90 tysięcy na Pomorzu, 11 tysięcy na Warmii i Mazurach, trzy tysiące w woj. zachodniopomorskim - tyle osób pozbawionych jest prądu po wichurach, jakie przeszły przez Polskę. Jak na antenie TVN24 poinformował rzecznik KGPSP Paweł Frątczak, we wtorek straż pożarna interweniowała ponad tysiąc razy.
W Pomorskim najwięcej odbiorców pozbawionych jest energii w rejonie Wejherowa i Kartuz, a w woj. warmińsko-mazurskim w okolicach Orzysza, Pisza i Braniewa. Według Frątczaka naprawa awarii może potrwać nawet dwa, trzy dni.
Nadal będzie mocno wiało
Straż pożarna ma pełne ręce roboty. - Ostatnia doba to ponad tysiąc interwencji jednostek straży pożarnej, które są związane z usuwaniem skutków wichur oraz 350 interwencji, które są pochodnymi, czyli usuwanie skutków opadów deszczu - przekazał rzecznik.
Straż pożarna najczęściej musiała interweniować w województwie pomorskim. To tam najczęściej huraganowe uderzenia wiatru przewracały drzewa, łamały słupy i uszkadzały linie energetyczne. W miejscowości Sierakowice na Pomorzu konar spadł na przechodnia. Mężczyzna trafił do szpitala.
W Olsztynie zaś silny wiatr zerwał reklamę, która spadła na przechodzącą chodnikiem kobietę. Nic poważnego jej się nie stało.
Synoptycy nadal ostrzegają przed silnymi wichurami w północno-wschodniej Polsce. Prędkość wiatru może dochodzić nawet do 90 kilometrów na godzinę.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24