Krakowska firma produkująca cygara, po nagłej wizycie służby celnej, została zamknięta. celnicy uznali bowiem, że ich cygara są zbyt mocno nabite i nie dają się palić. Pracę straciło 35 osób, a zakładowi grozi bankructwo. Sprawę badał reporter programu "Blisko Ludzi" TTV.
Produkcja cygar w małej firmie z Krakowa została przerwana w zeszłym miesiącu, kiedy w zakładzie pojawili się celnicy. – Zarzut urzędu celnego jest taki, że te cygara są zbyt mocno ubite – mówi Michał Sanocki, dyrektor firmy Yoda.
W wyniku decyzji urzędników, sprzęt został zarekwirowany, a pracę straciło 35 osób. – Kazali wstrzymać produkcję i szybko opuścić zakład – mówią byli pracownicy.
"Zbyt wysoki stopień ubicia"
Wcześniej jednak, zgodnie z prawem, izba celna regularnie kontrolowała zakład i nikt nie miał do produkcji większych zastrzeżeń. Cygara spełniały wszelkie normy polskiego prawa, określone wymiary, masę i skład.
Radca prawny Miłosz Bączek uważa, że decyzja izby celnej za kuriozalną.
"Z powodu zbyt wysokiego stopnia ubicia znajdującego się wewnątrz tytoniu, niemożliwe jest palenie tego tytoniu w nadesłanej do badania postaci" - czytamy w dokumencie izby celnej dołączonym do decyzji o zamknięciu zakładu.
- Takiego przepisu nie ma. Gdyby był, to byśmy zrobili wszystko, żeby ten stopień ubicia zgodnie z ustawą zachować – podkreśla Bączek.
Izba Celna sprawy nie chce komentować. - Nie mogę podawać szczegółowych informacji. Niemniej jednak kwestionujemy, że te produkty, które były produkowane w tej fabryce, były przeznaczone do palenia w stanie niezmienionym – mówi Tomasz Kierski ze służby celnej w Krakowie.
Cygaro czy krajanka?
Dyrektor zapewnia, że cygara produkowane w zakładzie nie różnią się od tych dostępnych na rynku. Reporter programu "Blisko Ludzi" postanowił wyprodukowane przez firmę Yoda cygara pokazać ekspertowi.
Aleksander Gościniak cygara pali już od lat. Palił najtańsze i najdroższe, kubańskie. Do tych z Krakowa nie miał żadnych zastrzeżeń.
– Ciągnie się tak, jak powinno się ciągnąć cygaro. Ciągnie się lekko i ciągnie się mało. Moim zdaniem jest dobrym cygarem – twierdzi Gościniak.
To jednak nie przekonało Izby Celnej. Kierski twierdzi, że cygara z fabryki, owszem, palą się, ale nie wszystkie. – Odnoszę wrażenie, że firma prezentuje tylko jeden z wyrobów – spekuluje Kierski. Zgodnie z przepisami, jeśli cygaro się nie pali, nie jest cygarem, lecz krajanką tytoniową.
Czy firma to wytrzyma?
Mimo wstrzymania działalności, firma musi i tak płacić podatki i składki za pracowników oraz za dzierżawę sprzętu.
Ponadto, jeśli celnicy uznają, że cygara to nie cygara, będą mogli naliczyć za już sprzedane produkty wyższy podatek – akcyzę. Radca prawny zapowiada, że sprawa skończy się w sądzie. – Oczywiście my to wygramy. Przyjdą i powiedzą, że te cygara to cygara, tylko to będzie za trzy miesiące – zauważa prawnik.
- Te straty, które poniesiemy przez okres zamknięcia firmy mogą się dla nas okazać nie do odrobienia, co będzie oznaczało definitywny koniec działalności – podsumowuje dyrektor zakładu.
Autor: Tomasz Pupiec, mmw / Źródło: Blisko Ludzi TTV
Źródło zdjęcia głównego: Blisko Ludzi TTV