Zarażeni HIV czy żółtaczką nie mają gdzie leczyć zębów. NFZ zamknął przeznaczone dla nich gabinety stomatologiczne, a zwykli dentyści boją się ich przyjmować - donosi "Życie Warszawy".
Oficjalnie dyskryminacja osób z chorobami zakaźnymi jest niedozwolona. A w praktyce? Gdy dziennikarze "Życia Warszawy" chcieli umówić się na wizytę, informując w rejestracji, że są nosicielami HIV, mieli poważne problemy. W czterech na pięć gabinetów odmawiano im przyjęcia do dentysty, zwykle zasłaniając się brakiem wolnych terminów.
W podobnej sytuacji są teraz tysiące osób z chorobami zakaźnymi. – Wcale mnie to nie dziwi. Wielokrotnie spotkałem się z dyskryminacją tylko dlatego, że jestem seropozytywny – mówi "ŻW" pragnący zachować anonimowość chory ze Stowarzyszenia „Sieć Plus”, które zrzesza osoby żyjące z HIV i AIDS. – Przykre, że także dentyści traktują mnie jak człowieka drugiej kategorii. To przecież lekarze, którzy powinni być świadomi, jak z nami postępować – dodaje.
NFZ zlikwidował specjalne przychodnie
Jeszcze w ubiegłym roku tacy pacjenci mieli gabinety, w których mogli się komfortowo leczyć. Od 1 stycznia stracili taką możliwość. Na mocy decyzji Narodowego Funduszu Zdrowia, specjalne gabinety dla osób tzw. wysokiego ryzyka chorób zakaźnych zostały zamknięte. A cieszyły się dużym powodzeniem - tylko warszawski miał ok. 700 pacjentów miesięcznie. Teraz zarażeni HIV czy żółtaczką muszą chodzić do zwykłych gabinetów dentystycznych. Do nich należy decyzja, czy poinformują lekarza o swojej chorobie.
– Prawie nikt z nich się nie przyznaje. Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które to zrobiły w ciągu 10 lat mojej praktyki – mówi dr Anna Kijewska, stomatolog. Powód? Boją się dyskryminacji. A w przypadku osoby zarażonej, taka informacja jest bardzo cenna – zarówno z punktu widzenia bezpieczeństwa lekarza, jak i jego pacjentów.
Balicki: to dyskryminacja
Ministerstwo zdrowia nie widzi jednak problemu w likwidacji osobnych gabinetów. - Są niepotrzebne, bo zgodnie ze światowymi standardami każdego pacjenta powinno się traktować jako potencjalnie zakażonego – mówi gazecie wiceminister zdrowia Adam Fronczak.
Innego zdania jest były szef tego resortu, Marek Balicki. - Teraz żyjący z HIV i chorzy na AIDS zostali pozbawieni placówek, w których mogli czuć się komfortowo i bezpiecznie. Niejednokrotnie słyszałem, że lekarz odmówił leczenia, bo pacjent przyznał się do swojej choroby. Dlatego likwidacja tych placówek może być potraktowana jako wyraz dyskryminacji - mówi "ŻW".
Źródło: "Życie Warszawy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24