Zapowiadana przez "Wprost" kolejna publikacja nagrań dotyczy Romana Giertycha. Konkretnie, jego rozmowy z dziennikarzami Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim, przeprowadzonej w sierpniu 2011 r. - pisze "Gazeta Wyborcza". Dziennik przedstawia wersję zdarzeń Giertycha. Szybko reaguje na nią "Wprost". A Giertych zapowiada pozew wobec tygodnika.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że to sam Roman Giertych zwrócił się do niej ws. zapowiadanej na poniedziałek publikacji "Wprost", po tym, jak dostał od tygodnika listę pytań dotyczących rozmowy sprzed trzech lat.
"Z powyższych pytań jasno wynika, że 'nowe taśmy' zapowiedziane w czwartek przez Majewskiego to rozmowa Giertych - Nisztor - Piński z sierpnia 2011 r." - pisze dziennik. Piotr Nisztor, obecnie dziennikarz "Wprost"i autor niedawnych artykułów o nagraniach polityków, pracował wówczas w "Rzeczpospolitej". Jan Piński był wtedy naczelnym tygodnika "Wręcz Przeciwnie". Roman Giertych, po odejściu z polityki, prowadził już wtedy własną kancelarię adwokacką.
Chodziło o książkę
- Latem 2011 r. dostałem niecodzienne zlecenie od klienta, który jest w bliskich relacjach z Janem Kulczykiem, co sprawdziłem. Nie mogę podać nazwiska tego klienta. Chodziło o kupienie książki o Kulczyku od pana Nisztora. 'Chcę Jasiowi zrobić prezent' - tak klient zapewniał mnie, że chce pomóc Kulczykowi, bo w książce są przykre informacje o ojcu Kulczyka, który był wtedy stary i schorowany i nie przeżyłby tego - czytamy w "Gazecie Wyborczej" relację Giertycha.
Giertych miał się spotkać z Piotrem Nisztorem i towarzyszącym mu Janem Pińskim 18 sierpnia 2011 r. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", powołując się na relację mecenasa, rozmowa miała dotyczyć warunków i sumy, za jaką Nisztor gotów byłby sprzedać prawa autorskie do książki. Z relacji Giertycha, przedstawionej przez "GW" wynika, że miał on tylko wysondować rozmówcę i następnie zerwać "negocjacje". Mecenas zaprzecza też, jakoby chciał szantażować Kulczyka ujawnieniem treści książki, co sugerować mają pytania, przesłane Giertychowi przez "Wprost".
Reakcja tygodnika
Na publikację "Gazety Wyborczej" zareagował już "Wprost". Według tygodnika, tłumaczenia Giertycha "stoją w całkowitej w sprzeczności z tym, co słychać na taśmach". "Wersja Giertycha jest kompletnie niespójna. Bo, o co w końcu chodziło? O kupienie książki dla anonimowego zleceniodawcy czy o zrywanie negocjacji?" - pyta "Wprost".
Giertych zażąda pół miliona złotych
Cywilny pozew o 500 tys. zł przeciw tygodnikowi "Wprost" i doniesienie do prokuratury o złamaniu prawa przez Piotra Nisztora zapowiedział w sobotę adwokat Roman Giertych. Oba dokumenty mają trafić do adresatów w przyszłym tygodniu. Giertych, który przebywa za granicą, powiedział w sobotę PAP, że jego działania prawne to efekt opublikowania przez "Wprost" okładki, na której widnieją zdjęcia Jana Kulczyka i Giertycha, a pod nimi tytuł "Dorwać Kulczyka" i zdanie: "Roman Giertych, adwokat ludzi władzy, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Kulczyka, Solorza, Czarneckiego, Sołowowa". Co do Nisztora, Giertych zapowiedział zawiadomienie prokuratury o naruszeniu przez dziennikarza art. 14 prawa prasowego. Stanowi on: "publikowanie lub rozpowszechnianie w inny sposób informacji utrwalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych wymaga zgody osób udzielających informacji". - Będę się dla niego domagał kary pół roku prac społecznych w jednym z warszawskich hospicjów - dodał.
Autor: ktom,rzw//gak / Źródło: "Gazeta Wyborcza", "Wprost"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24