- Otworzyć wszelkie archiwa bezpieki – to stanowisko Antoniego Mężydły (PO) w sprawie zmiany ustawy o IPN. Polityk wykluczył współpracę z SLD przy tym projekcie. Pomysł nie spodobał się Władysławowi Frasyniukowi: - Po cholerę żeśmy czerwonych obalali, żeby teraz się z esbeckich paszkwili tłumaczyć? – pytał w magazynie "24 godziny".
– Zmiana ustawy o IPN będzie niemożliwa w koalicji PO-PSL-SLD. Lewica chce zamknąć IPN, a my udostępnić wszelkie archiwa – przekonywał Mężydło. Według niego całkowite otwarcie teczek – nawet z danymi wrażliwymi - to dobre rozwiązanie, bo wówczas nie będzie można nikogo szantażować takimi informacjami. – Polityk, który ma coś kompromitującego w teczce, powinien stawić temu czoło bądź skorzystać z innej instytucji – dymisji. Polityk musi się umieć zmierzyć z takimi sytuacjami – argumentował.
Według Mężydły sojusz taktyczny z SLD w sprawie IPN nie jest konieczny, mimo że PO i PSL nie mają wystarczającej liczby głosów do odrzucenia prezydenckiego weta. - Być może PiS też dojdzie do wniosku, żeby wszystko odtajnić – spekulował. (CZYTAJ WIĘCEJ O EWENTUALNEJ WSPÓŁPRACY Z SLD)
"SB napisało, że jestem pedofilem"
Ta inicjatywa oburzyła Frasyniuka. - Mam nadzieję, że poseł Mężydło nie reprezentuje stanowiska rządu. Jestem zszokowany. W wolnym kraju mam się tłumaczyć z paszkwili, które na mnie pisała SB, z fabrykowanych plotek? W mojej teczce była informacja, ze jestem pedofilem – w ten sposób mnie poszukiwano, próbowana zmiękczać ludzi, zohydzić mnie – zdradził były opozycjonista.
Według niego to, co się w ostatnich dniach dzieje wokół IPN, to „peerelowskie scenki”. - Państwo pluje na obywateli, Kurski mówi: ręka podniesiona na IPN będzie odcięta… Jeśli panu mało tego chaosu i podziału, otwórzmy akta i będzie piekło. Sukces SB po wsze czasy – argumentował. Według niego otwarcie archiwów wyeliminuje z polityki wszystkich dawnych opozycjonistów. - Na mnie i na pana zbierano różne kompromitujące materiały. Jeśli pan uważa, że SB jest równie święta i nieomylna jak papież, to nie bardzo wiem, gdzie ja jestem – denerwował się Frasyniuk.
"Polacy mają prawo do prawdy"
- Znam swoją teczkę, wszystkie informacje tam są w miarę możliwości prawdziwe – oponował Mężydło, ale Frasyniuk wszedł mu w słowo: - To po cholerę żeśmy tych czerwonych obalali, skoro w bezpiece sami uczciwi ludzie pisali prawdę? Po co ja siedziałem w wiezieniu, uczciwych ludzi stanowisk pozbawiłem – ironizował.
Mężydło nie dał się jednak zbić z tropu. - Nie po to obalaliśmy, by teraz serwować obywatelom cenzurę. Polacy mają prawo do prawdy – stwierdził.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Spór o IPN w magazynie "24 godziny"