Poniedziałkowe obrady komisji ustawodawczej, na których zajmowano się nowelizacją ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, były burzliwe. Najwięcej emocji wzbudziło jednak głosowanie nad wnioskiem o ogłoszenia przerwy w obradach do 7 stycznia. Ku radości opozycji propozycja została przyjęta. Wzbudziło to jednak konsternację w szeregach PiS, więc szef komisji Marek Ast zarządził reasumpcję głosowania.
W poniedziałek sejmowa komisja ustawodawcza zajmowała się poprawkami do nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym autorstwa PiS. Prace trwały z przerwami niemal do północy.
Wiele emocji i kilkunastominutową awanturę wywołała m.in. kwestia ważności wieczornego głosowania dotyczącego ogłoszenia przerwy w obradach do 7 stycznia.
Wniosek złożyła Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna), która argumentowała, że dodatkowy czas jest potrzebny, by móc zapoznać się z opiniami prawnymi.
"Głosowały osoby nieuprawnione"
Za przerwą zagłosowało dwunastu posłów, jedenastu opowiedziało się przeciw. - Hurra, brawo - rozległy się okrzyki ze strony opozycji. Wśród parlamentarzystów PiS zapanowała natomiast konsternacja.
- Ogłaszam pięć minut przerwy - zarządził szef komisji Marek Ast. - Panie przewodniczący, mowa była do 7 stycznia - przypominał Krzysztof Brejza (PO).
Posłowie PiS zaczęli argumentować, że głosy były "źle policzone". Arkadiusz Mularczyk stwierdził, że "głosowały osoby nieuprawnione".
PiS zgłosiło następnie wniosek o reasumpcję tego głosowania, Przeciw takiej decyzji zaprotestowała opozycja, argumentując, że nic takiego nie miało miejsca. - Wszystko jest nagrane - wskazywała opozycja. Doszło do awantury.
Ostatecznie głosowanie powtórzono. Tym razem wszystko poszło zgodnie z myślą PiS - 13 posłów zagłosowało za ogłoszeniem przerwy, 15 natomiast przeciw. Wniosek odrzucono.
Autor: kg/ja / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24