Czy CBŚ inwigilowało śledczych pracujących nad aferą 40. piętra hotelu Marriott? Taki wniosek można wysunąć z podsłuchanych w 2007 roku rozmów Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego. Sprawą, jak informuje "Newsweek", zajęła się prokuratura.
Podsłuchane w zeszłym roku rozmowy byłego szefa MSWiA i byłego szefa policji pokazują, że dobrze orientowali się w tym, co robią prokuratorzy badający aferę gruntową. Jak to możliwe? Jedna ze stawianych dziś hipotez mówi o wycieku z gdańskiego oddziału CBŚ. "Newsweek" zwraca uwagę, oddziałem tym kierował bliski współpracownik Kaczmarka Jarosław Marzec, w 2007 roku awansowany na stanowiska szefa całego Centralnego Biura Śledczego.
Nagrania rozmów wskazują, że Kaczmarek, Kornatowski i Marzec przekazywali sobie informacje o działaniach nadzorującego wtedy dochodzenie w sprawie przecieku Andrzeja Szeligi. - Mówili o nim "radomski", bo pochodzi z Radomia. Wiedzieli, kiedy jedzie z siedziby prokuratury do budynku ministerstwa sprawiedliwości, kiedy z niego wychodzi, a nawet to, z kim się tam spotyka - powiedzieli nieoficjalnie tygodnikowi śledczy.
Nic nie wiem o tym, by ktokolwiek podejmował jakiekolwiek działania wobec prokuratorów czy funkcjonariuszy CBA i ABW prowadzących śledztwo. Nie wykazała tego także kontrola, jaką przeprowadzało niedawno CBŚ. Janusz Kaczmarek
Według nich, Kaczmarkowi i Kornatowskiemu zależało na skompromitowaniu Szeligi i odsunięciu do od sprawy. Zdaniem informatorów "Newsweeka", oni i Marzec chcieli też "zniszczyć" ówczesnego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego, jego zastępcę Grzegorza Ocieczka i Zbigniewa Ziobrę.
- Nic nie wiem o tym, by ktokolwiek podejmował jakiekolwiek działania wobec prokuratorów czy funkcjonariuszy CBA i ABW prowadzących śledztwo. Nie wykazała tego także kontrola, jaką przeprowadzało niedawno CBŚ - powiedział "Newsweekowi" Janusz Kaczmarek. Podkreślił, że treść jego rozmów z Kornatowskim i Marcem jest tajna, więc nie może się na ich temat wypowiadać.
Źródło: newsweek.com
Źródło zdjęcia głównego: TVN24