Od 50 do 100 złotych - za taką sumę pewna pani doktor z Sosnowca wypisywała zwolnienia z dowolną datą i na dowolny czas. Do zwolnień lekarka dołączała swoistą instrukcję obsługi. Pani doktor została zatrzymana.
Aby otrzymać zwolnienie od lekarki nie trzeba było mieć żadnych dokumentów. Pani doktor załatwiała wszystko; instruowała też dokładnie jak przebiega choroba, na którą pacjent "choruje".
Diagnoza lekarki bardzo zdenerwowała urzędników miejscowego ZUS. - Druk zaświadczenia lekarskiego to jest druk na pieniądze - mówi Anna Kocot, zastępca głównego lekarza orzecznika. I właśnie dlatego, że sprawa rozbija się o pieniądze, ZUS już od ponad kontroluje zwolnienia lekarskie częściej i dokładniej.
Szafa z kartotekami
Sosnowiecka lekarka została zatrzymana. Jednak nie tylko ona może nie czuć się bezpiecznie.
Podczas przeszukania jej domu znaleziono kilka worków dokumentów i całą szafę z kartotekami pacjentów. - Będziemy gromadzić dalsze dowody, żeby ustalić jak szeroki był to proceder, ile osób dotyczyły te zaświadczenia - mówi zastępca prokuratora rejonowego w Sosnowcu Mirosław Miszuda. A to oznacza, że kłopoty mogą mieć również korzystające z usług pani doktor osoby. ZUS może cofnąć świadczenie a prokuratura pociągnąć do odpowiedzialności za wyłudzenie.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN