Teorie spiskowe nie z tej ziemi, czyli NASA kontra sceptycy

Źródło:
NASA, New York Times, Fox News 
Skakanie okazało się najlepszą metodą chodzenia po Księżycu
Skakanie okazało się najlepszą metodą chodzenia po KsiężycuNASA
wideo 2/4
Skakanie okazało się najlepszą metodą chodzenia po KsiężycuNASA

Widowiskowe sukcesy i głośne katastrofy często stanowią podatny grunt dla miłośników teorii spiskowych. Dobrze wie o tym Narodowa Agencja Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej. NASA od lat mierzy się z zarzutami sceptyków, którzy podważają jej największe osiągnięcie - lądowanie człowieka na Księżycu. Tajemnicą, zdaniem niektórych, owiana jest także pierwsza w historii katastrofa amerykańskiego wahadłowca kosmicznego.

MISJA NASA I SPACEX. ZOBACZ START NA ŻYWO W TVN24 GO. PROGRAM SPECJALNY W SOBOTĘ O GODZINIE 20.30 >>>

Ameryka Anno Domini 1961. Apogeum zimnej wojny. Gdzieś w waszyngtońskich gabinetach głównej siedziby agencji kosmicznej NASA, powołanej kilka lat wcześniej ustawą Kongresu podpisaną przez prezydenta Dwighta D. Eisenhowera, trwają gorączkowe narady i burza mózgów. Nie byle jaka burza.

Uczestniczą w niej najwybitniejsi naukowcy swoich czasów, a jej efekty, jak się niebawem okaże, wpłynął na losy całej ludzkości, przypieczętowując ostatecznie amerykańską dominację w zimnowojennym wyścigu o podbój kosmosu. To próba znalezienia odpowiedzi na wizjonerskie plany Białego Domu. Plany, które dla wielu ówczesnych obserwatorów życia społeczno-politycznego mogły wydawać się zbyt ambitne i po prostu nierealne. Ameryka po raz kolejny udowodniła światu, że nie zna słowa "niemożliwe". Do dzisiaj jednak nie wszyscy wierzą w oficjalną wersję wydarzeń przedstawianą przez Waszyngton.

Wizja prezydenta i mały-wielki krok

Sowieckie sukcesy w rozwoju programu kosmicznego, przypieczętowane 4 października 1957 roku wyniesieniem na orbitę pierwszego na świecie sztucznego ziemskiego satelity – Sputnika 1, wywołały po drugiej stronie Atlantyku wielki szok i przerażenie. Dotąd bowiem w USA panowało powszechne przekonanie o dominacji Stanów Zjednoczonych nad resztą świata, we wszystkich dziedzinach naukowo-technologicznych. Zaskoczona sowieckimi osiągnięciami Ameryka potrzebowała szybkiego sukcesu, by przywrócić swoją dominację w kosmicznym wyścigu i pokrzepić serca swoich obywateli. Nie wystarczyło już tylko dogonić Moskwę, teraz Waszyngton musiał przejąć inicjatywę i dokonać czegoś naprawdę spektakularnego.

Perspektywę na przyszłość nakreślił prezydent John F. Kennedy w swoim historycznym przemówieniu wygłoszonym do narodu amerykańskiego. Był maj 1961 roku. Na amerykańskich listach przebojów królowali Bobby Lewis ze swoim hitem "Tossin' And Turnin'" oraz Frank Sinatra z legendarnym "Come Fly With Me". Ameryka wchodziła właśnie w szalone lata 60-te, które miała zdefiniować kulturowa rewolucja Dzieci Kwiatów oraz wojna w Wietnamie. Nikt nie przypuszczał, że nucony przez Amerykanów utwór "Fly Me To The Moon" stanie się hymnem NASA, a koniec dekady przyniesie Stanom Zjednoczonym jeden z największych sukcesów w dziejach ludzkości.

Prezydent John F. Kennedy zapowiada wysłanie człowieka na Księżyc NASA

Ojczyzna Wuja Sama w przeciągu kilku następnych lat miała podbić Księżyc. Młody i uwielbiany przez społeczeństwo wizjoner z Białego Domu nie bał się snuć dalekosiężnych i odważnych planów, których w tamtym czasie Ameryka tak bardzo potrzebowała. Jego wizja była prosta – przed końcem dekady Stany Zjednoczone Ameryki wyślą człowieka na Księżyc.

Po pierwsze, wierzę, że nasz naród powinien zaangażować się w osiągnięcie celu, którym jest lądowanie człowieka na Księżycu i jego bezpieczny powrót na Ziemię jeszcze przed końcem tej dekady. Żadne przedsięwzięcie nie będzie równie imponujące i żadne nie wywrze większego wpływu na przyszłą eksplorację kosmosu; jednak żadne nie będzie również trudniejsze do realizacji ani bardziej kosztowne.

Obietnica Kennedy’ego spełniła się 20 lipca 1969 roku o godzinie 22.56. Autopilot zaczął naprowadzać lądownik na skały, co groziło rozbiciem lub poważnym uszkodzeniem statku. Dlatego Neil Armstrong przejął stery i sam pilotował w ostatniej fazie podchodzenia do lądowania. Czas nakierowywania statku na dogodne do posadzenia miejsce wynosił 90 sekund. Tętno astronauty błyskawicznie skoczyło wtedy ze 110 do 156 uderzeń. Gdy było już po wszystkim, a moduł Apollo 11 osiadł na srebrzystej powierzchni Księżyca, w zbiornikach paliwa zostało jedynie na 8 sekund lotu. Armstrong wychodząc na powierzchnię Srebrnego Globu wypowiedział pamiętne słowa, które na zawsze przeszły do historii: "to mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości".

Amerykańskie lądowanie na Księżycu transmitowane było na cały świat. Szacuje się, że na żywo oglądało je około 530 milionów ludzi. Również za żelazną kurtyną, w oddalonym o tysiące kilometrów kraju nad Wisłą, można było podziwiać historyczny wyczyn.

Wielka mistyfikacja?

Choć od lądowania misji Apollo 11 na srebrzystej powierzchni Księżyca minęło ponad pół wieku, wciąż wiele osób poddaje w wątpliwość oficjalną wersję wydarzeń przedstawianą przez NASA, Pentagon i amerykański rząd. Liczne teorie spiskowe i zarzuty o mistyfikację lotu na Księżyc, której rzekomo mieli się dopuścić Amerykanie realizując tzw. "propagandę sukcesu", żyją swoim życiem i od lat znajdują zwolenników.

Według badania przeprowadzonego przez Instytut Gallupa w 1999 roku, 6 proc. Amerykanów nie wierzyło wówczas w sukces misji Apollo 11, twierdząc, że żaden Amerykanin nigdy nie postawił swojej nogi na Księżycu. Koronnym zarzutem jest tutaj analiza słynnej fotografii, którą w archiwach NASA odnajdujemy pod numerem katalogowym AS11-40-5874. Nie jest to jednak tajne zdjęcie, które amerykańska agencja kosmiczna ukrywa przed światem w celu utrzymania swojej rzekomej księżycowej mistyfikacji. Przedstawia ono amerykańskiego astronautę Edwina Eugene'a "Buzza" Aldrina, jr. oddającego honory amerykańskiej fladze wkręconej chwilę wcześniej w powierzchnię księżyca. Po drugiej stronie obiektywu 70-milimetrowej kamery Hasselblad znajdował się wówczas Neil Armstrong – pierwszy człowiek, który postawił swoją nogę na powierzchni Srebrnego Globu.

Buzz Aldrin Jr. oddający honory amerykańskiej fladze na Księżycu NASA

Na pierwszy rzut oka zdjęcie nie wzbudza żadnych podejrzeń. Uważny obserwator spostrzeże jednak kilka szczegółów, które w opinii zwolenników teorii spiskowych dowodzą, że cała misja Apollo 11 to sprytnie wyreżyserowane przedstawienie i największe kłamstwo w historii. Na wspomnianej fotografii sztandar USA ewidentnie porusza się w taki sposób, jakby łopotał nim wiatr, którego przecież nie mogło być na Księżycu, ponieważ nie występuje tam atmosfera. Skąd zatem pofałdowania na fladze? Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że poruszał nią podmuch powietrza wywołany wentylacją obecną w studiu, w którym rzekomo cała księżycowa transmisja miała zostać nakręcona.

Odpowiedź NASA na te zarzuty była prosta i przekonująca. Astronauci na krótko przed wykonaniem zdjęcia wkręcali sztandar w powierzchnię Księżyca, wywołując tym drgania materiału. Flaga jest dodatkowo, co wyraźnie widać na fotografii, podtrzymywana przez belkę poziomą, dzięki czemu nie opada i może być podziwiana w pełnej krasie. Co więcej, na dalszych nagraniach filmowych zauważamy, że sztandar nie porusza się nawet wtedy, gdy przechodzą przy nim astronauci, co w warunkach ziemskich wywołałoby niewielki podmuch i tym samym poruszenie się materiału. Ciekawostką jest tutaj fakt, że amerykańska flaga wykorzystana w misji Apollo 11, była wcześniej specjalnie namaczana w substancji płynnej o właściwościach podobnych do wosku, co utrwaliło jej pofałdowaną formę.

Flaga USA została wbita w powierzchnię Księżyca przez astronautów misji Apollo 11NASA

Gra cieni

Wśród koronnych zarzutów dotyczących sfingowania lotu na Księżyc, pojawiają się opinie związane z występującymi na nagraniach cieniami, które zdaniem zwolenników teorii spiskowych dowodzą, że cały materiał filmowany był w tajnym studiu telewizyjnym, gdzie eksperci NASA współpracować mieli z profesjonalistami z Hollywood. Astronauci oraz różne obiekty występujące w księżycowych nagraniach misji Apollo 11 rzucają cienie w różnych kierunkach i o różnej długości. Ma to wskazywać na fakt, że całość nagrywana była w studiu, gdzie znajdowało się wiele różnych źródeł sztucznego światła potrzebnego do oświetlenia planu filmowego.

Oryginalne zdjęcia z misji Apollo 11NASA

Teoria ta ma zasadnicze niedopatrzenie – gdyby faktycznie istniało kilka źródeł światła zarówno ludzie, jak i przedmioty znajdujące się na powierzchni Księżyca, rzucaliby kilka cieni. Tymczasem, na każdej fotografii i filmowym kadrze widać wyraźnie, że dowolny astronauta czy przedmiot martwy rzuca zawsze tylko jeden cień. Skąd zatem zjawisko cieni, które w przypadku różnych obiektów padają w różnym kierunku i dlaczego mają one różną długość? Odpowiedź jest prosta – to kwestia perspektywy oraz wpływ uformowania powierzchni Księżyca, która pełna jest wyżyn, nizin i kraterów. No dobrze, mówią dociekliwi, ale skoro było tylko jedno źródło światła, to czemu astronauci są tak dobrze oświetleni? To efekt niemożliwy do osiągnięcia bez sztucznych lamp studyjnych – przekonują.

Prawda jest jednak bardziej "przyziemna". Na Księżycu nie ma atmosfery, to z kolei powoduje, że promienie słoneczne docierają do niego w 100 procentach, a następnie silnie odbijają się od jego powierzchni. W ten sposób, odbite od gruntu fotony naświetlają sylwetki astronautów oraz inne obiekty znajdujące się w obiektywie kamery. Efekt jest dokładnie taki sam, jakby istniało dodatkowe, sztuczne źródło światła. Analiza cieni, jako dowód na rzekomą amerykańską mistyfikację, jest zatem ślepą alejką.

Oryginalne zdjęcia z misji Apollo 11NASA

Brak Gwiazd

Odbijanie się promieni słonecznych od podłoża księżyca odpowiada także za inne ciekawe zjawisko, które w oczach niedowiarków stanowi jeden z ulubionych argumentów mających dowodzić, że misja Apollo 11 była wyreżyserowana i nakręcona na Ziemi. Dlaczego na fotografiach i nagraniach z Księżyca nie widać gwiazd? Przecież gwiazdy nie mogły zniknąć i powinny być cały czas widoczne z poziomu naturalnego ziemskiego satelity. Czy aby na pewno?

Misja Apollo 11 na księżycuNASA/JSC

Skoro NASA sfingowała całą operację, dbając o różne, najdrobniejsze szczegóły w celu uwiarygodnienia efektu końcowego, to jakim cudem miałaby przegapić tak oczywistą rzecz, jak obecność gwiazd na niebie? Nauka śpieszy z odpowiedzią. Ludzkie oczy, podobnie jak obiektyw kamery, nie są perfekcyjne i nie dostrzegają światła gwiazd, gdy znajdują się w miejscu, w którym jest zbyt jasno. Powierzchnia Księżyca była mocno oświetlona z powodu braku atmosfery i odbijających się od niej fotonów.

Doszło zatem do podobnego zjawiska, które możemy zaobserwować również na Ziemi. Daleko za miastem, wiele kilometrów od cywilizacji, przy ładnej pogodzie, patrząc w niebo dostrzeżemy całą wiele gwiazd. Natomiast w tym samym czasie i przy identycznych warunkach pogodowych, przebywając w mieście, gdzie jest znacznie jaśniej, nasze oczy dopatrzą się już tylko niewielkiego procenta tych, które podziwialibyśmy stojąc w mniej oświetlonym miejscu. W dodatku, czasy naświetlania używane przez astronautów nie pozwalały, aby na zdjęciach widoczne były gwiazdy. Znowu okazuje się, że wytłumaczenie pewnych zjawisk jest dużo prostsze, niż mogłoby się wydawać.

Misja Apollo 11 na KsiężycuNASA/JSC

Ślady butów

Jednym z najbardziej kultowych, działających na wyobraźnię zdjęć z pierwszego pobytu człowieka na Księżycu jest fotografia przedstawiająca odcisk buta, który pozostawił po sobie Buzz Aldrin. Dla wyznawców teorii spiskowych sugerujących wielką mistyfikację NASA, które zbiorczo określa się mianem "Apollo Hoax", jest to jeden z dowodów na to, że fotografia ta nie powstała na powierzchni Srebrnego Globu. Dlaczego? Warunki panujące na Księżycu skrajnie różnią się od ziemskich. Brak atmosfery powoduje, że lecące w kierunku Księżyca meteory nie mają się gdzie spalać. Uderzają zatem z całym swoim impetem w powierzchnię ziemskiego satelity rozdrabniając skalną powłokę Księżyca w bardzo drobny pył przypominający szary piasek, regolit. Pokrywa on powierzchnię Księżyca na kilka metrów w głąb. Z powodu braku obecności wody, jest on skrajnie suchy i zachowuje się podobnie jak piasek na pustyni. Niektórzy obserwatorzy zadają więc pytanie, jakim zatem cudem w takich warunkach astronautom udało się pozostawić tak wyraźne ślady butów?

Odcisk buta Buzza Aldrina na Księżycu NASA

Spacerując po plaży łatwo zauważyć, że odciski stóp są niewyraźne i szybko się zasypują. Dopiero zwilżenie powierzchni np. morską falą, powoduje, że stają się one lepiej widoczne i bardziej szczegółowe. Skoro na Księżycu nie ma mowy o wilgoci, jak wytłumaczyć idealnie wyraźne odciski podeszwy kosmicznych butów? Kluczem jest tutaj struktura cząsteczek "księżycowego piasku". Ten ziemski przypomina on tylko pozornie.

Piasek, który znamy na Ziemi, powstaje w wyniku erozji, a jego cząsteczki w wyniku działania wody, powietrza i tarcia przybierają formę idealnie wypolerowanych kulek. Dodając do tego działanie grawitacji powstaje środowisko, w którym wyraźne i trwałe odciśniecie buta bez zwilżenia podłoża jest niemożliwe. Regolit natomiast ma zupełnie inną strukturę, ponieważ powstaje w wyniku rozbijania się małych i dużych meteorytów, jego cząsteczki mają niejednorodne, ostre kształty. W połączeniu ze znacznie słabszą od ziemskiej grawitacją, na Księżycu panują idealne warunki, by but astronauty pozostawił po sobie wyraźne ślady. Takie, jakie podziwiać możemy na licznych fotografiach z kilku księżycowych misji Apollo. Cząsteczki regolitu pod wpływem nacisku np. stopy człowieka, zazębiają się, tworząc wyraźny odcisk.

Nie ma tu żadnej większej tajemnicy. W dodatku, w roku 2011 NASA opublikowała serię fotografii powierzchni Księżyca wykonanych przez jej własną sondę księżycowa Lunar Reconnaissance Orbiter. Doskonale widać na nich rejony, w których lądowały misje Apollo 12, 14 i 17. Najciekawsze jest jednak to, że na zdjęciach można zaobserwować ślady butów pozostawione w roku 1972 przez ostatniego człowieka na Księżycu.

Zdjęcie miejsca lądowania misji Apollo 11 na księżycu, wykonane przez amerykańską sondę kosmiczną Lunar Reconnaissance OrbiterNASA

Dowód ze skały

Teorie o sfałszowaniu amerykańskiego lądowania na Księżycu wspiera kilka poszlak. U niektórych zasiewają one ziarno podejrzliwości, które z czasem kiełkuje. Tak było choćby w przypadku kamery, którą wdowa po Neilu Armstrongu po śmierci męża znalazła w domowej szafce. Lub kawałku księżycowej skały, ofiarowanej w 1969 roku premierowi Holandii, która po latach okazała się być skamieniałym drewnem.

Misja Apollo 11 na księżycuNASA/JSC

Astronauci wchodzący w skład wszystkich misji Apollo, które dotarły na Księżyc przywieźli w sumie 380 kilogramów materiału badawczego w postaci skał i próbek gruntu. Do dnia dzisiejszego są one poddawana badaniom przez naukowców i nadal dostarczają im nowych informacji. Twierdzą oni niepodzielnie, że materiał księżycowy jest unikalny pod względem swojego składu, a jego podrobienie na Ziemi byłoby niemalże niemożliwe, a z całą pewnością dużo droższe, niż posłanie człowieka na Księżyc w celu pozyskania i przywiezienia stamtąd oryginalnego materiału badawczego.

Również twierdzenia sugerujące, że księżycowe próbki są co prawdą oryginalne, lecz zostały przywiezione przez misje bezzałogowe wydają się mało wiarygodne. Koszt takiej operacji, a mowa wszak o ładunku o wadze blisko 400 kilogramów, byłby równie trudny i kosztowny, co posłanie 24 astronautów na Srebrny Glob.

- Księżycowy grunt nie przypomina niczego, co widzieliśmy kiedykolwiek na Ziemi. Jego obecny stan jest wynikiem eonów bombardowania powierzchni Księżyca przez skały i pył z kosmosu. Skały księżycowe są pod względem składu zupełnie unikalne – twierdzi profesor Trevor Ireland z ANU Research School of Earth Sciences, ekspert od skał kosmicznych, który współpracował z misją Apollo 11 w 1969 roku.    

Misja Apollo 11 nie jest jednak jedynym źródłem teorii spiskowych, z którymi musi mierzyć się NASA.

Od misji Apollo 11 minęło blisko pół wieku NASA

Katastrofa z happy endem?

28 stycznia 1986 roku doszło do pierwszej w historii katastrofy amerykańskiego wahadłowca kosmicznego. Statek Challenger tragicznie zakończył swoją podróż 73 sekundy po starcie z Centrum Kosmicznego im. Kennedy'ego na Florydzie.

Zastygli przed telewizorami Amerykanie z niedowierzaniem patrzyli, jak prom rozpada się w powietrzu, a jego części opadają ku Ziemi. Młodzież w amerykańskich szkołach oglądała całe zdarzenie na żywo z sali lekcyjnych, skąd miała wziąć udział w zajęciach na odległość, prowadzonych z pokładu Challengera przez pierwszą nauczycielkę w kosmosie Christę McAuliffe.

W katastrofie zginęła cała siedmioosobowa załoga.

W katastrofie Challengera zginęła cała siedmioosobowa załoga. Na pierwszym planie, od lewej: Michael John Smith, Francis Scobee, Ronald McNair. W drugim rzędzie, od lewej: Ellison Onizuka, Christa McAuliffe, Gregory Jarvis, Judith Resnik.NASA

Według pierwszej wersji wydarzeń przedstawionej przez oficera dynamiki lotu, doszło do wybuchu statku. Okazało się jednak, że eksplozji wcale nie było. Jak ustalono później w wyniku dochodzenia, zewnętrzny zbiornik stałego paliwa został zmiażdżony przez siły oporu aerodynamicznego, co spowodowało uwolnienie znajdującego się w nim wodoru oraz tlenu. Utworzyły one chmurę, która przypominała ognistą kulę. Ponieważ paliwo wahadłowca składowano w bardzo niskich temperaturach, po wydostaniu się ze zbiornika gazy utworzyły obłok, który nie miał warunków do zapłonu.

Gdyby rzeczywiście doszło do eksplozji, prom uległby całkowitemu zniszczeniu jeszcze w powietrzu. Tak się jednak nie stało. Kabina, w której przebywało siedmiu astronautów, przetrwała rozczłonkowanie statku i zaczęła spadać po krzywej balistycznej. Załoga została poddana silnym przeciążeniom, ale tylko przez pierwsze sekundy po katastrofie. Jak stwierdzono w raporcie Josepha Kerwina z 28 lipca 1986 roku, siły działające na załogę podczas rozpadu Challengera najpewniej nie były wystarczające do wywołania poważnych obrażeń czy też śmierci.

Zrodziło to podejrzenia, że co najmniej część astronautów przeżyła, co więcej, była przytomna przez krótki czas po rozpadzie statku. Raport ze śledztwa stwierdza, że trzy z siedmiu aparatów tlenowych znajdujących się w kabinie były uruchomione ręcznie. Brakowało w nich ilości powietrza, która starczyłaby astronautom na 2 minuty i 45 sekund, czyli tyle, ile minęło między rozpadem promu w powietrzu, a uderzeniem kapsuły w taflę oceanu. Prawdopodobnie dopiero zderzenie z powierzchnią wody przy prędkości ponad 300 kilometrów na godzinę spowodowało śmierć załogi. Nigdy tak naprawdę nie dowiemy się, co płetwonurkowie znaleźli w kabinie na dnie Atlantyku.

Katastrofa wahadłowca ChallengerNASA

Historia Challengera owiana jest tajemnicą, co sprzyja teoriom spiskowym. Niektórzy wierzą, że załoga wahadłowca wyszła cało z katastrofy i żyje do dziś. W 2013 roku w Internecie pojawiły się fotografie ludzi, którzy z wyglądu mieli przypominać astronautów biorących udział w misji STS-51-L. Wskazywano na zbieżność imion oraz wieku. Sprawy nie potraktowano poważnie, ale sama teoria o tym, że załoga Challengera wcale nie zginęła 28 stycznia 1986 roku, wciąż dla wielu nie wydaje się wcale tak bardzo nierealna.

NASA niechętnie mówi o tragedii, ponieważ zdaje sobie sprawę, że ponosi za nią odpowiedzialność. Możliwe, że katastrofy można było uniknąć, gdyby nie naciski na rozpoczęcie misji, której start przekładano pięć razy z uwagi na złe warunki pogodowe. Statek czekał na platformie startowej LC39B w Centrum Kennedy’ego przez 38 dni. Był styczeń, temperatura sięgała zera. Nigdy przedtem prom kosmiczny nie startował w tak niskiej temperaturze. Mimo chłodu cały czas padał deszcz, w wyniku czego platforma startowa obrosła soplami lodu. Część inżynierów zgłaszała obiekcje wobec startu w takich warunkach. NASA wykluczało kolejne odroczenie startu Challengera, nie chcąc kompromitować się na oczach świata. Decyzja przesądziła o losie misji.

Wahadłowiec Challanger wieziony w kierunku płyty wyrzutni rakietowej, niedługo przed katastrofąNASA

Którejś zimniejszej nocy mróz poluzował gumowe pierścienie szczelnie łączące cztery części zbiorników paliwa. W momencie zapłonu z prawego silnika zaczął wydobywać się kłąb dymu, spowodowany spalaniem gumowej uszczelki. Mimo usterki nie wstrzymano startu. 73 sekundy później doszło do katastrofy. Pierwszej z dwóch w 30-letniej historii programu amerykańskich wahadłowców kosmicznych. Obie przyczyniły się do przejścia tych maszyn na emeryturę.

- Były koszmarnie drogie i awaryjne. Jeden start wahadłowca kosztował średnio 450 milionów dolarów, dla porównania start rakiety Falcon to koszt rzędu 60 milionów dolarów – mówi w rozmowie z tvn24.pl Jacek Marczewski, publikujący pod pseudonimem "User Jama" dziennikarz magazynu "Pixel" i ekspert od tematyki kosmicznej.

- Dodatkowo z pięciu latających wahadłowców katastrofie uległy aż dwa, przy czym każdorazowo ginęła cała siedmioosobowa załoga – dodaje.

Kolejny cel: Mars?

Choć era wahadłowców bezpowrotnie przeminęła, a wraz z nią pewien ważny etap historii, Amerykanie nie porzucili swoich aspiracji podboju kosmosu. W najbliższym czasie zdefiniuje je współpraca pomiędzy sektorem prywatnym reprezentowanym przez Elona Muska i jego firmę SpaceX oraz państwowym – amerykańską agencją kosmiczną.

Jakie znaczenie dla przyszłości NASA i eksploracji kosmosu ma wkroczenie do gry Elona Muska i SpaceX? - Kluczowe, bo Musk, jako jedyny nie boi się kreślić śmiałych planów kolonizacji Marsa i konsekwentnie je realizować – przekonuje w rozmowie z tvn24.pl Marczewski. - Wszystkie jego ziemskie biznesy są podporządkowane temu celowi. Wydajne panele słoneczne, pojemne baterie, elektryczne samochody, borowanie tuneli, oczywiście rakiety, wszystkie te technologie docelowo znajdą zastosowanie na czerwonej planecie. Nie za sto lat, w najbliższych dekadach – puentuje.

Miłośnicy teorii spiskowych zapewne już zacierają ręce.

Autorka/Autor:Monika Winiarska

Źródło: NASA, New York Times, Fox News 

Źródło zdjęcia głównego: NASA

Pozostałe wiadomości

Donald Trump kończy swoją kampanię prezydencką wiecem w Michigan, który jest jednym ze stanów wahających się. Tymczasem niektóre jego wypowiedzi rodzą obawy, że w przypadku kiedy wynik wyborów okazałby się dla niego niekorzystny, może dążyć do jego podważenia. O takim scenariuszu pisze brytyjski "The Guardian".

Trump kończy kampanię i co dalej? Mówi o "bandzie nieuczciwych ludzi"

Trump kończy kampanię i co dalej? Mówi o "bandzie nieuczciwych ludzi"

Źródło:
TVN24, Fakty TVN, PAP

W poniedziałek doszło do awarii w przedsiębiorstwie chemicznym Anwil we Włocławku. Jak przekazała spółka, część pracowników została ewakuowana. "Nie ma zagrożenia dla mieszkańców miasta" - poinformowano w komunikacie zamieszczonym w mediach społecznościowych włocławskiego urzędu miasta.

Awaria w zakładach chemicznych. Ewakuowano część pracowników

Awaria w zakładach chemicznych. Ewakuowano część pracowników

Źródło:
tvn24.pl

- Antoni Macierewicz za każdym razem, jak jest u władzy, to powoduje jakiś skandal, który szkodzi Polsce - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych. Dodał, że "trzeba przerwać ten chocholi taniec". Mówił też o wtorkowych wyborach prezydenckich w USA.

Sikorski o sprawie Macierewicza. "Trzeba przerwać ten chocholi taniec"

Sikorski o sprawie Macierewicza. "Trzeba przerwać ten chocholi taniec"

Źródło:
TVN24

Amerykańska policja podjęła szereg działań związanych z wyborami prezydenckimi. Przed budynkami rządowymi, w tym Białym Domem, pojawił się płot, a właściciele lokalnych biznesów zabezpieczają swój dobytek w obawie przed wybuchem zamieszek. Służby zapewniają jednak, że nie ma powodu do niepokoju.

Tak Waszyngton szykuje się na wybory

Tak Waszyngton szykuje się na wybory

Źródło:
PAP

O sile "zwykłych ludzi" i oddolnych inicjatyw, tempie kampanii i jej "ogromnych zaskoczeniach", specyfice walki o wyborców, ale także o motywacjach zwolenników Donalda Trumpa oraz o różnorodnej grupie republikańskich wyborców mówili w "Tak jest" reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska oraz dziennikarz Radia 357 Michał Żakowski, którzy śledzą wyborczy wyścig w USA.

"Cisi wyborcy" mogą zdecydować. "Postawią krzyżyk zgodnie z własnym sumieniem"

"Cisi wyborcy" mogą zdecydować. "Postawią krzyżyk zgodnie z własnym sumieniem"

Źródło:
TVN24

Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pracuje nam przepisami umożliwiającymi ponowne przeliczenie przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych emerytur i rent rodzinnych przyznanych w czerwcu w latach 2009-2019. Według zapowiedzi wniosek o przeliczenie świadczenia będzie można złożyć od 1 czerwca 2025 roku.

Ponowne przeliczenie stu tysięcy emerytur. Trzeba będzie złożyć wniosek

Ponowne przeliczenie stu tysięcy emerytur. Trzeba będzie złożyć wniosek

Źródło:
PAP

- W konstytucji jest jasny zapis, że wszyscy są równi wobec prawa, również Zbigniew Ziobro. Dlatego podjęliśmy decyzję o tym, że wystąpimy pierwszy raz w historii o zatrzymanie i doprowadzenie świadka przed komisję śledczą - powiedziała w "Kropce nad i" szefowa komisji do spraw Pegasusa Magdalena Sroka. Członek tego gremium Tomasz Trela ocenił, że "gdyby Zbigniew Ziobro nie miał nic na sumieniu, przyszedłby przed komisję".

"Ziobro dalej myśli, że może wszystko. Otóż, panie ministrze, tak nie jest"

"Ziobro dalej myśli, że może wszystko. Otóż, panie ministrze, tak nie jest"

Źródło:
TVN24

Magazyny energii oraz montaż mikroinstalacji wiatrowych będą objęte ulgą termomodernizacyjną - wynika z projektu rozporządzenia przygotowanego przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii. Jednocześnie nowe przepisy wykluczą możliwość skorzystania z ulgi termomodernizacyjnej w przypadku zakupu i montażu kotłów olejowych i gazowych.

Piece na gaz wypadają z listy. Zmiany w popularnej uldze

Piece na gaz wypadają z listy. Zmiany w popularnej uldze

Źródło:
PAP, tvn24.pl

- Zmiana daty startu systemu kaucyjnego ze stycznia na październik 2025 roku to kompromisowe, realne rozwiązanie - ocenili uczestnicy poniedziałkowej dyskusji na Forum Rynku Spożywczego i Handlu. Przedstawiciel jednego z operatorów systemu zwrócił jednak uwagę, że przesunięcie terminu oznacza koszty finansowe.

Tusk podaje nowy termin. "Dostaliśmy jedenaście miesięcy"

Tusk podaje nowy termin. "Dostaliśmy jedenaście miesięcy"

Źródło:
PAP

Pod Pomiechówkiem znaleziono 17 monet. Pochodzą z XVI i XVII wieku z terenów Saksonii, Brandenburgii i Niderlandów. Ich wartość to około pół miliona złotych - oceniają znalazcy. - To jest chyba jeden z największych tego typu skarbów odkrytych do tej pory w Polsce - komentuje archeolog Piotr Duda.

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Szukali rzymskiej drogi, znaleźli stare monety warte pół miliona złotych

Źródło:
PAP

Czy kładąc się spać w powyborczą noc, Amerykanie będą znać nazwisko swojego kolejnego prezydenta? Historia pokazuje, że jest to możliwe - tak było np. z wyborem Baracka Obamy w 2012 roku. Dużo bardziej prawdopodobne jest jednak, że na wynik będziemy musieli zaczekać. Wiele godzin, a może nawet dni. Do kiedy?

Kiedy poznamy wyniki wyborów w USA?

Kiedy poznamy wyniki wyborów w USA?

Źródło:
BBC, CNN, NBC, tvn24.pl

W Georgii głos oddało już ponad 55 procent mieszkańców tego stanu. Zapowiada się rekordowo wysoka frekwencja. Komu będzie ona sprzyjać?

Jeden z kluczowych stanów z rekordową frekwencją we wcześniejszym głosowaniu

Jeden z kluczowych stanów z rekordową frekwencją we wcześniejszym głosowaniu

Źródło:
Fakty TVN

Pod względem kulturowym i politycznym to bardziej znaczące nawet od poparcia Beyonce i Taylor Swift dla Kamali Harris. To było na innym poziomie - tak wpływowy portal Politico komentuje poparcie udzielone kandydatce demokratów przez portorykańskiego rapera znanego jako Bad Bunny. Portal zwrócił uwagę, że gwiazdor nie ograniczył się tylko do udzielenia poparcia, ale zaangażował się z własnym przekazem w "kluczowym momencie wyścigu" prezydenckiego.

Politico: jego poparcie dla Kamali Harris ważniejsze niż Beyonce i Taylor Swift

Politico: jego poparcie dla Kamali Harris ważniejsze niż Beyonce i Taylor Swift

Źródło:
Politico, tvn24.pl

Dostawy 600-700 tysięcy ton ryżu rocznie, wypłaty w wysokości około 200 milionów dolarów, a także dostęp do technologii kosmicznych - to według południowokoreańskich mediów ofiaruje Rosja Korei Północnej w zamian za żołnierzy i sprzęt wojskowy do walki z Ukrainą. Kreml może także zaoferować reżimowi w Pjongjangu wsparcie wojskowe w razie zaostrzenia napięcia na Półwyspie Koreańskim - pisze dziennik "The Korean Herald".

Ryż za żołnierzy i sprzęt. Co zyska reżim?

Ryż za żołnierzy i sprzęt. Co zyska reżim?

Źródło:
PAP

Czterech nastolatków zostało rannych, w tym dwóch poważnie, w ataku z użyciem między innymi siekiery na pokładzie kolejki podmiejskiej - poinformowała paryska policja. Zarówno cztery ranne osoby, jak i zatrzymany niedługo później jeden z napastników, są w wieku 16-17 lat.

Atak w kolejce podmiejskiej z użyciem siekiery, kija i miecza, rannych czterech nastolatków

Atak w kolejce podmiejskiej z użyciem siekiery, kija i miecza, rannych czterech nastolatków

Źródło:
Guardian, BFMTV, Tribune de Geneve

Stacja TVN24 w październiku była najchętniej oglądanym kanałem informacyjnym w kraju z 5,83 procent udziału w widowni w grupie ogólnej (widzowie powyżej 4. roku życia) - wynika z danych Nielsen TV Audience Measurement. "Fakty" TVN były najchętniej wybieranym serwisem informacyjnym, a portal tvn24.pl najczęściej czytanym serwisem internetowym stacji telewizyjnej.

Świetne wyniki TVN24, tvn24.pl i "Faktów" TVN. Dziękujemy!

Świetne wyniki TVN24, tvn24.pl i "Faktów" TVN. Dziękujemy!

Źródło:
tvn24.pl

Twórca marki Red is Bad Paweł S. w poniedziałek po raz kolejny składał wyjaśnienia w prokuraturze w Katowicach. Po zakończeniu czynności rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak poinformował, że skierowano do sądu wniosek o utrzymanie tymczasowego aresztowania wobec podejrzanego. Jeszcze tego samego dnia sąd pochylił się nad wnioskiem, ale odroczył ogłoszenie decyzji do wtorku. Prokuratura przekazała, że ma to związek z dużą liczbą wątków i materiałów, jakie ma do przeanalizowania skład sędziowski. 

Nowy wniosek prokuratury. Decyzja sądu w sprawie Pawła S. we wtorek

Nowy wniosek prokuratury. Decyzja sądu w sprawie Pawła S. we wtorek

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Prokuratura poinformowała, że śledztwo w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej zostało umorzone. Powodem jest "brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego".

Śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej umorzone

Śledztwo w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej umorzone

Źródło:
tvn24.pl

Z kolejnych miejscowości dochodzą zgłoszenia o niebezpiecznych przedmiotach znalezionych w słodyczach zebranych przez dzieci w trakcie Halloween. 11-latek z Bogatyni (Dolny Śląsk) otrzymał cukierki z igłami krawieckimi, a cukierek z gwoździem - dziewczynki z dolnośląskich Kobierzyc. Wcześniej odnotowano podobne przypadki w województwach: zachodniopomorskim, pomorskim, kujawsko-pomorskim, lubuskim i śląskim.

Cukierki ze szpilkami i gwoździami. Są zgłoszenia z kolejnych miejsc w Polsce. Apel policji

Cukierki ze szpilkami i gwoździami. Są zgłoszenia z kolejnych miejsc w Polsce. Apel policji

Źródło:
tvn24.pl

Na handlu emisjami w ostatnich dziesięciu latach polskie rządy zarobiły blisko 94 miliardy złotych. A tylko niewiele ponad procent wydano na redukcję emisji dwutlenku węgla. Raport Najwyższej Izby Kontroli w tej sprawie jest miażdżący. Politycy obecnej koalicji obiecywali, że przekażą na ten cel 100 procent pieniędzy. Czy to się uda?  

Miliardy złotych miały iść na zieloną transformację, przeznaczono je na inne cele. "Więcej niż zbrodnia. Strategiczny błąd"

Miliardy złotych miały iść na zieloną transformację, przeznaczono je na inne cele. "Więcej niż zbrodnia. Strategiczny błąd"

Źródło:
Fakty TVN

Policjanci ze Szczytna (woj. warmińsko-mazurskie) zatrzymali 27-latka, który może mieć związek z brutalnym pobiciem księdza. 72-letni proboszcz parafii został zaatakowany na plebanii, służby o napadzie poinformowała gosposia. Stan duchownego jest ciężki.

Brutalne pobicie księdza. Zatrzymano 27-latka

Brutalne pobicie księdza. Zatrzymano 27-latka

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, TVN24

Rząd wprowadzi bony na ubrania z drugiej ręki i dopłaty dla przedsiębiorców chcących otworzyć sklep typu second hand, a to wszystko po to, by zapobiegać zmianom klimatycznym - tak przynajmniej sądzą internauci i przypisują ową zapowiedź wiceministrze klimatu Urszuli Zielińskiej. Tylko że ta nigdy takich słów nie wypowiedziała.

Bony na zakupy w lumpeksach? Tego ministra nie zapowiadała

Bony na zakupy w lumpeksach? Tego ministra nie zapowiadała

Źródło:
Konkret24
Diagnoza, recepta i lekarstwo. Doktor Trump chce drugiej operacji

Diagnoza, recepta i lekarstwo. Doktor Trump chce drugiej operacji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Jak dotąd to demokraci chętniej korzystali z możliwości wczesnego głosowania, jednak w 2024 roku korzystają z niego tłumnie również wyborcy republikańscy. Analizujący dane naukowcy zastanawiają się, co oznacza to dla wyborów prezydenta USA. I jeden wniosek jest oczywisty.

Ponad 78 milionów wyborców już oddało swój głos. Analitycy wiedzą, co to oznacza dla wyborów

Ponad 78 milionów wyborców już oddało swój głos. Analitycy wiedzą, co to oznacza dla wyborów

Źródło:
NYT, Forbes, ABC News, Bipartisal Policy Center

Jolanta i Natalia Romiszewski to matka i córka, mieszkają w Pensylwanii. W nadchodzących wyborach prezydenckich Jolanta popiera kandydata republikanów Donalda Trumpa, a Natalia - demokratkę Kamalę Harris. Czy przedwyborcza polaryzacja odbija się na ich relacjach? O tym rozmawiała z nimi dziennikarka "Faktów" TVN Katarzyna Kolenda-Zaleska.

Matka głosuje na Trumpa, córka na Harris. "Jest mi smutno"

Matka głosuje na Trumpa, córka na Harris. "Jest mi smutno"

Źródło:
tvn24

Amerykański system wyborczy sprawia, że w stanach kluczowych (wahających się) rozstrzyga się przyszłość całego kraju. Jak wyglądają ostatnie sondaże i średnia sondażowa w Pensylwanii, Karolinie Północnej, Georgii, Michigan, Arizonie, Wisconsin i Nevadzie?

Kto prowadzi w stanach kluczowych? Co mówi nam średnia sondaży

Kto prowadzi w stanach kluczowych? Co mówi nam średnia sondaży

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl

Przez całą noc z 5 na 6 listopada oraz następnego dnia dziennikarze TVN i TVN24 będą na bieżąco relacjonować wydarzenia związane z wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. We wtorek o godzinie 23:00 w TVN24 rusza program "Czas decyzji. Ameryka wybiera".

"Czas decyzji. Ameryka wybiera". Wydanie specjalne w TVN24

"Czas decyzji. Ameryka wybiera". Wydanie specjalne w TVN24

Źródło:
tvn24.pl

Równolegle z kampanią kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych trwa ostra walka dezinformacyjna w sieci, której głównym celem już teraz jest podważenie wyniku głosowania. Stąd w mediach społecznościowych pojawią się przekazy o tym, że "maszyny do głosowania odmówiły wybrania Donalda Trumpa" czy "jeden pan głosował 29 razy". Pokazujemy, dlaczego są nieprawdziwe.

"Głosował 29 razy", "głosowałem w dwóch miejscach". Dezinformacja przed wyborami

"Głosował 29 razy", "głosowałem w dwóch miejscach". Dezinformacja przed wyborami

Źródło:
Konkret24

Wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych będzie miał wpływ nie tylko na gospodarkę USA, ale również będzie wiązał się z konsekwencjami dla rynków całego świata - zwracają uwagę analitycy Credit Agricole.

Wynik "będzie wiązał się z globalnymi konsekwencjami". Cztery scenariusze

Wynik "będzie wiązał się z globalnymi konsekwencjami". Cztery scenariusze

Źródło:
tvn24.pl

Tomasz Jakubiak, juror popularnego programu kulinarnego "MasterChef", opowiedział w "Dzień dobry TVN" o swoim życiu z nowotworem. - To było strasznie trudne, że nie mogę zaprowadzić dziecka do przedszkola, nie mogę pójść na spacer, nie mogę pójść z kumplami na kawę - przyznał. Według jego żony Anastazji, życie jest teraz "zupełnie inne". - On na zewnątrz jest bardzo silny i wszystkim chce pokazać, że walczy - mówiła. Dodała, że mimo wszystko pojawia się "kruchość, lęk, strach".

"Już było tak, że nie byłem w stanie dojść z łazienki do sypialni". Tomasz Jakubiak o chorobie

"Już było tak, że nie byłem w stanie dojść z łazienki do sypialni". Tomasz Jakubiak o chorobie

Źródło:
Dzień Dobry TVN