W południe opiekunowie przedszkola zauważyli brak dwóch chłopców w wieku 5 i 6 lat. Na poszukiwania ruszyli policjanci, strażacy i strażnicy miejscy, powiadomiono kierowców autobusów i taksówkarzy. Okazało się, że chłopcy przeszli przez całe centrum miasta.
Uciekli przez dziurę w płocie - to jedna z hipotez, jaką stawiają śledczy w sprawie 5- i 6-latka z Bytomia.
W środę w południe chłopcy zniknęli z placu zabaw przedszkola nr 59 przy ul. Łużyckiej w Bytomiu. Na poszukiwania natychmiast wyruszyli policjanci, zaangażowano straż pożarną i straż miejską, pomagał im pies tropiący.
- Powiadomiliśmy kierowców autobusów i taksówkarzy, wszyscy otrzymali informację o zaginięciu chłopców - mówi Anna Lenkiewicz z policji w Bytomiu.
Jeszcze nie ma zarzutów
Chłopcy zostali odnalezieni półtorej godziny później w mieszkaniu osoby z rodziny jednego z nich w dzielnicy Szombierki. To znaczy, że przeszli przez całe centrum miasta.
Osoba ta odwiozła ich z powrotem do przedszkola, a policjanci potwierdzili tożsamość uciekinierów.
- Nie wiadomo, dlaczego uciekli,, nie zostali jeszcze przesłuchani - mówi Lenkiewicz.
Nikomu też nie postawiono zarzutów. Postępowanie prowadzone jest w sprawie narażenia dzieci na utratę zdrowia lub życia.
Dyrektor przedszkola nie chciała z nami rozmawiać.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice