- Do sal sądowych można wejść bez trudu i wnieść dosłownie wszystko. Był tort, jutro będzie to nóż albo granat - alarmuje Maciej Strączyński ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia odnosząc się do incydentu z obrzuceniem sędzi tortem. Jego zdaniem w sądach powinna pracować straż lub policja tak, jak to ma miejsce w cywilizowanych krajach. - Tam jakikolwiek atak na sędziego lub sąd jest niemożliwy - mówi.
W środę w Sądzie Okręgowym w Warszawie tortem została zaatakowana sędzia, która badała, czy zawiesić proces b. szefa MSW Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r. z powodu złego stanu jego zdrowia. Sędzia dostała tortem w głowę. Bita śmietana ochlapała też jedną z dziennikarek.
"To nie gag, to napaść"
Według profesora Piotra Kruszyńskiego, karnisty z Uniwersytetu Warszawskiego, incydentu z tortem "nie można uznać za jakiś śmieszny gag". - To jest po prostu napaść na sędziego - stwierdził. Jego zdaniem napaści można było jednak uniknąć. Ale nie dzięki lepszym zabezpieczeniom i ostrzejszym przepisom, a dzięki trafniejszym decyzjom samej sędzi. - Popełniła zasadniczy błąd: powinna wyłączyć jawność rozprawy widząc, co się dzieje na sali sądowej - uważa.
- Ja takiego błędu absolutnie nie dostrzegam - odpiera zarzut Agnieszka Domańska, rzeczniczka warszawskiego Sądu Okręgowego. Niemniej, prezes sądu zmienił dotychczasowe przepisy, które teraz zezwalają wnosić na salę sądową tylko przedmioty potrzebne w postępowaniu.
Sędziowie chcą więcej
Zdaniem niektórych sędziów to za mało. - W sądach powinna być straż lub policja, która pilnuje bezpieczeństwa i reaguje na każde wezwanie sędziego jak to ma miejsce w cywilizowanych krajach - powiedział Maciej Strączyński za Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia.
- Tam jakikolwiek atak na sędziego lub sąd nie jest możliwy, ponieważ człowiek, który czegoś takiego by się podjął, zostałby natychmiast zatrzymany przez odpowiednie służby obecne na każdej rozprawie - dodał.
Według niego, sądy w całej Polsce nie są bezpieczne. - Bez trudu można wejść, bez trudu można cokolwiek wnieść. Wczoraj był to tort, jutro będzie to nóż albo granat - stwierdził.
Co się stanie z napastnikiem?
Napastnik tuż po incydencie szybko opuścił budynek sądu. Jest dobrze znany policjantom. - Do tej pory nie powrócił jednak do miejsca swojego pobytu - ujawnił Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji. Funkcjonariusze zapewniają, że jak tylko mężczyzna wróci - natychmiast zostanie zatrzymany. - Jeżeli temu człowiekowi by się upiekło, to świadczyłoby to o całkowitej beznadziei, żeby nie powiedzieć degrengoladzie państwa - uważa Kruszyński.
Autor: rf/tr/k / Źródło: tvn24