"Pachnie to bardzo dużymi komplikacjami"

Giełda, NYSE, Wall Street, cła Trumpa
Prof. Noga: nie ma szans, żeby produkcja amerykańska zastąpiła produkty chińskie
Źródło: TVN24
- Wszystkie wojny celne były przegrane przez tych, którzy je wywołali. Nie wiem, na co liczył prezydent USA Donald Trump - powiedział w "Tak jest" w TVN24 profesor Marian Noga, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

- Jeżeli w ogóle jakieś korzyści osiągały kraje, które wywołały wojnę celną, to były one krótkotrwałe i nigdy nie przekroczyły sześciomiesięcznego okresu, kiedy te skutki były pozytywne - zaznaczył ekonomista.

Cła Donalda Trump. Komentarz eksperta

- Ale wszystkie dane historyczne pokazują, że nawet po tym okresie ewentualnych sześciomiesięcznych sukcesów były same straty, które przewyższyły początkowe korzyści - wyjaśnił gość programu "Tak jest".

Jego zdaniem decyzje Trumpa to "strzał w kolano". - W najgorszym wypadku skończy się to poważnym spowolnieniem gospodarczym - powiedział prof. Noga.

Czy jest szansa, żeby udało się Trumpowi przenieść produkcję do USA?

- Wprawdzie jeżeli chodzi o oprocentowanie kredytów, czyli krótko mówiąc koszt pieniądza, w USA on jest jeden z najniższych na świecie. (...) Natomiast siła robocza w Stanach Zjednoczonych jest absolutnie najdroższa na świecie i w związku z tym szans nie ma żadnych, żeby produkcja amerykańska zastąpiła na przykład produkty chińskie, że tak powiem. To jest chyba najlepszy przykład - odparł były członek RPP.

- Powiedzmy wprost: jeżeli na przykład na giełdzie nowojorskiej przez czwartek i piątek wypłynęło ponad sześć bilionów dolarów, przy czym kapitalizacja giełdy to 28 bilionów dolarów, czyli jedna czwarta kapitalizacji giełdy amerykańskiej, no to naprawdę pachnie to bardzo dużymi komplikacjami, zmianami w gospodarce światowej - ocenił gość TVN24.

Od inauguracji prezydenta USA Donalda Trumpa z rynków kapitałowych w Ameryce wyparowało 11 bilionów dolarów, z czego ponad połowa - przez kilka ostatnich dni.

- Jeżeli pan weźmie przeciętne amerykańskie gospodarstwo domowe, które spożywa tam ileś dóbr i usług w ciągu roku, to dzisiaj, żeby taką samą ilość dóbr i usług spożyć jak w roku ubiegłym, to musi dołożyć cztery tysiące dolarów. No więc komu to ma służyć ta wojna celna? Amerykanom, którzy będą musieli dokładać - pytał retorycznie ekonomista.

Dodał też: - Ten miliarder, amerykański prezydent żąda od swojego społeczeństwa, żeby płacili za jego wydumane jakieś teorie ekonomiczne. Przecież takich teorii nie ma, nikt tego nie widział nigdy.

TVN24 Clean_20250407180459(18628)_aac
Prof. Noga: pachnie to dużymi komplikacjami
Źródło: TVN24

Cła Trumpa i taryfy odwetowe

10-procentowe cła na niemal wszystkie towary z prawie wszystkich krajów świata weszły w życie w sobotę. To pierwsza część ceł, wdrożenie których ogłosił w środę Trump.

Nowe cła nie będą dotyczyć jednak Kanady i Meksyku, na które już wcześniej prezydent Trump nałożył 25-procentowy podatek (dotyczy on około połowy importu). Wyłączone z tych taryf są też stal, aluminium, samochody i części samochodowe, będące również przedmiotem osobnych 25-proc. ceł, a także miedź, leki, półprzewodniki i drewno (te mają zostać dodatkowo oclone w przyszłości), a także nośniki energii i minerały niedostępne w USA.

9 kwietnia wdrożone mają zostać dodatkowe podatki na towary z 57 państw posiadających nadwyżkę w handlu towarami ze Stanami Zjednoczonymi.

W tym gronie są Chiny i Unia Europejska, które zostaną objęte odpowiednio 34-proc. i 20-proc. dodatkowym cłem, a także m.in.: Japonia (24 proc.), Korea Płd. (25 proc.), Indie (26 proc.), Wietnam (46 proc.), czy Tajwan (32 proc.).

W piątek władze Chin poinformowały o wprowadzeniu ceł odwetowych w wysokości 34 proc. na wszystkie towary importowane z USA w odpowiedzi na ogłoszone przez Waszyngton "cła wzajemne" na chińskie produkty. Decyzja, zatwierdzona przez Radę Państwa, wchodzi w życie 10 kwietnia.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Zobacz także: