"Laserówki", kaskadowe kontrole i nieoznakowane radiowozy uzbrojone w wideorejestratory - m.in. takie działa wytoczyli polscy policjanci przeciwko piratom drogowym. Weekendowa akcja "Prędkość" objęła cały kraj, a jednemu z patroli towarzyszyła nasza kamera.
Policjanci przygotowali prawdziwy bat na piratów drogowych: oprócz wzmożonych kontroli, w zanadrzu mieli też radary laserowe oraz nieoznakowane samochody wyposażone w wideorejestratory. Funkcjonariusze urządzili też kierowcom "niespodziankę" w postaci kontroli kaskadowych - radiowozy ustawiały się co kilkaset metrów (kierowcy, którzy mijali pierwszy patrol i przyspieszali - wpadali na kolejny).
Statystyki mówią same za siebie. W kwietniu 2009 roku, w stosunku do lutego, liczba wypadków wzrosła o ponad 16 procent, a liczba zabitych o 27 proc. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji
Portal tvn24.pl towarzyszył warszawskiej drogówce podczas niedzielnej obławy na piratów. Tylko przez jeden dzień, w stolicy wpadło ponad 200 kierowców, na których ograniczenia prędkości nie robiły żadnego wrażenia. Rekordzista, w miejscu gdzie było ograniczenie do 80 km/h, jechał aż 170. Niewiele mniej miał kierowca Ultimy GTR, który pędził Wisłostradą 140 km/h.
Mandat to najłagodniejsza konsekwencja brawury
Policja zapowiada, że nie popuści piratom drogowym. - Będzie więcej kontroli aż do świąt - informuje asp. Mariusz Mrozek ze stołecznej policji.
Akcja "Prędkość" to efekt niepokojącego trendu. - Statystyki mówią same za siebie. W kwietniu 2009 roku, w stosunku do lutego, liczba wypadków wzrosła o ponad 16 procent, a liczba zabitych o 27 proc. - mówi Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendanta Głównego Policji. Jak dodaje, celem akcji "jest nie tylko karanie piratów drogowych", ale przede wszystkim pokazanie im, że mandat jest najłagodniejszą konsekwencją brawury. - Najdotkliwszą jest bowiem sam wypadek drogowy i tragedia jego uczestników - dodaje Sokołowski.
Tomasz Kaliszewicz//kwj/k
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl