Rewolucyjny plan przekopu Mierzei Wiślanej będzie zrealizowany - donosi "Polska". Według założeń planu, Polska ma dać pieniądze, a Ukraina robotników.
Do tej pory rząd Donalda Tuska sceptycznie podchodził do zatwierdzonego jeszcze przez gabinet Jarosława Kaczyńskiego projektu budowy kanału przez Mierzeję Wiślaną - czytamy w "Polsce". Wbrew wcześniejszym planom zdobycia na ten cel środków unijnych, odchodzący gabinet PiS zdecydował, że kanał będzie budowany wyłącznie za pieniądze z budżetu państwa. I zapisał na ten cel ponad 400 mln zł.
Ukraińcom zależy, bo chcą robić interesy
Na kanał przez mierzeję czekają biznesmeni i władze samorządowe okręgów lwowskiego i łuckiego. Ukraińcy chcą eksportować towary na północ Europy przez port w Elblągu. By jednak było to możliwe, statki z portu leżącego nad Zatoką Wiślaną muszą mieć dostęp do Bałtyku.
Tak bardzo im zależy, że chcą pomóc
Idealnym rozwiązaniem ukraińskich problemów z transportem jest współpraca z Polską. Co proponują Ukraińcy? Według "Polski", chcą zmodernizować kolejowe przejścia graniczne w Dorohusku i Hrebennem, przez które przewoziliby wyprodukowane u siebie towary do elbląskiego portu. Poza tym myślą o rozbudowie portu w Elblągu, dzięki której jego możliwości przeładunkowe zwiększyłyby się z obecnego 0,5 mln ton rocznie do 3-4 mln ton.
Nie dadzą pieniędzy, ale robotników tak
Zależy im na tym tak bardzo, że gotowi są pomóc Polsce w budowie kanału. Nie dadzą jednak pieniędzy. - Współfinansowanie raczej nie wchodzi w grę, ale możliwe jest dostarczenie siły roboczej i technologii - tłumaczy koordynator projektu "Bałtycka Ukraina" Jakub Łoginow. I zaznacza, że zgłaszają się do niego coraz to nowi ukraińscy biznesmeni zainteresowani korzystaniem z portu.
Minister przekonuje się do przekopu
Jak czytamy w "Polsce", w lipcu marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas spotkał się z ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem. - Wiemy, że minister powoli przekonuje się do budowy przekopu - mówi rzecznik marszałka.
Nie będzie "drugiej Rospudy"
Na razie resort infrastruktury analizuje studium wykonalności projektu ukończone w kwietniu przez ekspertów Urzędu Morskiego w Gdyni. I czeka na ekspertyzy dotyczące wpływu budowy na środowisko. Eksperci dowiedli, że przyroda nie ucierpi, bo w okolicach inwestycji nie ma siedlisk ptaków, nie spowoduje ona nadmiernego zasolenia Zalewu Wiślanego ani dewastacji plaż. Jednak żeby ostatecznie rozwiać obawy ekologów, którzy mówili o "drugiej Rospudzie", zlecono dodatkową ekspertyzę.
Inwestycja zwróci się z nawiązką
Problemem pozostają pieniądze, które na tę inwestycję trzeba znaleźć w budżecie. Według ekspertów, kosztujący 400 mln zł kanał to jednak inwestycja, która się zwróci. Jak wynika ze studium wykonalności projektu, wybudowany kanał tylko w ciągu pierwszych 30 lat przyniesie budżetowi państwa 534 mln zł zysku.
Źródło: "Polska", APTN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24