnice wykład szkoleniowy, na którym przedstawiono rozmaite warianty utrudniania lub fałszowania wyborów przez władze. Np. można było liczyć się z nagłym wyłączeniem światła i "uzupełniania" urny - aby to uniemożliwić mieliśmy świece, zapałki i latarki elektryczne - czytamy w liście.
Milicjant też człowiek
Choć ten dzień był sprawdzianem dla niepodległej Rzeczypospolitej, Polacy potrafili okazać empatię. - Ponieważ w nocy mżył deszcz, a nasi opiekunowie milicjanci mokli na zewnątrz, podjęliśmy decyzję o zaproszeniu ich do środka budynku (szkoły), ale bez prawa wchodzenia do sali, w której stała urna - podkreśla Myślicki.
Najcięższa praca po zamknięciu lokali wyborczych
Nasz internauta wspomina, że głosowanie trwało od 6 do 20. Odbyło się spokojnie, bez zakłóceń, pierwszy wyborca dostał od komisji kwiaty. Frekwencja była wysoka, zgłosiło się ponad 1200 wyborców (ok. 60%).
Praca komisji nie zakończyła się jednak wraz zamknięciem lokali wyborczych. - Zamknęliśmy wejście od lokalu, wysypaliśmy zawartość urny na stół i zaczęła się najcięższa praca. Pierwszy krok - to oddzielenie kart "poselskich" od "senatorskich". (...) Następny krok to segregacja kart na ważne i nieważne. Z tym nie było większych trudności. Najwięcej kłopotu było z liczeniem głosów na senatorów, bo na jednej karcie mogło być zaznaczone kilka nazwisk - tłumaczy pan Andrzej.
Piękne gratulacje
Członkowie komisji pracę zakończyli o 2. nad ranem. - (...) Ze zdumieniem stwierdziliśmy, że wszyscy nasi kandydaci z "S" w naszej komisji wygrali. (...) A następnie udałem się na I piętro do ubikacji. Gdy wracałem pustym, długim korytarzem, spotkałem milicjanta. Pomyślałem - teraz, gdy ogłosiłem zwycięstwo, pewnie dostanę w mordę... A milicjant doszedł do mnie, zasalutował i rzekł: pozwoli Pan, że jako pierwszy złożę Panu gratulację z wygranych wyborów!
Piszcie na Kontakt TVN24
Nasza akcja tworzenia albumu 4 czerwca ciągle trwa. Wciąż czekamy na Wasze wspomnienia, zdjęcia i filmu z tamtych gorących czerwcowych dni. Ułożymy z nich wielki album, który przetrwa kolejne 20 lat.
Przesyłajcie nam to, czym chcecie się podzielić z innymi internautami na kontakt@tvn24.pl
Pamiętajcie, by zaakceptować REGULAMIN.
Dzwońcie też pod numer: (+48 22) 324-24-24.
Źródło: Kontakt TVN24
Źródło zdjęcia głównego: fot. Robert Sobol